Widok czytania

Zełenski przyjedzie do Warszawy na spotkanie z Nawrockim

Wczoraj, 10 grudnia (20:35)

Aktualizacja: Wczoraj, 10 grudnia (20:58)

"Już wiemy, że pan prezydent Zełenski pozytywnie odpowiedział na zaproszenie prezydenta Nawrockiego i przyjedzie do Warszawy" - poinformował szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz.

  • Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski planuje przyjazd do Warszawy na spotkanie z prezydentem Karolem Nawrockim.
  • Rozmowy mają dotyczyć m.in. bezpieczeństwa regionalnego, sytuacji na froncie, gospodarki oraz relacji polsko-ukraińskich. 
  • Obie strony prowadzą aktywne rozmowy dyplomatyczne. 
  • Trwa ustalanie dokładnej daty spotkania.
  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy do RMF24.pl

Szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz poinformował, że w środę rozmawiał ze stroną ukraińską na temat planowanego spotkania prezydentów Polski i Ukrainy. Jesteśmy w bieżącym kontakcie. Kanały dyplomatyczne są nie tylko otwarte, ale wyjątkowo aktywne w tym kontekście - podkreślił minister podczas konferencji prasowej w Warszawie.

Przydacz zaznaczył, że choć nie ustalono jeszcze konkretnej daty wizyty, prezydent Zełenski pozytywnie jednak odpowiedział na zaproszenie prezydenta Nawrockiego i przyjedzie do Warszawy.

Według szefa BPM, rozmowy obu prezydentów będą dotyczyć m.in. sytuacji bezpieczeństwa, architektury bezpieczeństwa regionalnego, sytuacji na froncie, kwestii gospodarczych oraz spraw dwustronnych, istotnych dla utrzymania dobrosąsiedzkich relacji między Warszawą a Kijowem.

Przydacz zwrócił uwagę, że jednym z elementów budowania solidarności polsko-ukraińskiej jest pozytywna reakcja na działania w sferze historycznej. Trwają prace nad agendą także w tej sprawie - dodał.

Minister Przydacz przyznał, że środowa rozmowa ze stroną ukraińską przyniosła "pewnego rodzaju krok naprzód", ale do ostatecznego porozumienia wciąż brakuje kilku ustaleń. W tym momencie czekamy na reakcję strony ukraińskiej na konkretne propozycje z naszej strony. W zależności od tego będziemy wspólnie decydować o dalszych krokach - wyjaśnił.

W środę rano Przydacz poinformował, że jeśli dojdzie do spotkania prezydentów, odbędzie się ono w Warszawie. Prezydent Nawrocki już w listopadzie zapewniał, że do rozmów z Zełenskim dojdzie "wcześniej czy później". Wskazywał, że wizyta prezydenta Ukrainy w Polsce byłaby okazją do spotkania z ukraińską społecznością oraz do omówienia ważnych dla Polaków kwestii, w tym rozpoczęcia procesu ekshumacji na Wołyniu.

W poniedziałek prezydent Zełenski poinformował, że zaprosił Karola Nawrockiego do złożenia wizyty w Ukrainie, a sam odwiedzi Polskę, gdy otrzyma zaproszenie z konkretnym terminem. Marcin Przydacz potwierdził, że data spotkania jest w trakcie ustalania.

  •  

Wizyta Zełenskiego w Polsce. Pałac Prezydencki potwierdza


W skrócie

  • Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyjął zaproszenie Polski i odwiedzi Warszawę, jednak konkretna data wizyty nie została jeszcze ustalona.

  • Rozmowy mają dotyczyć głównie bezpieczeństwa regionalnego oraz spraw dwustronnych między Polską a Ukrainą, w tym m.in. kwestii historycznych i gospodarczych.

  • Marcin Przydacz zapewniał, że strona polska i ukraińska są w stałym kontakcie.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

- Nie ma jeszcze ustalonej daty, ale dzisiaj rozmawiałem ze stroną ukraińską, jesteśmy w bieżącym kontakcie. Te kanały dyplomatyczne są nie nie tylko otwarte, co wyjątkowo aktywne w tym kontekście, ale kwestia wizyty to nie tylko data - mówił na briefingu prasowym przed wylotem Nawrockiego na Łotwę Marcin Przydacz.

Spotkanie Nawrockiego z Zełenskim. "Pozytywna odpowiedź"


- Już wiemy, że prezydent Zełenski pozytywnie odpowiedział na zaproszenie prezydenta Nawrockiego i przyjedzie do Warszawy - oznajmił Przydacz.

Prezydencki minister zaznaczył, że "to nie tylko data jest istotna". - Istotna jest także potencjalna treść tej wizyty i to co miałoby być przedmiotem rozmów. Co oczywiste, rozmowy będą dotyczyły architektury bezpieczeństwa regionalnego - zaznaczył Przydacz.

- Od dawna mówimy, że nic o Ukrainie bez Ukrainy i naturalnie Ukraina ma największą wiedzę, jeśli chodzi o jej pozycję negocjacyjną z Europejczykami i Amerykanami oraz jeśli chodzi o sytuację na froncie - dodał szef Biura Polityki Międzynarodowej. Podkreślił, że "to będzie punkt numer jeden w przyszłych rozmowach".

- Punktem numer dwa są sprawy dwustronne, bilateralne, polsko-ukraińskie, które są ważne do tworzenia dobrej atmosfery, dobrosąsiedzkich stosunków między Warszawą a Kijowem - zaznaczył Przydacz.

- Polacy, co zupełnie naturalne i ja tę emocję rozumiem, mają pewne oczekiwanie, żeby ta solidarność, którą okazali Ukrainie w trudnych czasach była też realizowana w kierunku Polski w sprawach, na których nam zależy. Jednym z elementów budowanej solidarności jest pozytywna reakcja na działania w sferze historycznej. Polacy mają swoje oczekiwanie i myślę, że strona ukraińska coraz lepiej to rozumie - ocenił Przydacz.

Prezydencki minister dodał, że "pracujemy też nad agendą w tematyce gospodarczej".

"Krok naprzód". Przydacz o rozmowach z Ukraińcami


Przydacz dopytywany, czy jest zadowolony ze środowej rozmowy ze stroną ukraińską ws. spotkania prezydentów, ocenił, że w rozmowach jest "pewnego rodzaju krok naprzód, natomiast do finalnego efektu jeszcze troszkę brakuje".

- W tym momencie czekamy na reakcję strony ukraińskiej na konkretne propozycje z naszej strony. W zależności od tego będziemy wspólnie, mam nadzieję, decydować o dalszych krokach - dodał.

W poniedziałek ukraiński prezydent poinformował, że zaprosił Nawrockiego do złożenia wizyty w Ukrainie. Zapewnił też, że sam odwiedzi Polskę, gdy otrzyma zaproszenie z konkretnym terminem. Tego samego dnia Marcin Przydacz podkreślił we wpisie na platformie X, że data spotkania prezydentów Polski i Ukrainy jest ustalana.

W środę rano Marcin Przydacz poinformował, że jeśli dojdzie do spotkania prezydenta Polski Karola Nawrockiego z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, to odbędzie się ono w Warszawie.

W listopadzie prezydent Nawrocki zapewniał, że do spotkania z Zełenskim dojdzie "wcześniej czy później". Jak mówił, wizyta prezydenta Ukrainy w Warszawie byłaby dobrą okazją do tego, by spotkać się z mieszkającymi tam Ukraińcami czy do "ustalenia spraw, które są dla Polaków bardzo ważne i rozpoczęcia procesu ekshumacji na Wołyniu".


"Wydarzenia": Maszewo. Po 80 latach z miasta zniknął radziecki pomnikPolsat News


  •  

Emerytura prezydencka Andrzeja Dudy wzrośnie. Ile dostanie były prezydent?

Wczoraj, 10 grudnia (19:51)

​Były prezydent Andrzej Duda niedawno otrzymał pierwszą transzę świadczenia emerytalnego. Kwota, którą ujawnił w mediach społecznościowych, wzbudziła szerokie zainteresowanie. W przyszłym roku Duda otrzyma jeszcze więcej. Z wyliczeń "Faktu" wynika, że były prezydent ze względu na waloryzację zyska około 600 zł brutto. Dla porównania najniższa emerytura w Polsce (obecnie 1 878,91 zł brutto) wzrośnie w 2026 roku o około 80 zł.

  • Andrzej Duda otrzymał pierwszą "emeryturę prezydencką" w wysokości 9 349 zł.
  • Świadczenie to stanowi 75 proc. wynagrodzenia urzędującego prezydenta.
  • Emerytura prezydencka jest wypłacana dożywotnio, niezależnie od wieku.
  • Wypłata świadczenia realizowana jest przez Kancelarię Prezydenta RP, a nie przez ZUS czy KRUS.
  • W 2026 roku świadczenie ma wzrosnąć o ok. 600 zł w wyniku waloryzacji.
  • Więcej informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.

Trzy miesiące po zakończeniu kadencji Andrzej Duda otrzymał swój pierwszy przelew w ramach tzw. "emerytury prezydenckiej". Były prezydent sam poinformował o tym fakcie w mediach społecznościowych, podając, że kwota świadczenia wyniosła 9 349 zł. Ta informacja wywołała lawinę komentarzy i pytań o szczegóły dotyczące uposażenia byłych głów państwa.

Emerytura prezydencka przysługuje każdemu byłemu prezydentowi, niezależnie od wieku, i jest wypłacana dożywotnio. Andrzej Duda, który zakończył urzędowanie w wieku 53 lat, zaczął pobierać świadczenie aż 12 lat przed osiągnięciem powszechnego wieku emerytalnego.

Wysokość emerytury prezydenckiej to 75 proc. wynagrodzenia urzędującego prezydenta. Obecnie pensja głowy państwa wynosi 19,7 tys. zł brutto, co przekłada się na świadczenie emerytalne w wysokości ok. 14,8 tys. zł brutto. Jednak kwota netto, którą otrzymał Andrzej Duda, była niższa. Eksperci tłumaczą, że powodem może być wejście w drugi próg podatkowy, gdzie stawka podatku wynosi 32 proc., a nie 12 proc.

Warto podkreślić, że wypłatą emerytury prezydenckiej nie zajmuje się Zakład Ubezpieczeń Społecznych ani Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Świadczenie to wypłaca bezpośrednio Kancelaria Prezydenta RP.

Zgodnie z ustawą budżetową na 2026 rok, waloryzacja świadczenia dla byłych prezydentów będzie równa podwyżkom dla całej sfery budżetowej i wyniesie 3 proc. Oznacza to, że emerytura prezydencka Andrzeja Dudy wzrośnie o około 600 zł brutto miesięcznie.

Dla porównania, waloryzacja emerytur i rent z systemu ubezpieczeń społecznych, planowana na marzec 2026 roku, wyniesie 4,88 proc. Najniższa emerytura w Polsce (obecnie 1 878,91 zł brutto) wzrośnie o około 80 zł miesięcznie. To pokazuje ogromną różnicę pomiędzy świadczeniami dla byłych prezydentów a przeciętnymi emeryturami Polaków.

Obecnie czterech byłych prezydentów pobiera emeryturę prezydencką: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski i Andrzej Duda. Każdy z nich ma prawo do dalszego zarobkowania, a ich świadczenie jest corocznie waloryzowane.

Warto zaznaczyć, że byli prezydenci nie otrzymują tzw. trzynastej i czternastej emerytury, które przysługują seniorom pobierającym świadczenia z ZUS. 

Różnice pomiędzy emeryturą prezydencką a świadczeniami z ZUS są ogromne. Przeciętny polski emeryt może liczyć na kilkaset złotych podwyżki rocznie, podczas gdy byli prezydenci otrzymają nawet kilkaset złotych miesięcznie więcej. Dodatkowo, emerytura prezydencka przysługuje bez względu na wiek i staż pracy.

  •  

Ojciec Rydzyk przesłuchany przez prokuraturę. "Czepiają się nas i kłamią"

Ojciec Rydzyk przesłuchany przez prokuraturę. "Czepiają się nas i kłamią"

Wczoraj, 10 grudnia (18:54)

​Ojciec Tadeusz Rydzyk został przesłuchany w Prokuraturze Regionalnej w Rzeszowie jako świadek w śledztwie dotyczącym finansowania budowy Muzeum "Pamięć i Tożsamość" im. św. Jana Pawła II. Sprawa dotyczy umów zawartych pomiędzy Fundacją "Lux Veritatis" a Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, na mocy których przekazano prawie 219 mln zł dotacji. "142 podmioty są współprowadzone z ministerstwem kultury, a tylko (...) nas się czepiają i kłamią - stwierdził redemptorysta po przesłuchaniu.

  • O. Tadeusz Rydzyk został przesłuchany w charakterze świadka w sprawie finansowania Muzeum "Pamięć i Tożsamość" im. św. Jana Pawła II.
  • Przesłuchanie odbyło się w Prokuraturze Regionalnej w Rzeszowie.
  • Przed budynkiem prokuratury zgromadziła się spora grupa sympatyków ojca Rydzyka.
  • Redemptorysta podziękował za wsparcie i modlitwę, podkreślając wagę dialogu i prawdy.
  • O. Rydzyk skrytykował działania mediów i odniósł się do obecnej sytuacji politycznej.
  • Więcej informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.

W środę 10 grudnia 2025 roku o. Tadeusz Rydzyk, założyciel Radia Maryja i prezes Fundacji "Lux Veritatis", stawił się w Prokuraturze Regionalnej w Rzeszowie, gdzie został przesłuchany w charakterze świadka. Sprawa dotyczy finansowania budowy Muzeum "Pamięć i Tożsamość" im. św. Jana Pawła II, które powstało w Toruniu.

Przesłuchanie rozpoczęło się o godzinie 13:00 i trwało blisko trzy godziny. 142 podmioty są współprowadzone z ministerstwem kultury, a tylko (...) nas się czepiają i kłamią - stwierdził redemptorysta po przesłuchaniu. Nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy, ale dodał, że "przesłuchanie było merytoryczne".

Na antenie Radia Maryja powiedział nieco więcej. Podziękował wszystkim, którzy go wspierali obecnością, ale też modlitwą. Wyraził wdzięczność za profesjonalizm i kulturę, z jaką przeprowadzono czynności procesowe. 

Była pani prokurator oraz mecenasi z ramienia Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wszystko przebiegało merytorycznie i kulturą - za to dziękujemy. Tego również życzę, aby tak rozwiązywać wszelkie niejasności. Należy rozmawiać, a w tym dialogu niech liczy się argument prawdy i dobra wspólnego. Tak trzeba się zachowywać. A nie argument siły czy przemocy - tego doświadczamy od samego początku za rządów premiera Donalda Tuska (...). Musimy mówić prawdę, z szacunkiem, a jeżeli są pytania, to rozmawiajmy. Rozmawiajmy merytorycznie i budujmy Polskę - mówił redemptorysta, cytowany na stronach internetowych Radia Maryja.

O. Tadeusz Rydzyk odniósł się także do medialnych doniesień na temat działalności Muzeum "Pamięć i Tożsamość". Jego zdaniem, niektóre media szerzą nieprawdziwe informacje, które mogą szkodzić wizerunkowi instytucji oraz prowadzić do podziałów społecznych. Doczepili się do nas. Media opowiadają głupstwa i kłamstwa, tym samym służą tym kłamcom. To jest niszczenie Polski. Tak się przyszłości nie zbuduje. Muzeum jest po to, żeby uczyć dzieci i młodzież historii Polski. Pokazywać to, co było dobre i ostrzegać przed tym, co było złe - podkreślił duchowny.

Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Regionalnej Dorota Sokołowska-Mach, podczas przesłuchania ojcu Rydzykowi przedstawiono umowy zawarte pomiędzy Fundacją "Lux Veritatis" a Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego - jedną z czerwca 2018 roku oraz aneks z 2023 roku - pod którymi widnieje podpis redemptorysty. Pytania dotyczyły także prawa do nieruchomości, na których powstało muzeum.

Śledztwo prowadzone jest w sprawie przekroczenia uprawnień przez byłego ministra kultury Piotra Glińskiego, który dzień wcześniej również został przesłuchany jako świadek. Do tej pory nikomu nie postawiono zarzutów, a śledztwo zostało przedłużone do marca przyszłego roku.

Śledztwo zostało wszczęte po zawiadomieniu złożonym przez Mazowiecką Krajową Administrację Skarbową, która po audycie w Ministerstwie Kultury wskazała na podejrzenie popełnienia przestępstwa przez byłego ministra kultury. Chodzi o brak należytego zabezpieczenia interesów Skarbu Państwa przy przekazaniu prawie 219 mln zł dotacji na budowę muzeum.

Pod budynkiem prokuratury w Rzeszowie zgromadziło się około 100 sympatyków i wiernych, którzy wyrazili solidarność z dyrektorem Radia Maryja. Mieli ze sobą transparenty z hasłami o katolickiej Polsce oraz wspierające o. Rydzyka. Modlili się i odmawiali różaniec. Nad bezpieczeństwem czuwała policja. O. Rydzyk podziękował duchowieństwu diecezji rzeszowskiej, w tym biskupowi Kazimierzowi Górnemu oraz ks. Jakubowi Nagiemu, dyrektorowi lokalnego radia. Redemptorysta nie krył wzruszenia z powodu licznego wsparcia, zarówno osobistego, jak i duchowego.

  •  

Kaczyński został zmuszony do opuszczenia domu. Kto przyjął prezesa PiS pod dach?

Wczoraj, 10 grudnia (17:53)

Jarosław Kaczyński mieszka na Żoliborzu i zajmuje tam część tzw. bliźniaka. Ostatnie tygodnie przyniosły spore zmiany w codziennym życiu prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Wszystko za sprawą gruntownego remontu prowadzonego przez nowych sąsiadów. Nowi właściciele już wkrótce mają się tam wprowadzić, a prace budowlane wiążą się z hałasem i niedogodnościami, co zmusiło Kaczyńskiego do wyprowadzki.

  • W tzw. bliźniaku, domu Jarosława Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu trwa gruntowny remont u sąsiadów.
  • Prezes PiS na czas prac wyprowadził się do swojego brata ciotecznego, Jana Marii Tomaszewskiego.
  • Rodzina Tomaszewskich i Kaczyńskich od lat utrzymuje bliskie relacje, a wspomnienia z dzieciństwa są pełne ciepła i przygód.
  • Wkrótce do sąsiedniego mieszkania wprowadzi się nowa rodzina z dziećmi.
  • Przemysław Czarnek również zaoferował pomoc i gościnę prezesowi PiS.
  • Więcej informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.

Remonty w budynkach wielorodzinnych to zawsze wyzwanie dla sąsiadów - kurz, odgłosy wiertarek i młotków, a także ograniczony dostęp do części wspólnych mogą skutecznie utrudnić codzienne funkcjonowanie. W przypadku prezesa PiS sytuacja była na tyle uciążliwa, że zdecydował się on na czasowe opuszczenie swojego mieszkania.

W obliczu remontowych niedogodności Jarosław Kaczyński nie musiał długo szukać wsparcia. Jak poinformował "Super Express", z pomocą przyszedł mu brat cioteczny, Jan Maria Tomaszewski, który z otwartymi ramionami przyjął go pod swój dach. Jak podkreśla Tomaszewski, ich relacje są wyjątkowo bliskie - znają się od ponad 70 lat i zawsze mogli na siebie liczyć.

Jarek może zostać u mnie, ile chce - zapewnia z uśmiechem Tomaszewski, dodając, że wspólne mieszkanie to dla niego powód do radości. 

Jan Maria Tomaszewski nie kryje sentymentu do wspólnie spędzonych lat z Jarosławem Kaczyńskim. W rozmowach często wraca do czasów dzieciństwa, kiedy to kuzynostwo spędzało razem długie godziny na zabawie. Bawiliśmy się w rycerzy, Indian, graliśmy w piłkę, budowaliśmy szałasy - wspomina Tomaszewski.

W tamtych latach nie było komputerów ani smartfonów, a dziecięca wyobraźnia i książki były najlepszymi towarzyszami zabaw. Szczególne miejsce w pamięci zajmują także wspólne wakacje nad morzem - kąpiele w Bałtyku, przygody na plaży i smak zsiadłego mleka z Sopotu. Jarek był zawsze aktywny, energiczny, lubił grać w piłkę - dodaje z uśmiechem kuzyn prezesa PiS.

Remont w sąsiednim mieszkaniu to nie tylko chwilowe niedogodności, ale także zapowiedź zmian w najbliższym otoczeniu prezesa PiS. Już wkrótce do domu na Żoliborzu wprowadzi się nowa rodzina z dziećmi. To oznacza, że Jarosława Kaczyńskiego czeka nowe sąsiedztwo i być może kolejne wyzwania związane z codziennym życiem w bliźniaku.

Warto dodać, że w obliczu remontu wsparcie zaoferował także były minister Przemysław Czarnek, deklarując, że jego dom jest zawsze otwarty dla prezesa PiS. Ostatecznie jednak Jarosław Kaczyński postawił na rodzinne relacje i wybrał gościnę u kuzyna.

  •  

Sąd oddalił wniosek prokuratury ws. Ziobry. "Niedostateczna poprawa"


W skrócie

  • Sąd Rejonowy w Rawie Mazowieckiej drugi raz oddalił wniosek prokuratury o wpisanie hipoteki przymusowej na nieruchomości Zbigniewa Ziobry. Decyzja nie jest prawomocna.

  • Powodem oddalenia były błędy we wniosku, m.in. brak prawidłowego wskazania wierzyciela oraz dokładnego opisu wierzytelności.

  • Prokuratura chce przedstawić byłemu ministrowi 26 zarzutów w związku ze śledztwem ws. Funduszu Sprawiedliwości.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi sędzia Grzegorz Gała, powiedział PAP, że wniosek prokuratury o wpisanie tzw. hipoteki przymusowej na nieruchomości Zbigniewa Ziobry został oddalony, bo zawierał uchybienia: brak dokładnego opisu wierzytelności, wniosek o obciążenie tą samą wierzytelnością więcej niż jednej nieruchomości oraz nie wskazano też prawidłowo wierzyciela.

Rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak przekazał z kolei, że prokuratura nie otrzymała informacji z sądu.

Zabezpieczenie majątku Ziobry. Drugi wniosek prokuratury odrzucony przez sąd


- To jest drugie postanowienie referendarza Sądu Rejonowego w Rawie Mazowieckiej na skutek wniosku Prokuratury Krajowej o wpisanie hipoteki przymusowej na nieruchomości pana Zbigniewa Z. w Jeruzalu. Po pierwszym postanowieniu prokurator nie zażalił się na oddalenie wniosku, tylko wniosek ten poprawił. Niestety, zdaniem referendarza, który orzekał w tej sprawie, poprawił go niedostatecznie. Dlatego zapadła kolejna decyzja o odmowie - powiedział sędzia Gała.

Dodał, że decyzja nie jest prawomocna i prokuratorowi przysługuje skarga na czynności referendarza zgłoszona w terminie siedmiu dni.

Sprawa Zbigniewa Ziobry. "Nie traktuję tego jako porażki"


W listopadzie Prokuratura Krajowa, której zespół śledczy nr 2 prowadzi postępowanie dotyczące m.in. ustawiania konkursów na wielomilionowe dotacje z Funduszu Sprawiedliwości, skierowała do sądu wniosek o aresztowanie byłego ministra sprawiedliwości na trzy miesiące. Prokuratura wydała też - 12 listopada - postanowienia o zabezpieczeniu majątkowym w postaci m.in. obciążenia tzw. przymusową hipoteką, wpisaną do ksiąg wieczystych, dwóch nieruchomości należących do Ziobry: w powiecie skierniewickim (woj. łódzkie) i krakowskim (woj. małopolskie). Zabezpieczenie - jak podkreślano - ma zapewnić wykonalność przyszłych orzeczeń sądowych takich jak np. grzywna. Takie postanowienie zatwierdzane jest przez sąd.

Radio RMF podało w środę, że Sąd Rejonowy w Rawie Mazowieckiej oddalił wniosek prokuratury, który dotyczył obciążenia tzw. hipoteką przymusową domu Ziobry w Jeruzalu (woj. łódzkie), a wydający w tej sprawie postanowienie referendarz sądowy wskazał na "liczne błędy" w tym wniosku.

Dziennikarze zapytali o tę sprawę przebywającego w środę w Suwałkach ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Waldemara Żurka, który powiedział, że został złożony nowy wniosek - po tym, gdy został oddalony ten złożony w listopadzie.

- Na pewno będziemy z tego wyciągać wnioski. Ja sprawdzę, czy rzeczywiście był to błąd osoby, która ten wniosek wypełniała, czy rzeczywiście były to jakieś ponadstandardowe wymogi tej osoby, która miała dokonywać wpisu. Wiemy, że czasem te same przepisy są różnie interpretowane przez różne osoby. Nie traktuję tego w kategoriach porażki - powiedział Żurek.

W tym kontekście rzecznik PK poinformował, że 4 grudnia prokurator "zmienił postanowienie z 12 listopada br. o zabezpieczeniu majątkowym, wprost wskazując, że zabezpieczenie następuje na rzecz Skarbu Państwa i ma na celu wykonanie grożącego podejrzanemu obowiązku naprawienia szkody wyrządzonej przestępstwem". Prokurator ocenił postanowienie rawskiego sądu jako "niezasadne", uznał jednak, że "sprawność postępowania uzasadnia złożenie nowego wniosku".

Odrzucony wniosek ws. Ziobry. Sędzia tłumaczy decyzję


Sędzia Gała poinformował w środę, że wniosek prokuratury wpłynął do Sądu Rejonowego w Rawie Mazowieckiej w poniedziałek 8 grudnia, a we wtorek 9 grudnia, referendarz sądu rejonowego "oddalił wniosek".

Rzecznik łódzkiego sądu okręgowego podkreślił, że decyzja oddalająca wniosek nie oznacza, że postanowienia Prokuratury Krajowej wydane w tej sprawie nie obowiązują - chodzi tylko o to, że skuteczność zabezpieczenia majątkowego jest uzależniona od wpisania tego w księdze wieczystej i to do tej pory nie nastąpiło.

- Intencją prokuratora było zabezpieczenie przyszłych roszczeń finansowych. Czyli gdyby zapadła decyzja o nałożeniu prawomocnej kary grzywny, prawomocnie orzeczony obowiązek naprawienia szkody, to wówczas na podstawie takiej hipoteki przymusowej Skarb Państwa może się zaspokoić. Rzecz zatem nie rodzi natychmiast negatywnych skutków, ale niewątpliwie trzeba to poprawić - powiedział sędzia.

Podkreślił, że referendarz nie mógł oceniać prawidłowości wydania przez prokuratora postanowienia o zabezpieczeniu majątkowym, a jego ocenie podlegało tylko, czy na podstawie złożonego wniosku, którego podstawą było postanowienie wcześniejsze, można dokonać wpisu do księgi wieczystej i orzekł, że nie, bo brakuje mu kilku danych, które są do tego niezbędne. Dodał, że sprawa jest stricte formalna, bo całe postępowanie wieczystoksięgowe jest formalne.

- We wniosku musi być przede wszystkim prawidłowo wskazana kwota wierzytelności i musi być prawidłowo wskazany wierzyciel, a to - wbrew pozorom, nie jest proste. Nie można wpisać jako wierzyciela Skarbu Państwa, tylko trzeba wpisać tzw. statio fisci, czyli ten organ państwowy, który reprezentuje interesy Skarbu Państwa - powiedział sędzia.

Wskazał, że w tej sprawie może być branych pod uwagę kilka podmiotów - sam Fundusz Sprawiedliwości jako pokrzywdzony, Ministerstwo Sprawiedliwości albo prokurator krajowy jako osoba wystawiająca określone orzeczenie. - W tym wniosku wskazano po prostu Skarb Państwa - zaznaczył sędzia Gała.

Rzecznik prasowy PK prok. Przemysław Nowak poinformował w środę po południu, że prokuratura nie otrzymała z sądu żadnej informacji o sposobie rozpoznania jej wniosku z 4 grudnia. Nie otrzymała też - dodał - ewentualnego postanowienia z 9 grudnia. "Dysponujemy jednym postanowieniem sądowym: z dnia 24 listopada, oddalającym nasze postanowienie i wniosek z 12 listopada" - podkreślił rzecznik.

Zbigniew Ziobro przebywa za granicą. Śledczy chcą go aresztować


Sejm uchylił immunitet poselski Ziobrze i wyraził zgodę na jego zatrzymanie oraz ewentualne aresztowanie 7 listopada, w związku z zarzucanymi nadużyciami w Funduszu Sprawiedliwości za rządów PiS. Tego samego dnia, kilka godzin później, prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu Ziobrze 26 zarzutów oraz o zatrzymaniu go i przymusowym doprowadzeniu przez ABW.

W połowie listopada do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa skierowano wniosek prokuratury o aresztowanie Ziobry na trzy miesiące. Posiedzenie sądu w tej sprawie ma się odbyć 22 grudnia.

Do tej pory Ziobro przebywał w Budapeszcie, a ostatnio w Brukseli. Nie zadeklarował jednoznacznie, ani że wystąpi o azyl polityczny na Węgrzech, ani że wróci do Polski. W ubiegłym tygodniu Ziobro zadeklarował, że stawi się w kraju w ciągu kilku godzin, jeśli "zostanie przywrócony losowy przydział spraw sędziom", zostaną przywróceni "nielegalnie odwołani prezesi sądów" oraz "legalna władza w prokuraturze, w tym legalny prokurator krajowy".


Żurek w "Gościu Wydarzeń": Wielu Polaków jest nabieranych na kryptowalutyPolsat NewsPolsat News


  •  

Jadą Święta RMF! Choinki i prezenty czekają na mieszkańców kolejnych miast

Wczoraj, 10 grudnia (17:30)

Aktualizacja: Wczoraj, 10 grudnia (19:05)

Zbliżające się Boże Narodzenie to czas, na który czeka wielu Polaków. W tym roku świąteczny klimat można poczuć jeszcze mocniej dzięki wyjątkowej akcji RMF FM, która od kilku dni przemierza Polskę. Świąteczny konwój, wyposażony w pachnące choinki, mnóstwo prezentów i mobilny dom świętego Mikołaja, odwiedza kolejne miasta, by wprowadzić mieszkańców w bożonarodzeniowy nastrój.

Grudzień to czas, kiedy w wielu polskich miastach można poczuć prawdziwą magię świąt. Wszystko za sprawą wyjątkowej akcji "Jadą Święta RMF", która wyruszyła w trasę po Polsce. Na uczestników czekają pachnące choinki, mnóstwo prezentów, konkursy oraz niezapomniana, świąteczna atmosfera. Mobilny dom świętego Mikołaja odwiedza kolejne miasta, a mieszkańcy mają szansę nie tylko zdobyć świąteczne drzewko, ale także wziąć udział w licznych atrakcjach i zabawach.

Nasza świąteczna akcja rozpoczęła się 7 grudnia. Pierwszym przystankiem na trasie było Bielsko-Biała, gdzie na mieszkańców czekały nie tylko choinki, ale także upominki za wykonanie prostych zadań. Kolejnym miastem był Zator w Małopolsce, gdzie mobilny dom świętego Mikołaja przyciągnął tłumy chętnych do wspólnej zabawy i zdobycia prezentów. Na miejscu nie zabrakło konkursów oraz okazji do rozmów z reporterami.

Trzeci przystanek to Piotrków Trybunalski. Tam, na Starym Rynku, mieszkańcy mogli nie tylko odebrać pachnące choinki i prezenty, ale również uczestniczyć w świątecznych zabawach i konkursach. Mobilne studio oraz dom świętego Mikołaja przez kilka godzin wprowadzały wszystkich w bożonarodzeniowy nastrój.

Włocławek był kolejnym miastem na trasie konwoju. 9 grudnia na Placu Wolności rozdano choinki i prezenty, a uczestnicy akcji zaskakiwali pomysłowością - śpiewali autorskie, świąteczne piosenki, wykonywali zadania sportowe, a nawet tańczyli Macarenę. Wszędzie tam, gdzie pojawia się świąteczny konwój, nie brakuje radości, uśmiechu i wspólnego świętowania.

Przeczytajcie całą relację z wydarzenia! 

Nie mogło nas zabraknąć w Gdyni. 10 grudnia mobilny dom świętego Mikołaja pojawił się na Skwerze Kościuszki. Od godziny 16:00 mieszkańcy Trójmiasta i okolic mogli odebrać setki choinek, wziąć udział w konkursach i zdobyć atrakcyjne nagrody.

Dostaliśmy bojowe zadanie od szefowej, żeby wyskoczyć na Waszą akcję. Jesteśmy najmłodsi, więc ruszyliśmy i wystąpiliśmy - mówiła pracowniczka jednej z trójmiejskich firm.

Byli z nami nawet turyści z Lublina. Zapytaliśmy ich, jak przewiozą swoją choinkę do domu. Wejdzie do auta. Razem z nami pojedzie do samego Lublina - podkreślali.

Naszym kolejnym przystankiem będą Kielce. 

Aby zdobyć choinkę lub prezent, wystarczy pojawić się na jednym z przystanków świątecznego konwoju i wziąć udział w przygotowanych zabawach. Zadbaliśmy o to, by każdy mógł poczuć się wyjątkowo - na miejscu czeka mobilne studio RMF FM, DJ z najlepszymi świątecznymi przebojami oraz liczne atrakcje dla całych rodzin. To doskonała okazja, by poczuć magię świąt, spotkać się z sąsiadami i wspólnie rozpocząć przygotowania do Bożego Narodzenia.

Akcja "Jadą Święta RMF" to nie tylko choinki i prezenty, ale przede wszystkim wyjątkowa atmosfera, która udziela się wszystkim uczestnikom. Mobilny dom świętego Mikołaja, świąteczne dekoracje, muzyka i konkursy sprawiają, że nawet w najbardziej pochmurny dzień można poczuć radość i ciepło zbliżających się świąt. Organizatorzy zachęcają do udziału wszystkich mieszkańców miast, które odwiedza konwój - zarówno dzieci, jak i dorosłych.

  •  

Polska broń testowana w Ukrainie. Chcą współpracy z gigantami


W skrócie

  • Polska Grupa Zbrojeniowa planuje zwiększyć eksport broni testowanej w Ukrainie i nawiązać ściślejszą współpracę z największymi firmami zbrojeniowymi Europy Zachodniej.

  • PGZ rozważa sprzedaż przenośnych zestawów obrony powietrznej, haubic oraz otwarcie na sektor prywatny poprzez oferowanie sprzętu o podwójnym zastosowaniu.

  • Polska jest zainteresowana udziałem w europejskim programie pożyczek na obronność SAFE oraz technologiczną wymianą w ramach przekazania Ukrainie myśliwców MiG-29.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Adam Leszkiewicz ogłosił, że PGZ chce zintensyfikować współpracować z niemiecką spółką, zajmującą się produkcją na potrzeby przemysłu obronnego, Rheinmetall, francuskim koncernem Thales oraz brytyjskim przedsiębiorstwem BAE Systems.

Zestawy obrony powietrznej i haubice. Polska chce je sprzedawać w Europie


Leszkiewicz w rozmowie z agencją Bloomberga zapowiadał, że państwowy holding zbrojeniowy zamierza pozyskać kontrakty zagraniczne, w tym na przenośne zestawy obrony powietrznej i haubice, które zostały przetestowane bojowo w Ukrainie oraz rozszerzyć bazę klientów poza polską armię poprzez sprzedaż sprzętu o podwójnym przeznaczeniu sektorowi prywatnemu.

"Ten krok następuje w momencie, gdy Unia Europejska odblokowuje fundusze przeznaczone na modernizację przemysłu obronnego w obliczu inwazji Rosji na Ukrainę. Polscy dostawcy sprzętu obronnego borykają się z dużymi trudnościami w zaspokajaniu popytu ze strony rządu, ponieważ kraj zwiększa budżet obronny do prawie 5 proc. PKB do 2026 roku" - pisze Bloomberg.

Leszkiewicz zaznaczył, że Polska zamierza wziąć udział w unijnym programie pożyczek na obronność SAFE o wartości 150 mld euro. Zauważył, że plan ten "preferuje" finansowanie projektów opierających się na współpracy paneuropejskiej.

Prezes PGZ podkreślał również, że współpraca między europejskimi firmami zbrojeniowymi "od wielu, wielu lat nie istnieje".

- Dziś szukamy partnerów, aby się czegoś nauczyć albo w zakresie zakupów, czy też wspólnej produkcji wyrobów opartych na nowych technologiach - zauważył Leszkiewicz.

Polska przekaże Ukrainie samoloty MiG? Chce dostępu do nowych technologii


Bloomberg dodaje, że polska firma współpracuje już z francuskim Thales i brytyjską firmą Babcock International Group w zakresie fregat, z BAE Systems w zakresie amunicji oraz z niemiecką spółką Rheinmetall w zakresie produkcji pojazdów opancerzonych.

Wcześniej pojawiły się informacje, iż Polska rozważa przekazanie Ukrainie samolotów MiG-29 w zamian za pozyskanie nowoczesnych technologii rakietowych i dronowych. Sztab Generalny Sił Zbrojnych RP podkreślał, że będzie to "element sojuszniczej polityki wspierania Ukrainy i utrzymania bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO".

"Celem jest nie tylko rekompensata sprzętowa, ale przede wszystkim pozyskanie i wspólne rozwijanie nowych kompetencji obronnych i przemysłowych" - dodano w oświadczeniu.

Zgodnie z planami zadania dotychczas realizowane przez MIG-29 zostaną przejęte przez nowocześniejsze samoloty F-16 oraz FA-50.

Źródło: Bloomberg, Unian


"Graffiti". Konfederacja "rozbije monopol NFZ-u"? Bryłka: Dokładnie takPolsat News


  •  

Zwolnią 3000 pracowników, zamkną sklepy. Zmiany w znanej sieci handlowej

Wczoraj, 10 grudnia (15:33)

Nawet 150 sklepów Delikatesy Centrum zniknie z rynku, a około 3000 pracowników straci pracę. To efekt zmian w Grupie Eurocash, która ogłosiła strategię na lata 2026-27. Cel? Skupić się na działalności franczyzowej.

Grupa Eurocash, w której skład wchodzą takie marki, jak Lewiatan, Delikatesy Centrum czy Duży Ben, ogłosiła duże zmiany w ramach strategii na lata 2026-27.

W myśl dokumentu spółka zamierza skupić się na działalności franczyzowej.

Fundamentem nowej strategii Grupy Eurocash jest transformacja z modelu hurtowego na zintegrowanego operatora sieci franczyzowej opartej na lokalności i relacyjności - można przeczytać w oficjalnym komunikacie.

Aby zrealizować ten cel, zdecydowano, że "działalność niestrategiczna (do której zalicza się segment sklepów własnych "Delikatesy Centrum"), zostanie istotnie ograniczona".

W praktyce oznacza to zamknięcie ok. 150 sklepów funkcjonujących pod szyldem Delikatesy Centrum.

Zmiany w spółce zakładają także zmniejszenie liczby pracowników.

Zarząd przewiduje, że w ramach inicjatyw oszczędnościowych w Grupie Eurocash zostanie zmniejszone zatrudnienie o ok. 3000 pracowników.

Przekazano, że blisko 1000 pracowników, którzy zostaną zwolnieni, zajmują stanowiska administracyjne i biurowe.

Nowa strategia rozwoju, przedstawiona przez Grupę Eurocash zakłada przekształcenie firmy w "zintegrowany i nowoczesny system franczyzowy". Celem tych działań ma być dalsze wzmacnianie pozycji lokalnych sklepów na polskim rynku.

Kluczowym elementem strategii ma być wprowadzenie uproszczeń oraz skoncentrowanie się na optymalizacji kosztów w całym łańcuchu wartości.

Plan zakłada dynamiczną rozbudowę sieci franczyzowych oraz poprawę sprzedaży w istniejących sklepach.

Firma podkreśla również znaczenie lokalności, budowania relacji z klientami i konsumentami oraz wysokiej jakości oferowanych produktów, zwłaszcza świeżych i marek własnych.

Eurocash deklaruje, że ważnym elementem strategii będą również działania z zakresu zrównoważonego rozwoju.

  •  

Zwolnią 3000 pracowników, zamkną sklepy. Zmiany w znanej sieci handlowej

Wczoraj, 10 grudnia (15:33)

Nawet 150 sklepów Delikatesy Centrum zniknie z rynku, a około 3000 pracowników straci pracę. To efekt zmian w Grupie Eurocash, która ogłosiła strategię na lata 2026-27. Cel? Skupić się na działalności franczyzowej.

Grupa Eurocash, w której skład wchodzą takie marki, jak Lewiatan, Delikatesy Centrum czy Duży Ben, ogłosiła duże zmiany w ramach strategii na lata 2026-27.

W myśl dokumentu spółka zamierza skupić się na działalności franczyzowej.

Fundamentem nowej strategii Grupy Eurocash jest transformacja z modelu hurtowego na zintegrowanego operatora sieci franczyzowej opartej na lokalności i relacyjności - można przeczytać w oficjalnym komunikacie.

Aby zrealizować ten cel, zdecydowano, że "działalność niestrategiczna (do której zalicza się segment sklepów własnych "Delikatesy Centrum"), zostanie istotnie ograniczona".

W praktyce oznacza to zamknięcie ok. 150 sklepów funkcjonujących pod szyldem Delikatesy Centrum.

Zmiany w spółce zakładają także zmniejszenie liczby pracowników.

Zarząd przewiduje, że w ramach inicjatyw oszczędnościowych w Grupie Eurocash zostanie zmniejszone zatrudnienie o ok. 3000 pracowników.

Przekazano, że blisko 1000 pracowników, którzy zostaną zwolnieni, zajmują stanowiska administracyjne i biurowe.

Nowa strategia rozwoju, przedstawiona przez Grupę Eurocash zakłada przekształcenie firmy w "zintegrowany i nowoczesny system franczyzowy". Celem tych działań ma być dalsze wzmacnianie pozycji lokalnych sklepów na polskim rynku.

Kluczowym elementem strategii ma być wprowadzenie uproszczeń oraz skoncentrowanie się na optymalizacji kosztów w całym łańcuchu wartości.

Plan zakłada dynamiczną rozbudowę sieci franczyzowych oraz poprawę sprzedaży w istniejących sklepach.

Firma podkreśla również znaczenie lokalności, budowania relacji z klientami i konsumentami oraz wysokiej jakości oferowanych produktów, zwłaszcza świeżych i marek własnych.

Eurocash deklaruje, że ważnym elementem strategii będą również działania z zakresu zrównoważonego rozwoju.

  •  

Szlachetna Paczka woła o pomoc w imieniu tysięcy rodzin. Przed nami Weekend Cudów

Wczoraj, 10 grudnia (15:06)

Jeszcze nigdy tak wiele rodzin nie czekało na pomoc! Tysiące potrzebujących rodzin wciąż czeka na Darczyńców! Szlachetna Paczka apeluje o jeszcze jeden wysiłek, o jeszcze jeden, ostatni akt przedświątecznej dobroci. Usłyszmy to wołanie o pomoc.

  • Szlachetna Paczka apeluje o wsparcie dla tysięcy potrzebujących rodzin przed zbliżającym się Weekendem Cudów.
  • Historie pana Marka i Zosi pokazują, jak ogromne są potrzeby - od podstawowych środków higieny po ciepłe posiłki i drobne prezenty.
  • W tym roku pomocy potrzebuje więcej rodzin niż kiedykolwiek - 18 154 już otrzyma wsparcie, ale wciąż brakuje darczyńców dla blisko 2000 rodzin.
  • Pomoc jest łatwiejsza niż myślisz - można działać w grupie, korzystać z wsparcia wolontariuszy i dostarczać potrzebne rzeczy nawet podczas niedzieli handlowej.
  • Chcesz zmienić czyjeś święta na lepsze? Wybierz rodzinę na szlachetnapaczka.pl i dołącz do akcji do 12 grudnia!

Od miesięcy wolontariusze Szlachetnej Paczki docierali do osób mierzących się z ubóstwem, często skrajnym - do ubogich rodzin, do dzieci i seniorów, do chorych i samotnych. W tym roku potrzebujących jest jeszcze więcej. Pomoc powinna do nich dotrzeć w najbliższy weekend - od 25 lat nazywany Weekendem Cudów. Może się jednak okazać, że dla wielu z nich tegoroczny Weekend Cudów będzie weekendem bólu i rozczarowania. Nie możemy na to pozwolić.

Pan Marek, który codziennie jeździ do pracy rowerem - 15 kilometrów, czasem w deszczu i zimnie. Mieszka w pustostanie. Ma tylko dwie potrzeby: zapas nawilżanych chusteczek, żeby się umyć i voucher na ciepłe posiłki, bo w domu nie może nic podgrzać. Mówi: "Żeby tak raz na dwa dni zjeść coś ciepłego, to już wystarczy. Może inni potrzebują?".

Zosia ma siedem lat. Chciałaby dostać nowe kredki. Kiedy wolontariusze odwiedzili jej dom po raz pierwszy, złamała ostatnią, próbując zaznaczyć na framudze drzwi swój wzrost. Kresek jest kilka, przy każdej centymetry i data. Ostatnia sprzed pół roku. Zosię mierzył tata. Był jedynym żywicielem rodziny. Kilka miesięcy temu popełnił samobójstwo. Teraz brakuje na wszystko: na zimowe buty, środki chemiczne, na nowe kredki też. "Tata musi wiedzieć, że urosłam. Bo on patrzy z nieba".

To w imieniu pana Marka i małej Zosi, w imieniu setek rodzin, do których dotarli nasi wolontariusze, apelujemy i prosimy: jeszcze jeden wysiłek, jeszcze jeden, choćby ostatni, akt przedświątecznej życzliwości i dobra. Ta edycja Paczki jest wyzwaniem - dotarliśmy do większej liczby potrzebujących. Ale to oznacza, że potrzebujemy jeszcze więcej darczyńców. Już wiemy, że Paczkę otrzyma 18 154 rodzin. Bardzo za to dziękujemy. Na darczyńców czeka blisko 2000. Dzisiaj jesteśmy tu dla nich. Daliśmy im nadzieję. Obiecaliśmy, że nie będą sami. W Weekend Cudów nikt z nich nie powinien usłyszeć: "Przepraszamy, musicie poradzić sobie sami, nikt się nie znalazł" - mówi Joanna Sadzik, prezeska Stowarzyszenia WIOSNA.

Paczkowe rodziny, tak jak my wszyscy, czekają na święta: pani Maria pięć razy zaparza jedną torebkę herbaty, żeby na wigilię zostało jak najwięcej świeżych. Jak będą wyglądać święta tam, gdzie trzeba wybierać między rachunkiem za prąd a proszkiem do prania? Oni nie poradzą sobie bez nas. Jeśli nie znajdziemy darczyńców, ich świat wróci do punktu wyjścia. Do zimnego pokoju i ciszy, samotności i bólu. Nie pozwólmy na to! Wejdź na szlachetnapaczka.pl i zostań darczyńcą. Nie musisz robić wszystkiego sam. Wystarczy, że zrobisz pierwszy krok - wybierzesz rodzinę. Masz czas tylko do 12 grudnia. Później NIC się nie zmieni. Z Tobą może zmienić się wszystko - dodaje Konrad Kruczkowski ze Szlachetnej Paczki.

Wejdź na szlachetnapaczka.pl i wybierz Rodzinę. Masz czas tylko do 12 grudnia! Bez Ciebie NIC się nie zmieni. Z Tobą - cały świat rodziny, którą wybierzesz.

Boisz się, że nie zdążysz? To prostsze niż myślisz!

Wiele osób rezygnuje z pomocy, bojąc się logistyki lub kosztów. Niepotrzebnie.

  • Nie musisz robić tego sam. Paczkę dla jednej rodziny przygotowuje zazwyczaj kilka, a nawet kilkanaście osób (znajomi z pracy, rodzina). W grupie koszty przestają być obciążeniem. Zaproś znajomych. Zareagują już po pierwszym wpisie w mediach społecznościowych. Rok temu paczkę przygotowywało średnio 30 osób.
  • Nie musisz kupić wszystkiego. Najważniejsze są trzy podstawowe potrzeby, które wolontariusze wyszczególnili w opisie rodziny.
  • Masz wsparcie. Po wyborze rodziny skontaktuje się z Tobą wolontariusz, który poprowadzi Cię krok po kroku i odpowie na pytania.
  • Logistyka jest ułatwiona. Na liście znalazły się duże przedmioty albo węgiel? Wolontariusz podpowie rozwiązanie - np. voucher do sklepu lub dostawę prosto ze sklepu internetowego już po Weekendzie Cudów.
  • Zdążysz. Rodzinę musisz wybrać już teraz, ale pomoc dostarczyć w Weekend Cudów 13-14 grudnia. 14 grudnia to niedziela handlowa - na ostatniej prostej bez problemu skompletujesz najpotrzebniejsze rzeczy.

Wejdź na szlachetnapaczka.pl i wybierz Rodzinę. 

  •  

Podatek tłuszczowy i zdrowotny. Lewica chce rewolucji w ochronie zdrowia

Wczoraj, 10 grudnia (14:41)

Lewica zaproponowała gruntowną reformę ochrony zdrowia. W Sejmie zaprezentowano projekt nowej ustawy, który wprowadza zupełnie nowe podatki. Wprowadzenie nowych danin miałoby oznaczać likwidację składki zdrowotnej.

  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy do RMF24.pl

Lewica chciałaby wprowadzić dwa nowe podatki. Pierwszy z nich - zdrowotny - oznaczałby likwidację składki zdrowotnej. Stawka podatku wynosiłaby 12 proc. od podstawy PIT lub CIT.

Politycy twierdzą, że dzięki temu rozwiązaniu zarabiający najmniej będą - przy kwocie wolnej od podatku, wynoszącej 30 tys. zł - płacić miesięcznie mniej niż obecnie.

Kto według Lewicy sfinansuje służbę zdrowia, cierpiącą na chroniczny brak środków?

Koszty poniosą korporacje i firmy - ocenił na konferencji były wiceminister zdrowia, senator Wojciech Konieczny.

Drugim pomysłem jest wprowadzenie tzw. podatku tłuszczowego. To rozwiązanie, przypominające funkcjonujący dziś podatek cukrowy. Jest to danina nakładana na producentów i importerów napojów zawierających cukier oraz substancje słodzące (np. syropy glukozowo-fruktozowe, słodziki). Celem wprowadzenia tej opłaty jest ograniczenie spożycia napojów słodzonych, a tym samym walka z otyłością i chorobami dietozależnymi.

W przypadku podatku tłuszczowego podatki byłby pobierane od takich produktów jak: słone przekąski, czekolada, ciastka, czy gotowe potrawy (mrożona pizza itp.).

Przeprowadzenie reformy wydaje się dziś mało prawdopodobne. Prezydent Karol Nawrocki zapowiedział, że nie podpisze żadnej ustawy podwyższającej podatki.

Oprócz tego część koalicji rządzącej postuluje rozwiązania całkowicie odwrotne niż te zaproponowane przez Lewicę. Chodzi między innymi o obniżenie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.

  •  

Metale ciężkie w kubku znanej marki. "Istotne zagrożenie dla zdrowia"

Aleksandra Czurczak

W kubkach dystrybuowanych przez markę Sinsay stwierdzono migrację ołowiu i kadmu - podał w komunikacie Główny Inspektorat Sanitarny. Eksperci Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego oceniają, że poziom tych metali ciężkich stanowi istotne zagrożenie dla zdrowia. Produkt został wycofany ze sprzedaży. Konsumenci nie powinni ich używać do kontaktu z żywnością.


Stos porcelanowych talerzy i misek na półce oraz kilka eleganckich, białych filiżanek z delikatnym złotym zdobieniem, po prawej stronie zaakcentowana filiżanka z kolorowym, jesiennym motywem liści i żołędzi.

Ostrzeżenie GIS. Migracja ołowiu i kadmu ze szklanego kubkaGIS / devmarya123RF/PICSEL



W skrócie

  • Sanepid ostrzega przed szklanym kubkiem z powodu migracji ołowiu i kadmu.

  • Importer natychmiast wycofał produkt ze sprzedaży i umożliwia zwrot wadliwych kubków.

  • Trwa postępowanie wyjaśniające dotyczące przyczyn pojawienia się zagrożenia.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Państwowa Inspekcja Sanitarna wydała ostrzeżenie dotyczące szklanego kubka, w którym podczas kontroli wykryto migrację ołowiu i kadmu z obrzeża naczynia.

Jak podkreślają eksperci Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH - PIB, stwierdzone poziomy migracji obu metali ciężkich "stanowią istotne zagrożenie dla zdrowia człowieka".

Niebezpieczny produkt w sprzedaży. Sanepid ostrzega


Chodzi o kubek szklany z partii nr 578ES-MLC-ONE, oznaczony kodem kreskowym: 5907225048525

Importerem i dystrybutorem produktu w Polsce jest firma: LPP S.A. z siedzibą w Gdańsku. Kubki zostały wyprodukowane w Chinach.

Po otrzymaniu informacji o wykrytym zagrożeniu importer zdecydował o natychmiastowym wycofaniu produktu ze sprzedaży.

Jednocześnie na stronie www.sinsay.com oraz w sklepach stacjonarnych zamieszczono informację o stwierdzonym zagrożeniu oraz możliwości zwrotu produktu (wraz z instrukcją zwrotu).

Migracja ołowiu i kadmu ze szklanego kubka. Trwa postępowanie wyjaśniające


Sanepid przekazał, że prowadzi postępowanie wyjaśniające we współpracy z importerem. Działania mają ustalić skalę problemu i jego źródło.

Inspekcja Sanitarna apeluje, by nie używać wskazanych kubków do kontaktu z żywnością i jak najszybciej zwrócić je do sklepu. W przypadku posiadania produktu konsumenci mogą skorzystać z procedury zwrotu ogłoszonej przez dystrybutora.


Bryłka w "Graffiti": Prezydent Nawrocki powinien spotkać się z prezydentem ZełenskimPolsat News


  •  

Ojciec Tadeusz Rydzyk zjawił się w prokuraturze. Chodzi o jego fundację

Ojciec Tadeusz Rydzyk zjawił się w prokuraturze. Chodzi o jego fundację

Marcin Boniecki

Ojciec Tadeusz Rydzyk pojawił się w Prokuraturze Regionalnej w Rzeszowie w związku ze śledztwem dotyczącym niekorzystnej umowy na utworzenie Muzeum "Pamięć i Tożsamość". Sprawa obejmuje także byłego ministra Piotra Glińskiego, który stanowczo twierdzi, że nie doszło do naruszenia prawa. Prokuratura oraz resort kultury zdecydowały się złożyć pozew o zwrot 210 mln złotych i unieważnienie wielomilionowych umów, by chronić interes Skarbu Państwa.


Grupa osób zgromadzona na zewnątrz budynku, w centrum starszy mężczyzna w okularach i czarnym płaszczu, obok niego mężczyzna z szalikiem oraz osoby wręczające bukiet biało-czerwonych róż. W tle widoczni policjanci i żółty budynek.

Ojciec Tadeusz Rydzyk stawił się na przesłuchanieDarek DelmanowiczPAP



W skrócie

  • Ojciec Tadeusz Rydzyk został przesłuchany w Prokuraturze Regionalnej w Rzeszowie w związku ze śledztwem dotyczącym niekorzystnej umowy o utworzeniu muzeum.

  • Były minister Piotr Gliński również złożył zeznania, argumentując, że nie doszło do złamania prawa przy tworzeniu Muzeum 'Pamięć i Tożsamość'.

  • Prokuratura i resort kultury podjęły działania w celu zabezpieczenia interesów Skarbu Państwa, m.in. składając pozew o zwrot 210 mln zł.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Ojciec Tadeusz Rydzyk stawił się w Prokuraturze Regionalnej w Rzeszowie w środę około godziny 13. Jego przesłuchanie wcześniej wyznaczone na 8 grudnia zostało przeniesione na 10 grudnia.

Prokurator prowadzący śledztwo uwzględnił złożony przez Tadeusza Rydzyka wniosek o zmianę terminu wykonania czynności. 8 grudnia odbywały się uroczystości w dniu 34. rocznicy powstania Radia Maryja, w których redemptorysta brał udział.

Prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego w związku z zawarciem z Fundacją "Lux Veritatis" z siedzibą w Warszawie niekorzystnej umowy o utworzeniu instytucji kultury pod nazwą Muzeum "Pamięć i Tożsamość" im. Św. Jana Pawła II i przyznaniem jej od 2018 do 2023 r. prawie 219 mln zł dofinansowania z dotacji celowej na wydatki majątkowe, czym działano na szkodę interesu publicznego.

Piotr Gliński przesłuchany. "Igrzyska medialne"


We wtorek w charakterze świadka przesłuchano byłego ministra Piotra Glińskiego. Po przybyciu do prokuratury podkreślał, że jest przekonany, iż przy tworzeniu muzeum i finansowaniu prac nie doszło do złamania prawa. - To zupełnie oczywiste. Cała reszta to po prostu igrzyska medialne, w których - jak widać - uczestniczy bardzo wiele osób - powiedział Gliński.

Mazowiecka Krajowa Administracja Skarbowa poinformowała, że podczas audytu w MKiDN, prowadzonego przez dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Warszawie, 17 lipca 2024 r. skierowano do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na braku należytego zabezpieczenia interesów Skarbu Państwa przez ministra kultury.

"Zawiadomienie KAS dotyczyło przede wszystkim niekorzystnych zapisów odnoszących się do rozliczenia środków finansowych przy podpisywanych umowach dot. Muzeum 'Pamięć i Tożsamość' im. św. Jana Pawła II. Kwota złożonego zawiadomienia to prawie 219 mln zł" - napisano.

Po otrzymaniu informacji od KAS resort kultury podjął działania mające na celu zmianę niekorzystnych zapisów umowy oraz właściwe zabezpieczenie interesów Skarbu Państwa. MKiDN poinformowało również o złożeniu pozwu o unieważnienie umów zawartych za czasów ministra Piotra Glińskiego z Fundacją "Lux Veritatis" oraz o wystąpieniu o zwrot 210 mln zł wraz z odsetkami na rzecz Skarbu Państwa.


"Wydarzenia": Szczeciński Grinch w rękach policji. Kradł ozdoby choinkowePolsat News


  •  

Coraz więcej wiemy o zimie. Początek roku może zaskoczyć


W skrócie

  • Początek grudnia przynosi wyjątkowo wysokie temperatury i brak śniegu na nizinach, jednak prognozy wskazują na nadejście prawdziwej zimy w styczniu i lutym 2026 roku.

  • Przedwiośnie zapowiada się jako okres z wyraźnie większymi opadami deszczu.

  • W marcu i kwietniu może częściej padać, a z czasem zrobi się też wyraźnie cieplej niż zwykle.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Pierwsze dni grudnia są wyjątkowo ciepłe jak na tę porę roku. Obecnie w południowo-zachodniej Polsce notujemy temperatury na poziomie 14-15 stopni Celsjusza. To o ponad 10 stopni więcej od średniej wieloletniej w grudniu - wynika z danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Najnowsza prognoza długoterminowa daje jednak nadzieję na śnieżyce i mrozy, choć jeszcze nie teraz.

Pogoda długoterminowa na początek 2026 roku. Szansa na zimę


Wiele wskazuje na to, że na nadejście prawdziwej zimy do Polski jeszcze poczekamy. Choć w drugiej połowie tygodnia przyjdzie ochłodzenie a w nocy wróci delikatny mróz, za dnia w całym kraju temperatury wciąż będą dodatnie.

Co najmniej do połowy grudnia będzie cieplej niż zazwyczaj. Na północy i północnym wschodzie temperatury mogą być wyższe od średniej nawet o około pięć stopni Celsjusza. Ostatnie dni grudnia będą nieco chłodniejsze, jednak wciąż w całym kraju będzie cieplej niż zwykle, średnio o jeden-dwa stopnie.


Mapa Polski podzielona na regiony z oznaczeniem anomalii średniej temperatury powietrza w kolejnych tygodniach zimowych względem lat 1991-2020. Wartości wyrażone są w stopniach Celsjusza, przeważają odcienie czerwieni wskazujące dodatnie odchylenia tem...

Pierwsza część grudnia będzie wyraźnie cieplejsza od średniej wieloletniej. Temperatury powinny wrócić do normy w styczniuIMGWmateriał zewnętrzny


Jeśli sprawdzą się obecne prognozy, to od stycznia wartości na termometrach powinny być już typowe dla tego okresu. W pierwszym miesiącu 2026 roku temperatury będą typowe dla stycznia, czyli można się spodziewać mroźnych dni.

Jednocześnie suma opadów w całej Polsce powinna być typowa dla stycznia, więc możemy się spodziewać, że w wielu miejscach sypnie śniegiem. Śnieżne dni najpewniej będą się przeplatać spokojniejszymi okresami, bez opadów.


Mapa Polski z prognozami pogody na styczeń 2026 z zaznaczeniem średnich temperatur i sumy opadów w różnych regionach, użycie ikon do oznaczenia poziomu temperatury i opadów, legenda po prawej stronie.

W styczniu zarówno opady jak i temperatury będą typowe dla tego miesiąca - prognozuje IMGWIMGWmateriał zewnętrzny


Kiedy już dotrze do Polski, zima powinna się utrzymać na dłużej. Kolejny miesiąc może bowiem również obfitować w zimne dni ze śnieżnymi okresami.

Luty 2026 roku w całym kraju powinien przynieść typowe dla tego okresu temperatury i opady. Wszędzie powinny zmieścić się w normie wieloletniej - prognopzują specjaliści z IMGW.


Mapa Polski z prognozą pogody na luty 2026 pokazująca przewidywane średnie temperatury i sumy opadów dla różnych regionów. Symbole termometrów i kropli wody informują, gdzie temperatury będą powyżej, w normie lub poniżej normy oraz jak ukształtują się ...

W lutym, tak jak w styczniu, można liczyć na śnieżne i mroźne dni w praktycznie całym krajuIMGWmateriał zewnętrzny


Po zimniejszym początku roku wraz z nadejściem wiosny możemy się spodziewać wyraźnej zmiany. Wówczas powinno się zrobić bardziej deszczowo.

Wiosna z masą deszczu. Marzec i kwiecień 2026 z dużymi opadami


Marzec może się okazać wyjątkowo mokry. We wszystkich częściach kraju może być zdecydowanie więcej deszczu niż zwykle. Początkowo trzeba się liczyć z mieszanymi opadami deszczu ze śniegiem, jednak z czasem będzie więcej deszczowych dni. Suma opadów wszędzie będzie wyższa od normy wieloletniej.

Na nadejście większego ocieplenia trzeba będzie jeszcze poczekać. Temperatury wszędzie będą typowe dla tego miesiąca.


Mapa Polski z prognozami dotyczącymi temperatury i sumy opadów w marcu 2026 roku, oznaczone symbolem termometru i kropli deszczu w poszczególnych miastach, wyjaśnienia oznaczeń oraz legenda z kolorami określającymi zakresy norm

Początek wiosny może być deszczowy. W marcu można si ę spodziewać więcej mokrych dniIMGWmateriał zewnętrzny


Po deszczowym marcu nadciągną kolejne zmiany. Kwiecień również będzie mokry, i to we wszystkich regionach. Jednocześnie zrobi się zdecydowanie cieplej. W całej Polsce temperatury przekroczą normę z lat 1991-2020 - prognozują eksperci z IMGW.

To oznacza, że wiosna może się okazać bardziej deszczowa, a z czasem również wyraźnie cieplejsza od tej, do której przez lata przywykliśmy.


Mapa Polski z oznaczeniami prognoz temperatury i opadów na kwiecień 2026, symbole termometrów wskazują na wyższą niż zwykle temperaturę w większości regionów, a zielone krople sugerują powyżej normy sumy opadów w niemal całym kraju.

W kwietniu anomalii pogodowych powinno być najwięcej. W całej Polsce może być więcej opadów oraz wyższe temperatury niż zwykleIMGWmateriał zewnętrzny


Trzeba podkreślić, że jest to pogoda długoterminowa, więc należy ją traktować jako orientacyjną. Tego typu prognozy obarczone są dużym ryzykiem błędu. Kolejne obliczenia mogą się różnić od obecnych.

-----


Bryłka w "Graffiti": Prezydent Nawrocki powinien spotkać się z prezydentem ZełenskimPolsat News


  •  

Zburzyli sowiecki pomnik. "Nie przynieśli Polsce wolności"

Zburzyli sowiecki pomnik. "Nie przynieśli Polsce wolności"

Jakub Pogorzelski

Sowiecki obelisk propagandowy w Maszewie (woj. zachodniopomorskie) został zdemontowany. Obiekt postawiono w 1947 roku, upamiętniając "wyzwolenie" przez Armię Czerwoną. Na mocy porozumienia Instytutu Pamięci Narodowej z gminą Maszewo w jego miejscu stanie pomnik upamiętniający mieszkańców miejscowości i jej okolic, którzy przybyli na te ziemie po zakończeniu II wojny światowej.


W Maszewie zdemontowano sowiecki pomnik.

W Maszewie zdemontowano sowiecki pomnik.Marcin BieleckiPAP



W skrócie

  • Sowiecki pomnik w Maszewie został zdemontowany.

  • Obiekt upamiętniał "wyzwolenie" przez Armię Czerwoną, lecz według IPN symbolizował narzucone panowanie.

  • W miejscu obelisku powstanie pomnik poświęcony osadnikom przybyłym po II wojnie światowej.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Wyburzenie poprzedził briefing prasowy z udziałem zastępcy prezesa IPN Karola Polejowskiego oraz burmistrza Maszewa.

- To już 44. sowiecki obiekt propagandowy, który jest usuwany z polskiej przestrzeni publicznej. 35 lat po upadku systemu komunistycznego warto chyba, aby w wolnej, niepodległej Polsce tego typu obiekty przestały w ogóle funkcjonować - powiedział Polejowski.

- To nie byli żadni wyzwoliciele. Oni nie przynieśli Polsce wolności, a ten obiekt miał sankcjonować ich panowanie na tym obszarze - dodał przedstawiciel Instytutu Pamięci Narodowej.

Demontaże sowieckich pomników. "Czas nadrobić zaległości"


Pomnik został postawiony przed miejskim ratuszem. Początkowo był zwieńczony czerwoną gwiazdą, znajdowała się na nim tablica z inskrypcją "Chwała wyzwolicielom 7 III 1945". Po transformacji ustrojowej obiekt pozbawiony napisów i symboli. Zwieńczony kulą, znajdował się na skwerze przy ul. Jedności Narodowej.

Instytut Pamięci Narodowej wskazuje na demontaże tego typu pomników jako realizację ustawy z 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki.

Oświadczenie w tej sprawie opublikował w 2022 roku ówczesny prezes instytutu, obecnie prezydent Polski Karol Nawrocki.

"Apeluję do samorządów o usunięcie z przestrzeni publicznej wszelkich nazw i symboli wciąż upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia bądź daty symbolizujące komunizm. Najwyższy czas nadrobić zaległości w tej dziedzinie. Instytut Pamięci Narodowej służy pomocą w weryfikacji nazw ulic, placów itp. podlegających zmianie zgodnie z obowiązującym prawem. W to miejsce godnie upamiętnijmy prawdziwych Bohaterów" - pisał Nawrocki.


Żurek w "Gościu Wydarzeń": Wielu Polaków jest nabieranych na kryptowalutyPolsat NewsPolsat News


  •  

Przewaga KO nad PiS coraz większa. Koalicjanci mają powody do obaw

Przewaga KO nad PiS coraz większa. Koalicjanci mają powody do obaw

Marcin Boniecki

Koalicja Obywatelska zdobyłaby 32,9 proc. głosów, gdyby w najbliższą niedzielę doszło do wyborów parlamentarnych - wynika z najnowszego sondażu. Partia Donalda Tuska zanotowała kolejny wzrost poparcia, natomiast Prawo i Sprawiedliwość - spadek. Na ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego głos oddałoby 24,6 proc. ankietowanych.


Sala pełna posłów podczas obrad parlamentu, uczestnicy siedzą w ławach ustawionych półkoliście, na mównicy osoby prowadzące obrady, po prawej stronie flagi Polski i Unii Europejskiej.

Najnowszy sondaż. Cztery partie w Sejmie, KO powiększa przewagęJacek SzydlowskiAgencja FORUM



W skrócie

  • Sondaż Opinia24 pokazuje wzrost poparcia dla KO oraz dalszy spadek PiS.

  • Przewaga KO nad PiS wzrosła z 6,6 do 8,3 punktów procentowych.

  • Na dalszych miejscach znalazły się Konfederacja, Konfederacja Korony Polskiej i Lewica. Żadna z partii koalicji rządzącej, z wyjątkiem KO, nie znalazłaby się w Sejmie.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Z sondażu Opinia24 zrealizowanego dla "Gazety Wyborczej" wynika, że utrzymuje się trend wzrostowy KO i spadkowy PiS, mimo tego że - jak zauważono w "GW" - w trakcie jego przeprowadzania "dopiero pojawiały się pierwsze informacje o powiązaniach kryptowalut z Rosją i prezydentami Andrzejem Dudą i Karolem Nawrockim".

Ankietowani odpowiedzieli na pytanie, na którą partię zagłosowaliby, gdyby wybory do Sejmu odbyły się w najbliższą niedzielę. I tak 32,9 proc. zagłosowałoby na KO, a 24,6 proc. na PiS.

Jak zaznacza "GW", różnice w stosunku do poprzedniego badania tej samej pracowni z początku grudnia (1-3) są niewielkie, ale ich efekt jest dość wyraźny - przewaga KO nad PiS znowu się nieco zwiększyła z 6,6 pkt proc. do 8,3.

Nowy sondaż. Koalicja rządząca w tarapatach


Z opublikowanego w środę badania wynika, że na dalszych miejscach znalazły się: Konfederacja - z poparciem 13,2 proc., Konfederacja Korony Polskiej - 9,6 proc., Lewica - 4,7 proc. Z kolei 3 proc. ankietowanych wybrałoby inną partię.

Natomiast 2,5 proc. zadeklarowało poparcie dla Razem, 2,4 proc. dla PSL, 1,8 proc. dla Polski 2050. 5,5 proc. respondentów stwierdziło zaś, że nie wie, na kogo oddałoby głos.

Sondaż Opinia24 na zlecenie Gazety Wyborczej przeprowadzono od 4 do 7 grudnia na reprezentatywnej grupie 1001 osób metodą CATI i CAWI.


Żurek w "Gościu Wydarzeń": Wielu Polaków jest nabieranych na kryptowalutyPolsat NewsPolsat News


  •  

Gigantyczna kara dla operatora Play. Rabaty z "podwójnym dnem"

Gigantyczna kara dla operatora Play. Rabaty z "podwójnym dnem"

Wczoraj, 10 grudnia (09:36)

Aktualizacja: Wczoraj, 10 grudnia (10:18)

Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na operatora sieci Play, firmę P4, karę w wysokości ponad 108 milionów złotych. Dodatkowo spółka została zobowiązana do zwrotu konsumentom nienależnie pobranych opłat. Decyzja nie jest prawomocna - operator może się od niej odwołać do sądu.

  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl

Prezes UOKiK nałożył na firmę P4, operatora sieci Play, ponad 108 mln zł kary oraz obowiązek zwrotu konsumentom nienależnie pobranych opłat - poinformował w środę Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.   

Decyzja nie jest prawomocna, spółce przysługuje odwołanie do sądu.

Jak poinformował UOKiK, Play oferował klientom rabat za korzystanie z e-faktury i terminowe płatności, zwykle w wysokości 5 zł miesięcznie. Jednak w przypadku nawet niewielkiego opóźnienia w płatności klient tracił zniżkę, a jego rachunek w kolejnym miesiącu był wyższy.

Tak skonstruowany rabat działa, jak niedozwolona prawnie kara umowna za opóźnienie w płatności – ocenił Urząd.

Prezes UOKiK Tomasz Chróstny podkreślił, że promocja nie może mieć podwójnego dna. 

"Zniżka za e-fakturę i terminową płatność ma być zachętą do nowoczesnych rozliczeń, a w praktyce jest dotkliwą sankcją za nawet niewielkie opóźnienie w opłaceniu rachunku. Taki mechanizm narusza prawo i uderza w konsumentów, dlatego nałożyłem na operatora sieci Play karę oraz obowiązek zwrotu nienależnie pobranych opłat” - czytamy w komunikacie.

Zwrot pieniędzy przysługuje osobom, które po 30 września 2019 roku zawarły umowę z rabatem za e-fakturę i terminowe płatności, straciły go z powodu opóźnienia i zapłaciły wyższy rachunek. 

Zwrot obejmie zarówno obecnych, jak i byłych klientów. Po uprawomocnieniu się decyzji, Play będzie musiał poinformować klientów o przysługującym im zwrocie oraz sposobie jego uzyskania. 

Jeśli obecni klienci nie zgłoszą się po zwrot, ich konta abonenckie zostaną automatycznie zasilone odpowiednią kwotą.

Ewa Sankowska-Sieniek z biura prasowego Play w komentarzu przesłanym PAP poinformowała, że spółka nie zgadza się z decyzją urzędu antymonopolowego. 

„Stosowany przez Play mechanizm rabatowy nie jest karą umowną. To cena warunkowa, która zależy od spełnienia określonych warunków” - podkreśliła.

Jak wyjaśniła, klienci mogą liczyć na zniżkę na abonament pod warunkiem terminowych płatności i wyrażenia zgody na e-fakturę. „W sytuacji, gdy któryś z warunków nie jest spełniony, rabat nie przysługuje. Natomiast jeśli w kolejnym miesiącu abonent opłaci fakturę w terminie, ponownie zyska prawo do zniżki. O sposobie naliczania rabatu informujemy w sposób przejrzysty w naszych ofertach i umowach” - zauważyła Sankowska-Sieniek.

Podkreśliła, że mechanizm ten stosowany jest od 2013 r., a prezes UOKiK zajmował się tą kwestią w 2014 i 2015 r., a postępowania zostały zamknięte, bez postawienia zarzutów spółce. „Na rynku funkcjonuje wiele rabatów zależnych od spełnienia określonego warunku. Zamierzamy się odwoływać od decyzji w ramach możliwości przewidzianych w polskim prawie” - zadeklarowała przedstawicielka Play

Decyzja wobec firmy P4 to kolejne działanie Prezesa UOKiK dotyczące sposobu konstruowania rabatów i rozliczania opłat przez dostawców usług telekomunikacyjnych.

UOKiK prowadzi podobne postępowania wobec innych operatorów, m.in. CANAL+, T-Mobile, Orange, Vectra i Multimedia Polska.

  •  

Abonament RTV znika, ale długi zostają. Co szykuje rząd?

  • Wtorek, 9 grudnia (15:24)

    Rząd planuje zlikwidować abonament RTV, jednak osoby zalegające z opłatami nie mogą spać spokojnie. Nowy projekt ustawy przewiduje, że długi za nieopłacony abonament będą nadal egzekwowane, a kary wzrosną.

    • Rządowy projekt zakłada likwidację abonamentu RTV od 1 stycznia 2027 r.
    • Zaległości za nieopłacony abonament będą nadal egzekwowane nawet po zniesieniu opłaty.
    • Od 2026 r. wzrosną stawki abonamentu i kary za jego niepłacenie.
    • Opłata ma zostać zastąpiona dotacją budżetową w wysokości co najmniej 2,5 mld zł rocznie.
    • Więcej informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.

    Ministerstwo Kultury przedstawiło projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, który przewiduje likwidację obowiązkowego abonamentu RTV. Zmiany mają wejść w życie od 1 stycznia 2027 roku. Do tego czasu zarówno gospodarstwa domowe, jak i przedsiębiorcy będą musieli nadal uiszczać opłatę za posiadanie radia lub telewizora.

    Choć abonament RTV zniknie, osoby zalegające z jego opłacaniem nie mogą liczyć na umorzenie długów - przypomina "Fakt". Zgodnie z projektem, państwo będzie mogło dochodzić zaległych należności oraz odsetek za nieterminowe płatności. Zobowiązania te przedawnią się dopiero po pięciu latach. Oznacza to, że nawet po zniesieniu abonamentu dłużnicy będą musieli uregulować swoje zobowiązania.

    Według danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w 2024 roku Poczta Polska wysłała ponad 118 tysięcy upomnień do osób zalegających z opłatami. Wiele z nich uregulowało swoje zobowiązania, jednak wobec pozostałych wszczynane są postępowania administracyjne, a tytuły wykonawcze trafiają do urzędów skarbowych. W skrajnych przypadkach długi sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

    Projekt nowelizacji przewiduje także podwyżkę stawek abonamentu RTV od 1 stycznia 2026 roku. Opłata za radio wzrośnie do 9,50 zł miesięcznie, a za telewizor do 30,50 zł. Wzrosną również kary za niepłacenie abonamentu - do 285 zł za radio i 915 zł za telewizor. 

    Likwidacja abonamentu RTV nie oznacza końca finansowania mediów publicznych. Zamiast opłat od obywateli, państwo planuje przekazywać coroczną dotację budżetową w wysokości co najmniej 2,5 miliarda złotych.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

  •  

Abonament RTV znika, ale długi zostają. Co szykuje rząd?

  • Rząd planuje zlikwidować abonament RTV, jednak osoby zalegające z opłatami nie mogą spać spokojnie. Nowy projekt ustawy przewiduje, że długi za nieopłacony abonament będą nadal egzekwowane, a kary wzrosną.

    • Rządowy projekt zakłada likwidację abonamentu RTV od 1 stycznia 2027 r.
    • Zaległości za nieopłacony abonament będą nadal egzekwowane nawet po zniesieniu opłaty.
    • Od 2026 r. wzrosną stawki abonamentu i kary za jego niepłacenie.
    • Opłata ma zostać zastąpiona dotacją budżetową w wysokości co najmniej 2,5 mld zł rocznie.
    • Więcej informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.

    Ministerstwo Kultury przedstawiło projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, który przewiduje likwidację obowiązkowego abonamentu RTV. Zmiany mają wejść w życie od 1 stycznia 2027 roku. Do tego czasu zarówno gospodarstwa domowe, jak i przedsiębiorcy będą musieli nadal uiszczać opłatę za posiadanie radia lub telewizora.

    Choć abonament RTV zniknie, osoby zalegające z jego opłacaniem nie mogą liczyć na umorzenie długów - przypomina "Fakt". Zgodnie z projektem, państwo będzie mogło dochodzić zaległych należności oraz odsetek za nieterminowe płatności. Zobowiązania te przedawnią się dopiero po pięciu latach. Oznacza to, że nawet po zniesieniu abonamentu dłużnicy będą musieli uregulować swoje zobowiązania.

    Według danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w 2024 roku Poczta Polska wysłała ponad 118 tysięcy upomnień do osób zalegających z opłatami. Wiele z nich uregulowało swoje zobowiązania, jednak wobec pozostałych wszczynane są postępowania administracyjne, a tytuły wykonawcze trafiają do urzędów skarbowych. W skrajnych przypadkach długi sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

    Projekt nowelizacji przewiduje także podwyżkę stawek abonamentu RTV od 1 stycznia 2026 roku. Opłata za radio wzrośnie do 9,50 zł miesięcznie, a za telewizor do 30,50 zł. Wzrosną również kary za niepłacenie abonamentu - do 285 zł za radio i 915 zł za telewizor. 

    Likwidacja abonamentu RTV nie oznacza końca finansowania mediów publicznych. Zamiast opłat od obywateli, państwo planuje przekazywać coroczną dotację budżetową w wysokości co najmniej 2,5 miliarda złotych.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

  •