Na Disney+ trafił serial dokumentalny "The End of an Era" poświęcony słynnej trasie koncertowej Taylor Swift "The Eras Tour". W pierwszych odcinkach emocje wzięły górę – piosenkarka popłakała się na wspomnienie o tragediach, jakimi były zabójstwo trzech dziewczynek w Southport i próba zamachu na jej koncert w Wiedniu.
Trasa koncertowa The Eras Tour nie tylko promowała utwory Taylor Swift z jej ostatnich albumów, czyli "Midnights" i "The Tortured Poets Department", ale oddawała również hołd każdej erze twórczości artystki, począwszy od debiutanckiej płyty sprzed ponad 20 lat. Amerykańska artystka odwiedziła w ramach tej trasy aż 21 państw, dając łącznie 149 koncertów.
Miniserial dokumentalny "The End of an Era" w serwisie streamingowym Disney+ pokazuje, jak od kuchni powstała głośna, pełna bransoletek przyjaźni i wylanych łez trasa koncertowa The Eras Tour – od pomysłu na budowę sceny i układy taneczne, po piosenki-niespodzianki oraz duety z innymi ikonami popu, aż po emocje tłumione wewnątrz przez główną gwiazdę wieczoru.
Taylor Swift płacze z powodu próby zamachu na koncert w Wiedniu i zabójstwa fanek w Southport
W dokumencie zostały poruszone bolesne i traumatyczne dla wielu kwestie. W pierwszym odcinku "The End of an Era" wspomniano o próbie zamachu na koncert Taylor Swift w Wiedniu i zabójstwie trzech dziewczynek w angielskim mieście Southport, gdzie odbyły się warsztaty tanecznych inspirowane twórczością gwiazdy pop. Piosenkarka nie wytrzymała napięcia i popłakała się przed kamerami.
– Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że będziemy świadkami zamachu terrorystycznego. Uniknęliśmy masakry – powiedziała Swift na wzmiankę o sytuacji w Austrii, porównując swoją rolę do pilota, który nie może pokazać pasażerom samolotu, że się boi. – Trzeba (red. przyp. – te emocje) zablokować – dodała.
Pod koniec odcinka dowiedzieliśmy się, że przed kilkoma koncertami na stadionie Wembley w Londynie artystka rozmawiała osobiście z rodzinami i przyjaciółmi ofiar ataku nożownika, do którego doszło 29 lipca 2024 roku w Southport. Zginęły w nim trzy dziewczynki: 6-letnia Bebe King, 7-letnia Elsie Dot Stancombe i 9-letnia Alice da Silva Aguiar.
Po jednym z takich spotkań kamera uchwyciła, jak tuż przed wejściem na scenę Swift cała we łzach udała się z mamą do garderoby. – Wiem, że może się to wydawać nieprawdopodobne, ale jestem święcie przekonana, że im pomogłeś – pocieszała ją Andrea Swift.
– Z mentalnego punktu widzenia, często żyję w rzeczywistości, która jest nierealna, (...), ale muszę sobie radzić ze wszystkimi emocjami, by móc potem wystąpić – skwitowała w dokumencie Tay Tay.
MSW Niemiec opowiedziało się za odsyłaniem do krajów trzecich tych osób, których wnioski azylowe zostały odrzucone.
Rząd Niemiec opowiada się za zwiększeniem liczby deportacji. Minister spraw wewnętrznych Alexander Dobrindt (CSU) przechodzi do konkretów i mówi o otwarciu się nowych możliwościach odsyłania większej liczby wnioskodawców o azyl, których wnioski zostały odrzucone. "Modele z krajami trzecimi mogą być opcją", powiedział w "Welt am Sonntag": "Jeśli ludzi nie można deportować do ich krajów ojczystych, nie oznacza to, że deportacje do innych bezpiecznych regionów są wykluczone".
Mniej ograniczeń w deportacji
Tzw. element łączący, czyli niezbędne osobiste powiązanie migranta z krajem trzecim, zostało właśnie zniesione, dodał minister, odnosząc się do odpowiedniego ustalenia w gronie szefów resortów spraw wewnętrznych UE w tym tygodniu. "Dotychczas wymagało to istnienia powiązania osoby do deportacji z krajem trzecim. Ta konieczność teraz zniknęła, co stwarza nowe możliwości", powiedział Dobrindt.
Ogłosił również nowe podejście do majątku ukraińskich uchodźców: "Podstawową zasadą jest to, że najpierw należy wykorzystać własny majątek, zanim będzie można skorzystać z pomocy państwowej". Ponieważ Ukraińcy są teraz traktowani prawnie jak inni wnioskodawcy o azyl, nie tylko pomoc zostanie zmniejszona, ale także tzw. majątek chroniony spadnie do 200 euro: "Samochody czy drogie zegarki znacznie przekraczają tę kwotę i w związku z tym są uważane za majątek. Lokalne władze decydują, czy rzeczywiście istnieje potrzeba (pomocy)".
UE za reformą Konwencji Praw Człowieka
Dobrindt wypowiedział się także na temat debaty dotyczącej reformy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. "Wyobrażam sobie, że mogą pojawić się jasne stanowiska ze strony polityków, które mogłyby stanowić podstawę dla przyszłych decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka" – podkreślił.
W środę 46 państw członkowskich Rady Europy uzgodniło, że do 2026 roku opracują polityczne oświadczenie dotyczące kwestii migracyjnych oraz Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. 27 krajów, w tym Włochy, Wielka Brytania, Austria i Dania, obecnie opowiada się za zaostrzeniem przepisów. Dotychczas konwencja uniemożliwia deportację nawet najcięższych przestępców, jeśli grozi im w kraju docelowym nieludzkie lub poniżające traktowanie, co może obejmować również niedobory w systemie ochrony zdrowia. Przestrzeganie konwencji nadzoruje Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Opracowanie: Monika Sieradzka
Z Lidla, Biedronki, Auchana i innych znanych marketów zostają wycofane kolejne produkty. W pilnym komunikacie GIS mowa m.in. o mleku modyfikowanym, w którym wykryto groźną bakterię. Inspektorat zwrócił się z apelem do osób, które mogą mieć ten produkt u siebie w mieszkaniu.
Wadliwe mają być dwie partie mleka modyfikowanego marki Nestlé Polska. Dokładnie chodzi o NAN Optipro Plus 1. Firma zdecydowała o dobrowolnym i prewencyjnym wycofaniu tych produktów ze sklepów, bowiem na jednej z linii produkcyjnych w zakładzie wykryto bakterię bacillus cereus.
Mleko modyfikowane wycofane ze sklepów
Pierwszy z wycofanych produktów to NAN Optipro Plus 1 o pojemności 800 g i numerze partii 52860346AA (data przydatności do spożycia: 10.2027). A także drugi NAN Optipro Plus 1 tylko mniejszy – 400 g oznaczony nr 52870346AD (z taką samą datą). W obu przypadkach krajem pochodzenia są Niderlandy.
"Bezpieczeństwo i dobro niemowląt są naszym absolutnym priorytetem" – napisała firma i pilnie wdrożyła proces wycofywania wątpliwych produktów. Monitorują to również przedstawiciele Państwowej Inspekcji Sanitarnej.
GIS zwrócił się więc do klientów znanych marketów, aby ci nie spożywali wskazanego mleka i najlepiej od razu je wyrzucili. Gdy jednak jest już "za późno" i dziecko wypiło mleko, należy obserwować, czy nie ma objawów chorobowych, a w razie potrzeby skontaktować się z lekarzem.
Bakterie bacillus cereus (inaczej laseczka woskowa) mogą spowodować zatrucie pokarmowe, objawiające się głównie wymiotami lub biegunką.
To oczywiście nie pierwszy taki apel GIS. W ostatnim czasie ostrzegano też przed: jogurtem z kawałkami szkła, musem orzechowym z salmonellą, herbatą liściastą z pestycydami, czekoladowymi zajączkami, w których wykryto plastik, mąką pszenną z bakterią coli.
Warto więc czasem zaglądać na stronę www.gov.pl/web/gis/ostrzezenia, gdzie GIS publikuje takie ostrzeżenia.
Film "Peaky Blinders: Nieśmiertelny" z Cillianem Murphym doczekał się nowych zdjęć. Widzimy na nim, jak ubłocony Tommy Shelby jedzie konno przez Birmingham. Emocje, jakie biją z ujawnionego kadru, wskazują na to, że kontynuacja kultowego serialu gangsterskiego będzie wyjątkowo intensywna. Kiedy premiera na Netflix?
"Peaky Blinders" to brytyjski serial opowiadający o gangsterskiej rodzinie Shelby z miasta Birmingham, którego pierwszy sezon ukazał się na antenie stacji BBC Two w 2013 roku. Choć premiera szóstej i tym samym finałowej odsłony telewizyjnego hitu odbyła się w 2022 roku, historia rodu romskiego pochodzenia jeszcze nie dobiegła końca.
Cillian Murphy, laureat Oscara za "Oppenheimera" Christophera Nolana, powraca jako niesławny Tommy Shelby w filmie "Peaky Blinders: Nieśmiertelny". Akcja gangsterskiego działa w reżyserii Toma Harpera ("Aeronauci") została osadzona w trakcie bombardowań Wielkiej Brytanii (operacji Blitz) podczas II wojny światowej. Po ataku III Rzeszy w miasto Birmingham "buduje nową, lepszą przyszłość z betonu i stali".
Film trafi do wybranych kin 6 marca 2026 roku, a 20 marca zadebiutuje na platformie streamingowej Netflix.
Nowe zdjęcia z filmu "Peaky Blinders: Nieśmiertelny". Cillian Murphy jest po przejściach
Brytyjski magazyn "Empire" podzielił się z czytelnikami nowymi zdjęciami z filmu "Peaky Blinders: Nieśmiertelny". Przypomnijmy, że w finale 6. sezonu "Peaky Blinders" Tommy Shelby odjeżdża w siną dal na białym koniu. Na jednym ze świeżych kadrów gangster jedzie przez miasto na czarnym koniu, a jego ubrania są całe pokryte błotem.
– Uwielbiałam piękno symboliki jego odjazdu na koniu – najpierw zniknął i nie wiedzieliśmy, dokąd się udał, ale w końcu wrócił do cygańskiego świata. Teraz jego postać istnieje tutaj, na tle II wojny światowej. To wszystko ma bardzo subtelne zaznaczenie dla historii – wyjaśnił Cillian Murphy, dla którego "Nieśmiertelny" będzie ostatnim występem w roli Tommy'ego.
Drugie zdjęcie opublikowane przez "Empire" przedstawia postać tajemniczej Kaulo. Nadmieńmy, że więcej fotosów i materiałów z planu "Peaky Blinders: Nieśmiertelny" znajdziemy w wydaniu lutowym gazety.
W obsadzie filmu u boku irlandzkiego aktora znaleźli się m.in. Rebecca Ferguson ("Diuna"), Barry Keoghan ("Saltburn"), Stephen Graham ("Dojrzewanie"), Tim Roth ("Wściekłe psy"), Sophie Rundle ("Gentleman Jack"), Ned Dennehy ("Guns Akimbo"), Jay Lycurgo ("Steve") i Ruby Ashbourne Serkis ("Wielka ofensywa piwna").
Przypomnijmy, że Netflix zapowiada mroczną i intensywną odsłonę sagi o Shelbych. "Birmingham, 1940. W chaosie II wojny światowej Tommy Shelby wraca z dobrowolnego wygnania, by zmierzyć się z najbardziej destrukcyjną konfrontacją w swoim życiu. Z przyszłością rodziny i kraju na szali, Tommy musi stawić czoła własnym demonom i zdecydować, czy zmierzyć się ze swoim dziedzictwem, czy spalić je doszczętnie" – brzmi opis fabuły.
Za nami 23. Konkurs Piosenki Eurowizji Junior. Polka, 12-letnia Marianna Kłos, zachwyciła swoim występem – nie tylko Polaków, ale również całą Europę i zajęła 8. miejsce. Tegorocznym zwyciężczynią została Francuzka.
W ubiegłym roku Eurowizję wygrał Andria Putkaradze z Gruzji, wykonawca piosenki "To My Mom". 23. Konkurs Piosenki Eurowizji dla Dzieci odbywał się zatem w Tbilisi, a show zakończyło się po godzinie 19 po ponad dwugodzinnym show.
Naszą reprezentantką była 12-letnia Marianna Kłos, która w finale 8. edycji "The Voice Kids" zajęła drugie miejsce. Utalentowana Polka zaprezentowała utwór "Brightest Light" i w ostatecznej punktacji zajęła ósme miejsce. Cały konkurs wygrała Francja, którą reprezentowała Lou Deleuze z "Ce monde".
Więcej informacji wkrótce.
Przedstawiciele USA, Ukrainy, Niemiec i innych krajów wznowią w urzędzie kanclerskim w Berlinie rozmowy na temat planu pokojowego dla Ukrainy.
Przedstawiciele USA, Ukrainy, Niemiec i innych krajów wznowią w urzędzie kanclerskim Berlinie rozmowy nt. planu pokojowego dla Ukrainy.
W piątek "The Wall Street Journal" podał, że przedstawiciel prezydenta USA Steve Witkoff ma spotkać się ze swoimi odpowiednikami z Francji, Wielkiej Brytanii i Niemiec w niedzielę (14.12) i poniedziałek. Według gazety w spotkaniu mają uczestniczyć też prezydent Francji Emmanuel Macron, brytyjski premier Keir Starmer i kanclerz Niemiec Friedrich Merz oraz doradcy z ich krajów, zajmujący się sprawą Ukrainy.
W sobotę rozmowy potwierdził rzecznik rządu w Berlinie. "W poniedziałek kanclerz Niemiec Friedrich Merz przyjmie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w ramach niemiecko-ukraińskich rozmów gospodarczych oraz wymiany poglądów nt. stanu negocjacji pokojowych na Ukrainie. Wieczorem w rozmowach wezmą udział liczni szefowie państw i rządów europejskich, a także najwyżsi rangą przedstawiciele UE i NATO" – podał w komunikacie prasowym Stefan Kornelius.
Steve Witkoff będzie w Berlinie
W imieniu Kijowa negocjacje prowadzili do tej pory sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy Rustem Umerow i szef Sztabu Generalnego Andrij Hnatow. Ze strony USA – znajomy prezydenta Trumpa Steve Witkoff i jego zięć Jared Kushner, którzy tydzień temu spędzili wiele godzin na rozmowach z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Moskwie.
W piątek nie było jeszcze pewne, czy przedstawiciele USA na pewno wezmą udział w spotkaniu, choć potem Waszyngton poinformował, że specjalny wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff uda się do Berlina.
Wysoki rangą urzędnik amerykański w Waszyngtonie potwierdził też agencji DPA, że Witkoff spotka się w Berlinie z Zełenskim i przedstawicielami europejskimi. Nie podał jednak żadnych dalszych szczegółów nt. dokładnego terminu rozmów Witkoffa, formatu czy uczestników.
Presja na Wołodymyra Zełenskiego. Donald Trump naciska
Donald Trump naciska na Ukrainę, aby zaakceptowała niekorzystne propozycje zakończenia wojny wywołanej przez Rosję w 2022 roku. Uważa, że Ukraina, która jest zależna od wsparcia Zachodu, jest w niekorzystnej sytuacji militarnej w porównaniu z Rosją.
Tymczasem Putin nadal żąda przekazania Rosji terytoriów wschodniej Ukrainy, nie tylko już okupowanych terenów, ale całego Donbasu. Nie wykazuje również chęci podjęcia negocjacji z prezydentem Ukrainy.
Walki trwają, a Rosja nieustannie gnębi ludność Ukrainy atakami na osiedla i infrastrukturę cywilną, a Ukraina atakuje infrastrukturę militarną i przemysłową Rosji.
Tylko w sobotę (13.12) ukraińscy urzędnicy poinformowali, że Rosja wystrzeliła w kierunku Ukrainy ponad 450 dronów i 30 pocisków rakietowych w ciągu nocy, raniąc siedem osób. Ministerstwo Obrony w Moskwie poinformowało z kolei, że rosyjskie wojsko zestrzeliło łącznie 41 ukraińskich dronów, a ich atak spowodował śmierć dwóch osób.
Opracowanie: Monika Margraf
Netflix ogłosił, kiedy widzowie obejrzą 4. sezon serialu "Lupin" z Omarem Sy. Na kontynuację losów złodzieja inspirowanego Arsènem Lupinem, francuskim dżentelmenem-włamywaczem, trochę poczekamy. Gigant streamingu podał przybliżoną datę premiery nowych odcinków.
Serial "Lupin" ukazał się w ofercie serwisu streamingowego Netflix w 2021 roku i od tamtej pory uchodzi za bezapelacyjny hit, którym Polacy zachwycają się w takim samym stopniu, co Francuzi. Na pierwszym planie widzimy bystrego Assane'a Diopa, włamywacza-dżentelmena, który na starcie poprzysiągł zemstę za śmierć niesłusznie oskarżonego o kradzież ojca.
W pierwszym sezonie widzieliśmy, jak inspirowany legendarnym Arsènem Lupinem złodziej włamuje się do Luwru, by ukraść arcykosztowny naszyjnik należący niegdyś do królowej Francji Marii Antoniny. W 3. odsłonie bohater grany przez Omara Sy ("Nietykalni") postanawia zwinąć czarną perłę – zwaną również perłą tahitańską – z luksusowego butiku mieszczącego się na Place Vendôme.
Kiedy premiera 4. sezonu "Lupina" z Omarem Sy? Netflix podał przybliżoną datę
"Uważaj na swoje diamenty, bo już wkrótce pojawi się Lupin" – czytamy w komunikacie prasowym Netfliksa dotyczącym jednego z największych nieanglojęzycznych hitów serwisu streamingowego. Twórcy serialu ogłosili na portalu Tudum, że 4. sezon "Lupina" trafi na popularną platformę jesienią 2026 roku. Widzowie muszą zatem uzbroić się w cierpliwość.
Przypomnijmy, że 3. część "Lupina" miała swoją premierę 5 października 2023 roku i składała się z siedmiu odcinków.
Francuski thriller został stworzony przez George'a Kaya we współpracy z François Uzanem. W obsadzie produkcji znaleźli się m.in. Vincent Londez ("Kierunek: Noc"), Ludivine Sagnier ("Kiedy nadchodzi jesień"), Clotilde Hesme ("Zwyczajni kochankowie"), Nicole Garcia ("Z innego świata") i Hervé Pierre ("Dziennik panny służącej").
Peter Greene nie żyje. Amerykański aktor, który zasłynął z ról złoczyńców, zmarł w wieku 60 lat. Ciało gwiazdora "Pulp Fiction", "Maski" i "Podejrzanych" znaleziono w jego mieszkaniu w Nowym Jorku.
Jak podaje branżowy portal Deadline, w piątek (12 grudnia) Peter Greene został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu w Lower East Side w Nowym Jorku. Informację tę potwierdził w rozmowie z serwisem menadżer aktora, Gregg Edwards. Przyczyna zgonu gwiazdora kina lat 90. nie została ujawniona.
Peter Greene nie żyje. Amerykański aktor słynął z ról złoczyńców
Według artykułu magazynu "Premier" z 1996 roku w młodości – jeszcze przed rozpoczęciem kariery aktorskiej – Greene miał uciec z domu i zamieszkać na ulicy. W przeszłości był uzależniony od narkotyków. – Walczył ze swoimi demonami, ale je pokonał – powiedział Edwards.
W "Pulp Fiction" w reżyserii Quentina Tarantino wcielił się w postać szemranego ochroniarza imieniem Zed. W "Masce" z 1994 roku, w której zagrał u boku Jima Carreya ("Truman Show"), obsadzono go jako antagonistę, gangstera Doriana Tyrella. W 1995 roku Bryan Singer powierzył mu kreację pasera Redfoota w thrillerze kryminalnym "Podejrzani", który ma jeden z najlepszych zwrotów akcji w historii kina.
W filmografii pochodzącego z New Jersey aktora znajdziemy również następujące tytuły: "Liberator 2", "Diamentowa afera", "Dzień próby", "Terrorysta", "Decydująca gra", "Miasto kłamstw" i "Tesla".
Ostatnią rolą w karierze Petera Greene był wujek Charlie w serialu "Continental: W świecie Johna Wicka" z Melem Gibsonem ("Pasja") i Colinem Woodellem ("Pulse").
– Był dobrym przyjacielem, który oddawałby wszystko, co miał. Był kochany i będzie nam go brakowało – dodał w oświadczeniu menadżer zmarłego gwiazdora.
W tym roku Konkurs Piosenki Eurowizji Junior przypadł na sobotni wieczór. Polskę reprezentuje Marianna Kłosek. Już o godzinie 17:00 startuje wielki koncert z występami wszystkich finalistów. Gdzie można obejrzeć transmisję na żywo? Podpowiadamy.
W ubiegłym roku Eurowizję wygrał Andria Putkaradze z Gruzji, wykonawca piosenki "To My Mom". 23. Konkurs Piosenki Eurowizji dla Dzieci odbywa się zatem w Tbilisi.
Naszą reprezentantką jest 12-letnia Marianna Kłos, która w finale 8. edycji "The Voice Kids" zajęła drugie miejsce. Utalentowana Polka zaprezentuje utwór pt. "Brightest Light". Będzie dziewiąta w kolejności tuż po występie Holandii, a przed Macedonią Północną.
Transmisję z Eurowizji można oglądać na antenie TVP2, TVP Polonia oraz w serwisie TVP VOD i na kanale YouTube Eurovision Junior.
Oto dokładna kolejność występów:
1. Malta: Eliza Borg – "I Believe"
2. Azerbejdżan: Yağmur – "Miau Miau"
3. Chorwacja: Marino Vrgoč – "Snovi"
4. San Marino: Martina CRV – "Beyond the Stars"
5. Armenia: Albert – "Brave Heart"
6. Ukraina: Sofija Nersesian – "Motanka"
7. Irlandia: Lottie O’Driscoll Murray – "Rúin"
8. Holandia: Meadow – "Freeze"
9. Polska: Marianna Kłos – "Brightest Light"
10. Macedonia Północna: Neła Manceszka – "Miracle"
11. Czarnogóra: Asja Džogović – "I tužna i srećna priča"
12. Włochy: Leonardo Giovannangeli – "Rockstar"
13. Portugalia: Inês Gonçalves – "Para onde vai o amor?"
14. Hiszpania: Gonzalo Pinillos – "Érase una vez (Once Upon a Time)"
15. Gruzja: Anita Aghbariani – "Shine Like a Star"
16. Cypr: Rafaella i Christos – "Away"
17. Francja: Lou Deleuze – "Ce monde"
18. Albania: Kroni Pula – "Fruta perime"
Polki i Polacy mogą głosować na Mariannę Kłos. Wystarczy wejść na stronę JESC.tv, obejrzeć skrót wszystkich występów z próby jurorskiej, a następnie zaznaczyć trzy kraje (nie mniej i nie więcej), na które chce się oddać swój głos.
Głosowanie zostało podzielone na dwie tury. Pierwsza rozpoczęła się 12 grudnia o godz. 21:00 i trwała do 13 grudnia do 16:59. Teraz trwa przerwa. Widzowie mogą oglądać transmisję z występów. Po tym, jak każdy z młodych artystów zaprezentuje się na scenie, rozpocznie się druga tura – potrwa 15 minut.
Mijają dwa lata od utworzenia rządu przez Donalda Tuska. W sondażach jego partia króluje, ale w innych badaniach Polacy ostro punktują działania rządu. Prof. Antoni Dudek, znany historyk, również nie szczędzi gorzkich słów. Oto jak w rozmowie z naTemat podsumowuje połowę kadencji obecnego rządu.
Jaką ocenę wystawia pan rządzącym na półmetku?
Dostateczny.
Słabo.
W skali akademickiej nie jest to dobra ocena, ale nie jest też niedostateczna. Daję temu rządowi trójkę.
Dlaczego?
Dlatego, że ten rząd odniósł jeden bardzo znaczący sukces. A mianowicie, ściągnął środki europejskie, których rząd PiS nie był w stanie ściągnąć. I za to jest ocena dostateczna.
I tylko za to?
Jest też parę spraw, jak in vitro. I na tym chyba koniec. Nie potrafię wymienić spektakularnych sukcesów. Bardzo chciałbym pochwalić rząd za deregulację. Gdyby był w stanie pokazać, że dzięki deregulacji pewne istotne dla Polaków sprawy uległy uproszczeniu, to pewnie dałbym czwórkę. Ale nie potrafili tego pokazać.
Mogę też pochwalić Tuska za system ETS2, czyli system związany z polityką klimatyczną, co zarazem jest też przykładem czegoś, co potencjalnie i tak będzie gigantycznym problemem.
Wejście systemu najprawdopodobniej spowoduje w Polsce ogromne podwyżki cen energii i nie tylko. Rządowi Tuska udało się odsunąć jego wprowadzenie o rok, z 2027 na 2028, i całą pewnością jest to jego sukces, tylko że jest to sukces połowiczny, bo jeden rok prolongacji nas nie ratuje.
Oczywiście nie jest to sprawa na tu i teraz, tylko na kilka lat do przodu. Natomiast jest to absolutnie najbardziej fundamentalna sprawa spośród wszystkich, które – poza obronnymi – rząd Tuska ma dzisiaj na agendzie.
Gdy ETS2 wejdzie w życie, wejdą tak ogromne podwyżki, jakie zakłada system, to w Polsce żaden rząd tego nie przetrwa, ani KO, ani PiS.
A największe błędy rządu Donalda Tuska?
Największym błędem tego rządu jest to, że nie przygotował się na zwycięstwo Karola Nawrockiego. Przez półtora roku swoich rządów zakładał, że mnóstwo spraw rozwiąże prezydent wywodzący się z obozu rządzącego, czyli Rafał Trzaskowski. Po czym nagle się okazało, że nie było planu B. Mimo że Tusk twierdził, że był, to widać wyraźnie, że planu B nie było. I teraz objawia się to coraz bardziej.
Coś jeszcze?
Na przykład służba zdrowia. Widać wyraźnie, że wbrew zaklęciom premiera Tuska czy innych członków rządu, jest ogromny problem z jej finansowaniem i że brakuje środków. Dlaczego? Po prostu wydajemy ogromne pieniądze na inne cele, być może nie wszystkie w sposób uzasadniony.
Rząd Tuska rozszerzył politykę społeczną, wprowadził kolejne programy socjalne, które kosztują bardzo dużo, a najwyraźniej nie jest w stanie znaleźć środków na swoje podstawowe zobowiązania, do jakich zaliczam powszechną opiekę zdrowotną.
Dziś bardzo wielu pacjentów ma problem. To jest ewidentnie porażka tego rządu.
Wymiar sprawiedliwości?
Na palcach jednej ręki można policzyć akty oskarżenia w związku z nadużyciami z czasów rządów PiS. Tusk nieustannie mówił, że będzie je rozliczał. Mamy opowieści o tym, że trwają śledztwa. Ale mnie nie interesują śledztwa prokuratorskie. Mnie interesują akty oskarżenia wniesione przez prokuraturę do sądu.
To jest właściwy moment, od którego rola rządu się kończy. Wtedy sąd przyjmuje akt oskarżenia i zaczyna się proces. W tym momencie można powiedzieć, że Tusk zrobił, co mógł, żeby rozliczyć przestępstwa z czasów rządu PiS.
Tymczasem tu był ocean słów i parę kropel w postaci konkretnych aktów oskarżenia.
Ale jest nowy minister sprawiedliwości, który ostro wziął się do pracy. Waldemar Żurek nie pomaga?
Może pomaga. Zawsze można mówić, że skoro Bodnar rzekomo działał za wolno, to może od razu trzeba było Żurka zrobić ministrem. A może po prostu prokuratura jest w takim stanie, że nie dało się zrobić tego szybciej?
Ale skoro nie dało się tego zrobić szybciej, to może nie trzeba było opowiadać, że to wszystko zrobi się w 100 dni? Tylko trzeba było powiedzieć, że rozłoży się to na 4 lata? To jest mój główny zarzut.
Donald Tusk złożył kompletnie nieodpowiedzialne obietnice i jeszcze mówił, że zrealizuje je w 100 dni. Niech się nie zdziwi, że wielu ludzi będzie mu to teraz wypominało.
Dalsza część rozmowy poniżej:
Wszyscy widzimy, że współpraca z prezydentem Dudą, a teraz Nawrockim nie jest łatwa.
Wszystko można zwalać na prezydenta Dudę, że nie chciał podpisywać ustaw. Ale ja uważam, że ten rząd nie podjął żadnej próby porozumienia z prezydentem w jakiejkolwiek istotnej sprawie, bo z góry zakładał, że następny prezydent będzie przyjaźniejszy, a nie bardziej wrogi, jakim ostatecznie okazał się Karol Nawrocki.
I tu tkwi praprzyczyna większości niedokonań tego rządu.
Czyli?
Sporo rzeczy można było próbować zrobić, ale nie w oparciu o ustawę. Rząd wykazał się arogancją. Sprawy, które mógł próbować załatwiać nieustawową drogą, czekały na nowego prezydenta w nadziei, że on bez wahania podpisze.
Odpowiedzialny polityk ma zawsze plan B, który zakłada, że coś nie pójdzie po jego myśli. W związku z tym Donald Tusk od pierwszego dnia urzędowania powinien był zakładać, że dla niego prezydent może być jeszcze gorszy niż Andrzej Duda. Tymczasem on zakładał dokładnie coś odwrotnego. Odliczał publicznie dni do końca kadencji Andrzeja Dudy.
I teraz zapłaci za to cenę. Dlatego, że następca Andrzeja Dudy jest jeszcze mniej skłonny do jakiegokolwiek kompromisu. Finał jest taki, jaki widzimy – weto za wetem.
Za chwilę ten rząd będzie kompletnie zablokowany. I za chwilę może być w nieporównanie trudniejszej sytuacji, niż był przez pierwsze dwa lata. Ze strony prezydenta Nawrockiego spodziewam się postępującej obstrukcji działań rządu na wszystkich możliwych polach.
Według pana ten rząd utrzyma władzę?
Parę tygodni temu, w przypływie swojej bezgranicznej arogancji, Donald Tusk zaproponował zakłady, że będzie rządził po 2027 roku. Ja mu publicznie zaproponowałem zakład i kilkakrotnie ponawiałem go publicznie, że chętnie założę się z nim o 100 zł, że nie utrzyma się przy władzy po 2027 roku.
Niestety pan premier nie chce tego zakładu przyjąć. A ja, za pani pośrednictwem, ponawiam ten zakład. Bo ja twierdzę, że on się przy władzy nie utrzyma. Nie pozwala mu na to polityka, którą prowadzi.
Co najbardziej szkodzi rządowi? Prezydent Karol Nawrocki, spory w koalicji...
Prezydent szkodzi w tym sensie, że nie podpisuje ustaw, na których rządowi zależy. Natomiast powiedziałbym, że rządowi szkodzi brak sprawczości. Niezdolność do pokazania Polakom, że potrafi rozwiązywać pewne problemy.
Mamy ostatnio wysyp sondaży, które pokazują, że z jednej strony KO zyskuje, a PiS traci, ale z drugiej strony Polacy ostro oceniają działania rządu. W badaniu UCE Research dla Onetu 52,8 proc. ankietowanych uznało, że rząd nie realizuje obietnic. A w sondażu Instytutu Badań Pollster dla "Super Expressu" 40 proc. oceniło, że po dwóch latach od objęcia władzy przez rząd Tuska żyje im się gorzej.
To jest pewien paradoks i na tym polega problem Tuska. Raz – jego rząd nie jest zbyt dobrze oceniany. I dwa – jego partia jednocześnie ma się bardzo dobrze i prowadzi w sondażach, ale nie ma z kim stworzyć rządu.
Te bardzo dobre notowania nie przekładają się na samodzielną większość. Gdyby przełożyć je na mandaty poselskie, to PiS z prawicą wraca do władzy.
Ta sytuacja to jest casus PiS sprzed 2023 roku. PiS też przewodził wtedy w sondażach, nawet wygrał wybory, ale nie rządzi. I to jest coś, co może spotkać Tuska, jeśli przez dwa lata nie uda mu się zmienić układu, który dzisiaj wynika z sondaży.
Dalsza część rozmowy poniżej:
Widzimy notowania skrajnej prawicy. Wizja brunatnej koalicji PiS z Konfederacją i Grzegorzem Braunem w 2027 roku przeraża wielu Polaków. Czy jest szansa, żeby do niej nie doszło?
Oczywiście, że jest szansa, ale ona nie leży po stronie Tuska, tylko po drugiej stronie. Nie wiadomo na przykład, czy Bosak z Mentzenem się nie pokłócą i Konfederacja się nie rozleci. Nie wiadomo, co z prezesem Kaczyńskim. Pierwszym wydarzeniem, które może zmienić nastroje, może być sprawa rozejmu na Ukrainie.
Po drugiej stronie barykady jest wiele niewiadomych, które mogą sprawić, że nie będą oni zdolni do zbudowania większości. Po stronie koalicji rządowej wszystkie narzędzia w swoim ręku trzyma Donald Tusk i uważa, że wie, co zrobić, żeby utrzymać się przy władzy. Zobaczymy więc, jak to zrobi.
Nie zmartwię się, jeśli okaże się, że się pomyliłem, bo po 2027 roku wolę mieć Tuska niż Kaczyńskiego z Braunem w rządzie.
Co Tusk może jeszcze zrobić, żeby utrzymać władzę?
Ja nie jestem na jego miejscu, ja nie mam jego wiedzy. Wiem natomiast, co się stanie, jeżeli obecny układ w sondażach się utrzyma. Być może KO będzie zwycięzcą wyborów, być może będzie miała największy klub, ale nie będzie miała z kim zrobić koalicji.
Tusk powinien podjąć takie działania, które zmienią skalę poparcia dla poszczególnych podmiotów sceny politycznej w Polsce. A jakie to działania, niech radzą mu jego dobrze opłacani doradcy, którzy kręcą te idiotyczne filmiki, w których Tusk a to zbiera grzyby w garniturze, a to biega bez garnituru na lotnisku w czasie oficjalnej wizyty, a to opowiada jakieś historyjki o filmach Netfliksa i emocjonuje się bohaterami.
Nie podobają się panu te filmiki?
Nie podobają mi się, bo moim zdaniem są przeciwskuteczne. One nie pozyskują wyborców młodzieżowych, którzy mają Tuska dość, bo jest dla nich starym dziadem, którym są zmęczeni i który od zawsze jest w polskiej polityce.
Żadnymi filmikami ich nie przekona, natomiast może się ośmieszyć w gronie nieco starszych wyborców, jako właśnie taki człowiek, który za wszelką cenę stara się udawać młodego, wyluzowanego człowieka.
Jeżeli on wierzy serio, że dzięki temu pozyska młodzieżowy elektorat i wygra następne wybory w rozumieniu utrzymania się u władzy, to znaczy, że odebrało mu resztkę zdrowego rozsądku.
Proszę wybaczyć, ale ja nie będę się wypowiadał na temat tego, co Tusk teraz mógłby zrobić.
Natomiast jako historyk mogę powiedzieć historycznie, co Tusk mógł zrobić, żeby Rafał Trzaskowski wygrał wybory prezydenckie.
Proszę powiedzieć.
Powinien był wyciągnąć wniosek z tego, co sondaże pokazywały jasno i jednoznacznie przez wiele miesięcy kampanii prezydenckiej. A mianowicie, że trzecim, który nie wejdzie do drugiej tury, będzie Sławomir Mentzen, kandydat Konfederacji.
Należało zrobić wszystko, co możliwe, żeby nieco większy odsetek zwolenników Mentzena przekonać do głosowania na Rafała Trzaskowskiego. Kluczem do tego był projekt deregulacji.
Rzecz w tym, że twarzą projektu deregulacji nie powinien być Donald Tusk, tylko właśnie Rafał Trzaskowski. Powinny być też spektakularne ustawy, czyli deregulacja powinna być zdecydowanie odważniejsza niż ta, którą Tusk zaproponował. W elektoracie Mentzena jest sporo drobnych przedsiębiorców. Gdyby pokazano konkretne projekty ustaw, których wejście w życie zależałoby od podpisu Trzaskowskiego, to wówczas być może więcej niż 12 proc. jego wyborców, którzy poszli na drugą turę, zagłosowałoby na Trzaskowskiego.
A gdyby to było 30 proc., to Trzaskowski byłby dzisiaj prezydentem i Tusk nie potrzebowałby planu B.
W tamtych wyborach brano też pod uwagę start Radosława Sikorskiego. Potem pojawiły się spekulacje, czy mógłby zostać premierem. W rozmowie z nami mówił pan: "Jeśli ta koalicja ma przetrwać dwa lata ciężkiej wojny z prezydentem Nawrockim i PiS, to moim zdaniem powinien być nowy premier. I z tych, którzy w tej chwili są na horyzoncie, Sikorski wydaje się najpoważniejszą kandydaturą". Czy szef MSZ mógłby zostać kołem ratunkowym dla rządu?
To zależy od Tuska. On ma dziś tak silną pozycję w swojej partii, że jest nieusuwalny. Musiałby do tej decyzji dojrzeć. Nie wiem, czy rzeczywiście Sikorski byłby antidotum, ale dopóki tak by się nie stało, to tego się nie dowiemy. To jest czysto spekulacyjne.
Natomiast wielokrotnie w przeszłości zdarzało się, że nowy premier dawał szansę na odbicie. Tylko teraz pytanie: kto? Bo Sikorski nie pomoże PSL-owi, nie pomoże Polsce 2050 ani Lewicy. I z tego punktu widzenia może się okazać, że nie rozwiąże fundamentalnego problemu braku większości. A założenie, że pod przewodnictwem Sikorskiego KO będzie miała powyżej 40 proc., jest mocno ryzykowne.
W piątek media obiegła informacja o śmierci Magdy Umer. Legendarną piosenkarkę i mistrzynię poezji śpiewanej pożegnali dziennikarze, artyści oraz celebryci. Hołd zmarłej gwieździe oddała również aktorka i karykaturzystka Matylda Damięcka. Jej rysunek ma pewien detal, przez który aż łezka się w oku kręci.
Informację o tym, że nie żyje Magda Umer, przekazali za pośrednictwem portalu Facebook jej synowie, Mateusz i Franciszek. "Dzisiaj po południu odeszła nasza ukochana Mama i Babcia. Uwielbiała tu zaglądać i pisać" – mogliśmy przeczytać w poście opublikowanym na profilu 76-letniej artystki, który zasłynęła m.in. z własnych interpretacji tekstów Agnieszki Osieckiej, w tym za utwór "Oczy tej małej".
Matylda Damięcka żegna Magdę Umer. Rysunek wzruszył fanów
Matylda Damięcka, którą na Instagramie obserwuje ponad 303 tys. internautów, chętnie chwali się w internecie minimalistycznymi, lecz chwytliwymi oraz wymownymi rysunkami swojego autorstwa. Aktorka właśnie w ten sposób często oddaje hołd zmarłym legendom kina i muzyki. Teraz postanowiła uhonorować Magdę Umer.
Szkic Damięckiej przedstawia portret słynnej piosenkarki. Autorka uwzględniła w nim także dwa świerszcze, które są nawiązaniem do utworu "Koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie" śpiewanego przez Umer.
"Smutek, żal. Odchodzą najpiękniejsi z pięknych"; "Serce mi tak płacze dzisiaj"; "Matylda, czekałam i nie zawiodłam się"; "Już nie wiadomo, co robić najpierw: czy płakać nad odejściem Magdy Umer, czy bić brawo nad genialnym rysunkiem i wrażliwością jego autorki"; "Jak zawsze w punkt" – komentują internauci.
Rodzina Magdy Umer nie ujawniła przyczyny śmierci 76-letniej wokalistki. Latem pojawiły się pierwsze informacje, że z artystką dzieje się coś niepokojącego – odwołano jej dwa występy w Teatrze Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie, a organizatorzy wspominali tylko o "nagłej chorobie".
W podcaście "Allegro ma non troppo", który ukazał się w naTemat, Umer przyznała, że w języku ojczystym "myśli, czuje i kocha".
Białoruś właśnie ułaskawiła 123 więźniów politycznych. To reakcja na porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi, które zniosły sankcje na białoruski potas. Wśród uwolnionych jest Polak.
Przedstawiciele prasowi Alaksandra Łukaszenki poinformowali, że w związku z porozumieniami zawartymi z prezydentem USA Donaldem Trumpem w kwestii sankcji na przemysł potasowy "głowa państwa podjęła decyzję o ułaskawieniu 123 obywateli różnych krajów".
Wśród nich znaleźli się m.in. Anglicy, Amerykanie, Litwini, Ukraińcy, Australijczycy, Japończycy. Wiadomo też o jednym obywatelu z Polski. Jak podał portal "Zierkało", Mińsk uwolnił Romana Gałuzę.
Mężczyzna przebywał w areszcie od lipca 2022 roku i miał być ukarany za rzekomą zdradę stanu. Groziło mu nawet do 15 lat więzienia. To członek Fundacji Solidarności z Białorusią w Białej Podlaskiej.
Więcej informacji wkrótce.
Mijają dwa lata rządu, na którego czele stoi Donald Tusk. Premier właśnie przy tej okazji zadeklarował, że "bierze pełną odpowiedzialność" za to, co w tym okresie działo się w Polsce. Jego deklaracja rozpaliła internet do czerwoności. Do dyskusji włączyła się nawet Beata Szydło.
Dwa lata, tyle już minęło, od kiedy rząd koalicyjny KO, PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy został zaprzysiężony. Przypomnijmy, że dokładnie 13 grudnia 2023 roku Sejm udzielił mu wotum zaufania. Za powołaniem Rady Ministrów głosowało 248 posłów, przeciw było 201, a żaden z parlamentarzystów nie wstrzymał się od głosu.
Najnowszy sondaż United Surveys dla portalu Wirtualna Polska pokazał, że 42,1 proc. respondentów uważa, iż "po dwóch latach rządów obecnej koalicji, sytuacja w Polsce jest gorsza" niż za czasów rządów PiS. Natomiast 31,7 proc. widzi poprawę. Co ciekawe, ostatnie sondaże poparcia partyjnego są na plus dla rządu Donalda Tuska, bowiem KO wyprzedza od kilku miesięcy partię Jarosława Kaczyńskiego.
Tusk: biorę odpowiedzialność za ostatnie dwa lata
Teraz do tej rocznicy nawiązał na platformie X sam Donald Tusk. "Za nami dwa lata. Dobre, chociaż bardzo trudne. Biorę za nie pełną odpowiedzialność. Jestem z nich dumny, ale wiem, że Polska zasługuje na jeszcze więcej. Wierzę, że Polaków na to stać. Jeszcze nie raz zadziwimy cały świat" – przyznał.
Deklaracja o odpowiedzialności za ostatnie dwa lata oraz wymowne podsumowanie Tuska wywołało poruszenie pod publikacją. Jedni gratulowali premierowi. "Co jak co, ale to ponadpartyjna duma, że Polska stała się 20. gospodarką świata" – można przeczytać pod wpisem. "Biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich Pana rząd funkcjonuje, od koalicjantów po prezydentów … to zrobiliście dużo dobrej roboty" – stwierdził kolejny użytkownik.
Inni z kolei mieli dużo żalu do premiera, że nie spełnił wielu obietnic stawianych w czasie wyborów. Swoją wiadomość dodała też Beata Szydło, która pełniła tę samą funkcję w latach 2015-2017.
Rząd Tuska nazwała najgorszym do dekad. "Tusk (...) jest dumny. Z czego on jest dumny? Z zapaści służby zdrowia? Z rosnącego bezrobocia? Z zamykanych zakładów? Z powstrzymania kluczowych dla Polski inwestycji? Ostatnie dwa lata to gigantyczne straty dla Polski i Polaków. To niszczenie szans rozwojowych. To po prostu dramat dla Polski" – skwitowała była premier.
Nawet członków NASA zaskoczyła ta anomalia. Sonda Maven, która od dekady badała Marsa, przestała działać. Naukowiec Avi Loeb zwrócił uwagę na to, że niedawno ta sama sonda zrobiła zdjęcie komecie 3I/Atlas, która w ostatnim czasie tak bardzo elektryzuje obserwatorów kosmosu i nie tylko.
Maven (Mars Atmosphere and Volatile Evolution) w listopadzie 2013 roku wystartowała w kosmos, rozpoczynając długą podróż na Marsa. We wrześniu 2014 roku weszła na orbitę Czerwonej Planety i rozpoczęła misję badawczą. Od tamtej pory działała bez zarzutu.
Aż do 6 grudnia. NASA ogłosiła, że utracono kontakt z sondą. Dane telemetryczne z Maven wykazały, że wszystkie systemy działały prawidłowo podczas ostatniego wejścia na orbitę za Marsem, ale później sieć Deep Space Network nie wykryła już sygnału.
Naukowcy jak na razie nie wiedzą, co było przyczyną zniknięcia obiektu oraz czy uda się go ponownie uruchomić. Agencja w swoim oświadczeniu podała, że "zespoły badają anomalię, aby zaradzić tej sytuacji".
Sonda Maven zrobiła zdjęcie komecie 3I/Atlas
Momentalnie wzbudziło to wśród ludzi ciekawość i lekki niepokój. Pojawiły się też pytania, czy ma to związek z kometą 3I/Atlas, która również przejawia zaskakujące anomalie i ludzie obserwują jej losy.
Tymczasem znany astrofizyk z Harvardu Avi Loeb w swoim najnowszym wpisie na stronie avi-loeb.medium.com zwrócił uwagę na to, że sonda Maven zrobiła niedawno zdjęcie wspomnianej komecie.
Kadr pochodzi dokładnie z 9 października, ma niską rozdzielczość (bowiem chodzi o odległość 56 mln km). Fotografia, zarejestrowana przez spektrograf ultrafioletowy ujawniła obecność atomów wodoru w pobliżu 3I/Atlas.
Avi Loeb dodał enigmatycznie na koniec swojej publikacji, że "w tym wszystkim może być coś, czego nie dostrzegamy, albo nie chcemy dostrzec". Ta sugestia naukowca rozpaliła wyobraźnie wielu. Choć to wcale nie musi oznaczać, że sonda Maven zniknęła przez jakiekolwiek działanie 3I/Atlas, to oba te obiekty są mocno intrygujące.
Natomiast sam Loeb w ostatnim czasie wybił się na szerzeniu różnych teorii na temat tej komety. Pokłócił się nawet z innymi naukowcami, którzy studzą jego sugestie, jakoby chodziło o "statek obcych". O tym, jak Avi Loeb przez wspomniane teorie "pogrzebał swoją karierę", pisał w naTemat Konrad Bagiński.
Nie traktujmy więc słów Loeba jak ostateczność. Warto też wspomnieć, że sondy kosmiczne czasem się psują i przypadek taki jak ten z Maven nie jest pierwszy. W 2023 roku amerykańska agencja kosmiczna straciła kontakt z Voyager 2, a następnie wznowiła go zaledwie kilka dni później.
Karol Nawrocki rozszerzył grono swoich doradców. Nominacje od prezydenta dostało 13 osób. Na liście znalazł się m.in. były doradca prezydentów RP Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy - prof. Andrzej Zybertowicz.
Karol Nawrocki konsekwentnie powołuje kolejne osoby na stanowiska doradców prezydenta. Tym razem chodzi o 13 nazwisk. Pełną listę opublikowano na stronie Kancelarii Prezydenta RP. Wszyscy nowo powołani doradcy mają pełnić powierzone funkcje społecznie.
Doradcy Karola Nawrockiego. Kogo powołał prezydent?
Podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim powołani zostali:
Szczególną uwagę zwraca ostatni na liście powołanych doradców. Prof. Andrzej Zybertowicz to były doradca społeczny prezydentów RP: Lecha Kaczyńskiego (2008–2010) oraz Andrzeja Dudy (2015–2025). Dodajmy, że Zybertowicz wszedł w skład komitetu wspierającego kandydaturę Nawrockiego na prezydenta RP w wyborach w 2025 r.
Karol Nawrocki niedawno powołał 21 doradców
Dodajmy, że jeszcze w sierpniu prezydent Nawrocki wręczył nominacje 21 innym osobom. Powołał wtedy 21 doradców: 13 etatowych oraz 8 społecznych. Wtedy na liście prezydenta znaleźli się:
Na doradców społecznych prezydenta RP powołani zostali:
Przypomnijmy, że niedawno Karol Nawrocki złożył wizytę roboczą na Łotwie. Jedno zdjęcie z lotniska w Rydze wystarczyło, by w internecie wybuchła "afera o brudną limuzynę". Więcej o tym zamieszaniu przeczytacie w naTemat.
Grand Theft Auto VI (w skrócie: GTA 6) jest najbardziej wyczekiwaną grą tej dekady. Wokół słynnego dzieła Rockstar Games wybuchła niemała afera, która przykuła uwagę samego premiera Wielkiej Brytanii, Keira Starmera. Poszło o grupowe zwolnienia, z którymi gamedev od dłuższego czasu ma poważny problem.
"Ah sh*t, here we go again" – brzmi kultowy tekst z GTA San Andreas, który pasuje jak ulał do reakcji graczy na wieść o nadchodzącej grze Grand Theft Auto VI od Rockstar. Od premiery poprzedniej części minęło ponad 10 lat i od tamtej pory miliony graczy z całego świata żyją w oczekiwaniu na kontynuację, która zabierze ich do ikonicznego Vice City. Fani wcielą się w niej w duet przypominający niesławną parę przestępców, czyli Bonnie i Clyde'a.
Afera wokół GTA 6. Premier Wielkiej Brytanii interweniuje
Wokół GTA 6 narosła w ostatnim czasie typowa dla branży gier afera. W listopadzie bieżącego roku Bloomberg poinformował, że Rockstar zwolnił ponad 30 pracowników na terenie Kanady i Zjednoczonego Królestwa, którzy próbowali utworzyć związek zawodowy. Firma wydała później oświadczenie, w którym zasugerowała, że zwolnione osoby miały rozprzestrzeniać poufne informacje.
W następstwie stanowiska wydanego przez Rockstar IWGB (Independent Workers Union of Great Britain) zarzucił firmie, że celowo rozbija związki zawodowe. "Najnowsze oświadczenie Rockstara jest pełne kłamstw i dezinformacji. [...] Trudno uznać to oświadczenie za cokolwiek innego niż desperacką próbę odwrócenia uwagi od globalnej kontroli" – czytamy w odpowiedzi związkowców.
Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer wyraził głębokie zaniepokojenie zaistniałą sytuacją. Szef brytyjskiego rządu obiecał, że jego ministrowie osobiście przyjrzą się tej sprawie.
– Każdy pracownik ma prawo wstąpić do związku zawodowego. Jesteśmy zdeterminowani, by wzmocnić prawa pracownicze (...). Nasi ministrowie zbadają ten konkretny przypadek – tak Starmer odpowiedział Chrisowi Murrayowi, posłowi reprezentującemu okręg Edynburg Wschodni i Musselburgh, w którym mieści się siedziba studia Rockstar North.
Szymon Hołownia nie został Wysokim Komisarzem ds. Uchodźców w ONZ. Polityk startował na to miejsce w konkursie, ale przegrał z były prezydentem Iraku. Teraz podsumował tę porażkę. Wspomniał też o pozytywnych stronach całej sytuacji i zdradził, co dalej planuje.
Szymon Hołownia przestał być liderem partii Polska 2050 oraz marszałkiem Sejmu. Od kilku tygodni wiadomo było, że zgłosił swoją kandydaturę w publicznym naborze na stanowisko Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. 11 grudnia zapadła decyzja. Szef ONZ Antonio Guterres ogłosił, że mianowany na pięcioletnią kadencję został Barham Ahmad Salih.
Szymon Hołownia odezwał się do Polaków po tej decyzji. Przyznał, że "nominacja zaskoczyła chyba wszystkich w ONZ". "Kandydat uczestniczył w kampanii w dość ograniczony sposób (głównie zdalnie). A Irak nie jest nawet stroną Konwencji o Statusie Uchodźców z 1951 r., która jest fundamentem mandatu UNHCR" – wymieniał.
Podziękował też wszystkim, który włączyli się w jego kampanię. "Mimo krótkiego czasu – zaszliśmy bardzo wysoko. Przetarliśmy szlaki i wyważyliśmy drzwi, które dotąd były dla Polski zamknięte" – przyznał.
Co dalej planuje Hołownia?
Wiele osób zaczęło się zastanawiać, co dalej planuje Hołownia. Wicemarszałek wyraził swoją gotowość do pomocy nowo wybranemu komisarzowi do spraw uchodźców, ale to nie wszystko. Co zaskakujące, już nie tylko chce się skupić na polityce.
"Czas na naukę francuskiego, bo – mając ogarnięty angielski, maturę zdawszy z włoskiego, i komunikując się jakoś po rosyjsku – język Woltera, de Gaulla (i kolegi Rafała Trzaskowskiego, w którego stronę patrzę teraz ze szczerą zazdrością, naprawdę chciałbym dziś być 'bążurem'), zaniedbałem" – przyznał.
"Więc, choć Komisarzem nie zostanę, mam plan na starość: zostanę poliglotą. A żeby zdążyć jeszcze w tej kadencji udręczyć na sali dodatkowo posłów PiS, podciągnę też sobie niemiecki (poseł Berkowicz musi wiedzieć, gdzie kupić pomoce, bo zanim kupował AGD, nabywał też bawarskie stylizacje – pamiętam jak kiedyś na sali chciał wręczyć premierowi Tuskowi oryginalne lederhosen, oblałem się wtedy wewnętrznym rumieńcem, myśląc, jak będzie w nich wyglądał)" – dodał na koniec Szymon Hołownia.
Start tegorocznej edycji Eurowizji Junior zbliża się wielkimi krokami. Tym razem Polskę reprezentuje uzdolniona Marianna Kłos. W dziecięcej odsłonie tego konkursu można głosować na kandydatów ze swoich krajów. Jak więc oddać głos na Polkę? Wyjaśniamy.
Tegoroczną Eurowizję Junior organizuje Gruzja. 13 grudnia po godz. 17:00 w Hali Gimnastycznej Miasta Olimpijskiego w Tbilisi rozpocznie się konkurs, podczas którego o zwycięstwo będzie walczyło 18 reprezentantów i reprezentantek z różnych państw.
Z Polski poleciała tam Marianna Kłos. 12-latka zaprezentuje utwór pt. "Brightest Light". Będzie dziewiąta w kolejności tuż po występie Holandii, a przed Macedonią Północną. Dodajmy, że eksperci z portalu Eurovision World stawiają Polkę w ścisłej czołówce faworytów – obok reprezentantów Ukrainy, Armenii, San Marino, Francji i gospodarzy, Gruzji. Również w fanowskich zestawieniach Polska wypada bardzo wysoko.
Jednak, aby ostatecznie mogła wygrać, ważne są głosy: te od jurorów i widzów.
Głosowanie na Polskę na Eurowizji Junior
Polki i Polacy mogą głosować na Mariannę Kłos. Wystarczy wejść na stronę JESC.tv, obejrzeć skrót wszystkich występów z próby jurorskiej, a następnie zaznaczyć trzy kraje (nie mniej i nie więcej), na które chce się oddać swój głos.
Głosowanie zostało podzielone na dwie tury. Pierwsza rozpoczęła się 12 grudnia o godz. 21:00 i potrwa do 13 grudnia do 16:59. Następnie nastąpi przerwa. Wówczas widzowie będą mogli obejrzeć transmisję z występów. Po tym, jak każdy z młodych artystów zaprezentuje się na scenie, rozpocznie się druga tura – potrwa 15 minut.
Dodajmy, że Telewizja Polska udostępniła 30-sekundowy skrót z występu Marianny Kłos. Widać na nim kluczowy element scenografii – projekcję wizualną na sukni nastolatki.
Zgodnie z koncepcją twórców, suknia Marianny staje się źródłem energii i światła, które "rodzi się symbolicznie w jej sercu i stopniowo rozprzestrzenia po całej sylwetce, by podczas refrenu rozświetlić uśpiony świat". W dalszej części piosenki artystka "przekazuje tę energię dalej", co w warstwie wizualnej ma obudzić do życia uśpione syreny.
Jak widać na ujęciach z próby, scenografia została podzielona na dwa światy: górę wypełniają chmury zanurzone w wodzie, a podłoga i LED-y pod sceną tworzą ocean. Wyjątkowa scenografia to jedno, ale Marianna Kłos ma też potężny głos.
O tym, jak ostatecznie miejsce zajmie, przekonamy się w sobotni wieczór. Transmisję z Eurowizji będzie można oglądać na antenie TVP2, TVP Polonia oraz w serwisie TVP VOD i na kanale Youtube Eurovision Junior.
Widzieliście mem z Jonem Hammem tańczącym w klubie do utworu "Turn the Lights Off" Kato? To nagranie jest wszędzie na TikToku i w pozostałych mediach społecznościowych, bawiąc milenialsów, rodziców, nerdów i imprezowiczów. Klip pochodzi z nowego serialu z gwiazdorem "Mad Mena" i zdołał wcisnąć kit internautom.
Zastanawialiście się, co takiego Jon Hamm, odtwórca roli Dona Drapera z serialu "Mad Men", robi na waszym feedzie w mediach społecznościowych? I dlaczego tańczy w klubie, rozkoszując się kawałkiem, którym prawie 15 lat temu zachwycali się Europejczycy? Pędzimy z wyjaśnieniami. Historia tego mema jest zaskakująco zawiła.
Jon Hamm tańczący do "Turn the Lights Off". Jaka jest historia tego mema?
Viralowe nagranie internauci wykorzystują przede wszystkim do tego, by pośmiać się z różnicy między teraźniejszością a przeszłością – kiedy mieli jeszcze siłę i czas, żeby balować do białego rana. O dziwo trend zjednoczył przedstawicieli różnych zakątków mediów społecznościowych, w tym matki, graczy, a także opiekunów psów i kotów.
Krótki klip, do którego internauci nagrywają rolki na TikToku, przedstawia ujęcie z serialu "Znajomi i sąsiedzi" serwisu Apple TV+. Jego fabuła skupia się na losach magnata finansowego, który nie dość, że traci pracę, to jeszcze się rozwodzi. W postać tę wcielił się Jon Hamm, czyli dwukrotny laureat Złotych Globów za rolę Dona Drapera w "Mad Menie".
Co ciekawe, w oryginalnej produkcji Jon Hamm tańczy w klubie do zupełnie innej piosenki niż w memie. Zamiast "Turn the Lights Off" Kato w hicie Apple TV+ słyszymy kawałek "Sentient System" Josepha Williama Morgana z 2003 roku.
Przypomnijmy, że w 2010 roku duński DJ i producent muzyczny Kato nagrał razem z piosenkarzem Jonem Nørgaardem własną wersję utworu "Turn the Lights Off" DJ-a Jose. W ubiegłej dekadzie singiel ten podbijał klubowy parkiet nie tylko w Danii, ale i w Polsce. Ktoś dodał tę prostą i chwytliwą nutę do fragmentu serialu z Hammem, i voilà, tak zrodził się mem.
Piosenka DJ-a Kato sprzed 15 lat wskoczyła na szczyt listy przebojów Viral 50 serwisu Spotify i dziennie jest odtwarzana prawie 140 mln razy.
Widzieliście mem z Jonem Hammem tańczącym w klubie do utworu "Turn the Lights Off" Kato? To nagranie jest wszędzie na TikToku i w pozostałych mediach społecznościowych, bawiąc milenialsów, rodziców, nerdów i imprezowiczów. Klip pochodzi z nowego serialu z gwiazdorem "Mad Mena" i zdołał wcisnąć kit internautom.
Zastanawialiście się, co takiego Jon Hamm, odtwórca roli Dona Drapera z serialu "Mad Men", robi na waszym feedzie w mediach społecznościowych? I dlaczego tańczy w klubie, rozkoszując się kawałkiem, którym prawie 15 lat temu zachwycali się Europejczycy? Pędzimy z wyjaśnieniami. Historia tego mema jest zaskakująco zawiła.
Jon Hamm tańczący do "Turn the Lights Off". Jaka jest historia tego mema?
Viralowe nagranie internauci wykorzystują przede wszystkim do tego, by pośmiać się z różnicy między teraźniejszością a przeszłością – kiedy mieli jeszcze siłę i czas, żeby balować do białego rana. O dziwo trend zjednoczył przedstawicieli różnych zakątków mediów społecznościowych, w tym matki, graczy, a także opiekunów psów i kotów.
Krótki klip, do którego internauci nagrywają rolki na TikToku, przedstawia ujęcie z serialu "Znajomi i sąsiedzi" serwisu Apple TV+. Jego fabuła skupia się na losach magnata finansowego, który nie dość, że traci pracę, to jeszcze się rozwodzi. W postać tę wcielił się Jon Hamm, czyli dwukrotny laureat Złotych Globów za rolę Dona Drapera w "Mad Menie".
Co ciekawe, w oryginalnej produkcji Jon Hamm tańczy w klubie do zupełnie innej piosenki niż w memie. Zamiast "Turn the Lights Off" Kato w hicie Apple TV+ słyszymy kawałek "Sentient System" Josepha Williama Morgana z 2003 roku.
Przypomnijmy, że w 2010 roku duński DJ i producent muzyczny Kato nagrał razem z piosenkarzem Jonem Nørgaardem własną wersję utworu "Turn the Lights Off" DJ-a Jose. W ubiegłej dekadzie singiel ten podbijał klubowy parkiet nie tylko w Danii, ale i w Polsce. Ktoś dodał tę prostą i chwytliwą nutę do fragmentu serialu z Hammem, i voilà, tak zrodził się mem.
Piosenka DJ-a Kato sprzed 15 lat wskoczyła na szczyt listy przebojów Viral 50 serwisu Spotify i dziennie jest odtwarzana prawie 140 mln razy.