Widok normalny

Otrzymane dzisiaj — 11 grudnia 2025

Ruch Kijowa w sprawie planu pokojowego. Trump: Zełenski musi być realistą

Paweł Sekmistrz

Kijów wysłał do Waszyngtonu zaktualizowany plan pokojowy będący odpowiedzią na propozycję przedstawioną Ukrainie przez USA. Tymczasem Donald Trump poinformował, że europejscy liderzy nalegają na zwołanie w weekend szczytu z przedstawicielstwem Stanów Zjednoczonych i Wołodymyrem Zełenskim. Stwierdził też, że prezydent Ukrainy "musi być realistą".


Dwie rozpoznawalne osoby, jedna w garniturze z czerwoną krawatą siedząca przy stole, druga w ciemnej koszuli, wycięta graficznie i wstawiona na tło, obie w wyeksponowanych pozycjach.

Donald Trump stwierdził, że Wołodymyr Zełenski powinien być "realistą" w kwestii konfliktu w UkrainieGENYA SAVILOV / ANDREW CABALLERO-REYNOLDS AFP



W skrócie

  • Kijów przekazał Waszyngtonowi zaktualizowany plan pokojowy w odpowiedzi na propozycję USA dotyczącą zakończenia wojny.

  • Donald Trump ujawnił, że europejscy przywódcy chcą zwołania szczytu w sprawie Ukrainy i oczekują udziału Wołodymyra Zełenskiego.

  • Prezydent Zełenski podkreślił wagę 20-punktowego planu pokojowego i zapowiedział dodatkowe dokumenty dotyczące bezpieczeństwa i odbudowy Ukrainy.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

O tym, że zaktualizowana wersja planu zakończenia wojny w Ukrainie została odesłana już do Waszyngtonu, poinformowała w środę wieczorem agencja AFP, powołując się na słowa ukraińskich urzędników.

Nie wskazano, na wprowadzenie jakich korekt do pierwotnej propozycji USA zdecydowała się ukraińska administracja. We wtorek "Financial Times" informował, że Waszyngton dał Kijowowi "kilka dni" na ustosunkowanie się do planu.

Europa chce szczytu w sprawie Ukrainy. Trump: Nie chcemy tracić czasu


Donald Trump rozmawiał w środę z dziennikarzami, których poinformował o rozmowie telefonicznej z liderami Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Prezydent USA stwierdził, że rozmowa była burzliwa. - Omawialiśmy kwestię Ukrainy w dość mocnych słowach - mówił.

Wskazał też, że europejscy przywódcy zaproponowali zwołanie szczytu, w którym miałby wziąć również Wołodymyr Zełenski. - Chcieliby, żebyśmy pojechali na spotkanie w Europie w weekend - powiedział Trump, dodając, że nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie.

- Nie chcemy tracić czasu - orzekł.

Przywódca wskazywał, że prezydent Ukrainy "musi być realistą" i podkreślał, że w Ukrainie od dawna nie przeprowadzono wyborów. Przekonywał też, że obywatele kraju chcą, by wojna się skończyła.

Zełenski o planie pokojowym. "Fundamentalny dokument"


W środę wieczorem Wołodymyr Zełenski wydał oświadczenie, w którym opowiedział o pracach nad planem pokojowym. - 20 punktów na rzecz zakończenia wojny stanowi fundamentalny dokument - powiedział.

Jak wskazał, podjęto pracę nad "kluczowymi krokami", by stały się one "wykonalne". - Na podstawie tego fundamentalnego dokumentu opracowujemy co najmniej dwa dodatkowe - stwierdził prezydent.

Zełenski wyjaśnił, że pierwszy dotyczy gwarancji bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych, a drugi gospodarki, w tym odbudowy Ukrainy po wojnie i wspólnych inwestycji.

Źródło: AFP, Reuters


"Wydarzenia": Maszewo. Po 80 latach z miasta zniknął radziecki pomnikPolsat News


Rosja chce przekonać świat, że już wygrała. Analitycy ostrzegają


W skrócie

  • ISW ostrzega przed propagandą Kremla, podkreślając, że Rosja prezentuje iluzję nieuniknionego zwycięstwa na Ukrainie.

  • Mimo niewielkich zdobyczy terytorialnych, Rosja ponosi ogromne straty i staje wobec wyzwań związanych z niedoborem personelu wojskowego.

  • Analitycy wskazują, że obecne problemy Rosji mogą być szansą do wywarcia nacisku na Putina i zmuszenia go do negocjacji.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

ISW opublikował raport statystyczny dotyczący postępów Rosji na froncie w 2025 r. Z zebranych danych wynika, że armia agresora przejęła kontrolę nad 4699 kilometrami kwadratowymi terytorium Ukrainy.

Oznacza to, że zdobyto o 22 proc. więcej ziemi niż w roku ubiegłym. Czy można zatem mówić o przełomie? Zdaniem ekspertów, sprawa nie przedstawia się dla Moskwy w tak jasnych barwach, jak stara się przekonywać rosyjska propaganda.

Rosja dąży do stworzenia iluzji jej zwycięstwa? Analitycy z ISW nie mają wątpliwości


ISW podkreśla, że choć Rosjanie od stycznia zdołali przejąć 0,77 proc. terenów Ukrainy, odnieśli przy tym "nieproporcjonalnie wysokie straty personalne". Jak wskazano w raporcie, Kreml próbuje przekonać cały świat, że jest w stanie toczyć bezterminową wojnę "na wyniszczenie".

Analitycy podkreślają, że w ostatnim czasie Moskwa zintensyfikowała działania w wojnie informacyjnej, by przekonać do tej tezy opinię publiczną na Zachodzie. Chodzi o to, by zaistniało przekonanie, że zwycięstwo Rosji jest nieuniknione.

W rzeczywistości zasoby armii najeźdźczej są coraz bardziej ograniczone, a Władimir Putin będzie musiał wkrótce znaleźć sposób na to, by "załatać" braki w personelu wojskowym.

Putin stoi przed dylematem. Wkrótce będzie musiał sięgnąć po rezerwy


Zdaniem ekspertów z amerykańskiego think tanku, rosyjski przywódca nie zrezygnuje z osiągnięcia swoich celów, jednak będzie do nich dążył drogą dyplomatyczną, ponieważ na ten moment nie jest w stanie dopiąć swego poprzez działania na polu bitwy.

ISW wskazuje, że w Rosji brakuje już dobrowolnych rekrutów do armii, więc jeśli Moskwa chce kontynuować wojnę w 2026 r., będzie musiała zacząć stawiać na rezerwy strategiczne.

Eksperci przypominają, że Putin oddala w czasie możliwość przeprowadzenia ogólnej mobilizacji wojskowej, bo stanowi on dla niego duże ryzyko polityczne.

Idealny moment na zmuszenie Putina do negocjacji? ISW o konieczności nacisku na Kreml


ISW przekonuje, że Kreml staje w obliczu dużych problemów gospodarczych i demograficznych w kraju, które będą jedynie wzrastać. Wskazuje, że to dobry moment, by Stany Zjednoczone zmusiły rosyjskiego prezydenta do realnych negocjacji.

Choć rząd w Moskwie wielokrotnie z entuzjazmem odnosił się do działań Donalda Trumpa i amerykańskich propozycji pokojowych, żadna z nich nie została ostatecznie zaakceptowana przez Kreml.

Tymczasem sam Putin podkreślał wielokrotnie, że wszystkie cele tzw. specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie zostaną osiągnięte - niezależnie od tego, czy stanie się to przy stole negocjacyjnym czy na polu bitwy.

Źródło: ISW


Żurek w "Gościu Wydarzeń": Wielu Polaków jest nabieranych na kryptowalutyPolsat NewsPolsat News


Ukraina w Unii w 2027 roku? To ma być element rozmów pokojowych

Ukraina w Unii w 2027 roku? To ma być element rozmów pokojowych

Wczoraj, 10 grudnia (20:12)

Zaskakujące doniesienia "The Washington Post'. Według dziennika jednym z omawianych elementów porozumienia kończącego wojnę w Ukrainie jest przystąpienie tego kraju do Unii Europejskiej już w 2027. Ponadto Kijów miałby otrzymać ratyfikowane przez Kongres gwarancje bezpieczeństwa. Osobnym dokumentem ma być plan odbudowy Ukrainy.

  • Według "The Washington Post" w porozumieniu pokojowym mógłby się znaleźć punkt o akcesji Ukrainy do UE w 2027 roku. 
  • Ukraina miałaby otrzymać gwarancje bezpieczeństwa ratyfikowane przez Kongres USA oraz osobny plan odbudowy kraju.
  • Najtrudniejsze kwestie dotyczą terytoriów, w tym możliwego "modelu koreańskiego" i utworzenia strefy zdemilitaryzowanej w Donbasie.
  • USA rozważają wykorzystanie większej części zamrożonych rosyjskich aktywów na odbudowę Ukrainy.
  • Najnowsze informacje z Polski i świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.

Europa, Ukraina, USA i Rosja w różnych formatach negocjują porozumienie pokojowe dla Ukrainy. Jeszcze dziś strona ukraińska ma przedstawić Stanom Zjednoczonym plan pokojowy skonsultowany z europejskimi przywódcami. Za nami jest już rozmowa Emmanuela Macrona, Keira Starmera i Friedricha Merza z Donaldem Trumpem o Ukrainie. W czwartek odbędzie się w formacie wideokonferencji kolejne spotkanie koalicji chętnych, czyli państw wspierających Ukrainę w wojnie obronnej z Rosją. A w poniedziałek w Berlinie kilkunastu przywódców krajów europejskich, spotka się, aby "przedyskutować sytuację w tym kraju".

Z tych wszystkich rozmów od czasu do czasu do mediów trafiają przecieki. Najnowsze informacje podaje "The Washington Post".

Publicysta "WP" David Ignatius opisał dyskutowane elementy porozumienia pokojowego, które - jego zdaniem - powoli wyłania się z trwających rozmów. Źródła autora twierdzą, że rozmowy są obiecujące, choć skomplikowała je opublikowana w piątek przez Biały Dom Strategia Bezpieczeństwa Narodowego, bardzo krytyczna wobec Europy i mówiąca o chęci osiągnięcia porozumienia i "równowagi strategicznej" w relacjach z Rosją.

Według ukraińskiego urzędnika, na którego powołał się Ignatius, przygotowywany plan składa się z trzech dokumentów: umowy pokojowej, gwarancji bezpieczeństwa i planu odbudowy Ukrainy.

Zdaniem autora elementem porozumienia ma być akcesja Ukrainy do Unii Europejskiej już w 2027 r. Jak zaznaczył Ignatius, tak szybkie przystąpienie Kijowa budzi obawy niektórych europejskich krajów, lecz administracja Trumpa "uważa, że może pokonać opór Węgier, które są największym przeciwnikiem Kijowa w UE".

Dziennikarz przyznał, że najtrudniejsze elementy rozmów dotyczą kwestii terytorium. Amerykańscy negocjatorzy mieli proponować w tym zakresie różne rozwiązania, w tym "model koreański", tj. dalsze zgłaszanie praw do utraconego terytorium mimo jego faktycznej utraty. Ziemie, z których wycofaliby się Ukraińcy w Donbasie, miałyby stać się strefą zdemilitaryzowaną. Taka strefa rozciągałaby się wzdłuż całej linii kontaktu, natomiast za nią znajdowałaby się strefa, na której zabronione byłoby rozmieszczanie broni ciężkiej.

Innym elementem są gwarancje bezpieczeństwa USA, wzorowane na artykule 5. NATO. Ukraina chce, by takie gwarancje były ratyfikowane przez Kongres, zaś oddzielnych gwarancji miałyby udzielić państwa europejskie.

"Amerykańsko-ukraińska grupa robocza bada szczegóły dotyczące (możliwości) realizacji tego porozumienia i szybkość, z jaką Ukraina i jej sojusznicy mogliby zareagować na ewentualne naruszenie ze strony Rosji" - przekazał Ignatius.

Strona amerykańska jest też otwarta na wykorzystanie zamrożonych rosyjskich aktywów na odbudowę Ukrainy w kwocie większej niż 100 mld dolarów, zawartej w pierwotnej propozycji pokojowej.

Ignatius przestrzegł administrację USA przed zbyt wielkim naciskiem na Ukrainę i zbytnim pośpiechem, czego rezultatem może być brak porozumienia i kontynuowanie walk.

"Największym błędem, jaki może popełnić Trump, jest upieranie się, że to teraz albo nigdy. Dyplomacja tak nie działa, podobnie jak dobry biznes. Jak zauważył Trump kilkadziesiąt lat temu: ‘Najgorsze, co możesz zrobić podczas zawierania umowy, to sprawiać wrażenie zdesperowanego, by ją zawrzeć. To sprawi, że druga strona poczuje krew, a wtedy jesteś martwy’" - przypomniał autor artykułu.

Trafiony niezatopiony. Ukraińcy znowu polują na morzu

Wczoraj, 10 grudnia (19:56)

Aktualizacja: Wczoraj, 10 grudnia (20:48)

Ukraińskie drony morskie po raz trzeci w ciągu dwóch tygodni zaatakowały tankowiec powiązany z rosyjskim handlem ropą. Atak miał miejsce na wodach Morza Czarnego, a celem był statek należący do tzw. floty cieni Rosji, która omija międzynarodowe sankcje i wspiera finansowanie wojny przeciwko Ukrainie. W sieci pojawiły się nagrania z ataku dronów na statek Dashan.

  • Ukraińskie drony morskie zaatakowały tankowiec Dashan przewożący rosyjską ropę na Morzu Czarnym, powodując poważne uszkodzenia statku. 
  • To już trzeci tankowiec z floty cieni wyłączony z działania przez Ukrainę w ciągu ostatnich dwóch tygodni. 
  • Ataki te są częścią szerszej strategii Ukrainy ograniczania dochodów Rosji z petrodolarów.
  • Rosja grozi odcięciem Ukrainy od Morza Czarnego, ale realizacja takiej operacji może narazić jej flotę na kolejne poważne straty.
  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy do RMF24.pl

W środę ukraińskie drony morskie uderzyły w tankowiec Dashan, który transportował rosyjską ropę do portu w Noworosyjsku. Do ataku doszło na wodach wyłącznej strefy ekonomicznej Ukrainy na Morzu Czarnym. Według agencji Reutera, powołującej się przedstawiciela Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), potężne eksplozje uszkodziły rufę statku, powodując poważne zniszczenia. Nie podano informacji o ewentualnych ofiarach.

Statek płynął z maksymalną prędkością i wyłączonymi transponderami, gdy został zaatakowany.

SBU kontynuuje aktywne działania mające na celu ograniczenie dochodów Rosji z petrodolarów - przekazał agencji przedstawiciel ukraińskich służb.

Dashan to już trzeci tankowiec w ciągu ostatnich dwóch tygodni, który został wyłączony z działania w wyniku ukraińskich ataków. Wszystkie te jednostki należą do tzw. floty cieni - znajdującej się poza międzynarodowymi regulacjami floty, która pomaga Moskwie eksportować ropę i omijać zachodnie sankcje. Tankowiec objęty jest sankcjami Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Według danych serwisu Vessel Finder, statek pływa pod banderą Gambii. Inne źródła wskazują, że jest obecnie zarejestrowany na Komorach.

Fakt ataku potwierdziły Reutersowi trzy niezależne źródła z branży bezpieczeństwa morskiego.

Prezydent Rosji Władimir Putin zagroził w ubiegłym tygodniu odcięciem Ukrainy od dostępu do Morza Czarnego w odpowiedzi na ataki na tankowce. Określił je mianem "piractwa". Według specjalistów z dziedziny bezpieczeństwa, przeprowadzenie operacji morskiej, będzie wymagało aktywowania przetrzebionej ukraińskimi atakami Floty Czarnomorskiej, co może oznaczać narażenie jej na kolejne, poważne uderzenia Kijowa.

Ukraina od miesięcy atakuje rosyjskie rafinerie ropy, wykorzystując do tego drony dalekiego zasięgu, które uderzają daleko za linią frontu wojny Moskwy przeciwko Ukrainie. Ataki na tankowce stanowią nowe otwarcie w wojnie morskiej i gospodarczej przeciwko Rosji.

Od grudnia 2024 roku doszło do co najmniej siedmiu eksplozji na innych tankowcach zawijających do rosyjskich portów, także na Morzu Śródziemnym.

Związane z ryzykiem wojennym koszty ubezpieczenia statków płynących na Morze Czarne gwałtownie wzrosły. Ubezpieczyciele dokonują w ostatnim czasie częstych korekt cen swoich usług.

Sukces Ukrainy na Morzu Czarnym. Uderzyli we flotę cieni

Paweł Sekmistrz

Ukraińskie drony morskie zaatakowały tankowiec należący do rosyjskiej floty cieni - informuje Reuters, powołując się na doniesienia ukraińskich urzędników. Statek został unieruchomiony i poważnie uszkodzony.


article cover

Tankowiec Daszan zaatakowany na Morzu CzarnymVessel Finder / X / Ukraine Battle Map materiał zewnętrzny



W skrócie

  • Ukraińskie drony morskie zaatakowały rosyjski tankowiec Daszan na Morzu Czarnym, poważnie go uszkadzając.

  • Tankowiec należał do tzw. rosyjskiej floty cieni i pływał pod gambijską banderą, ukrywając się w ukraińskiej wyłącznej strefie ekonomicznej.

  • To już drugi w tym miesiącu atak na flotę cieni, którą Ukraina próbuje osłabić poprzez zmasowane uderzenia dronami.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Wcześniej o ataku informowali rosyjscy blogerzy propagandowi, którzy wskazali, że do uderzenia na tankowiec Daszan doszło ok. 15:40 na Morzu Czarnym. Statek znalazł się w ukraińskiej wyłącznej strefie ekonomicznej.

W momencie ataku tankowiec kierował się do rosyjskiego portu w Noworosyjsku. Miał poruszać się z maksymalną prędkością i z wyłączonymi transponderami.

Atak na rosyjski tankowiec. Statek floty cieni uszkodzony


Urzędnik Służby Bezpieczeństwa Ukrainy przekazał, że drony uderzyły w rufę Daszana i dokonały poważnych uszkodzeń. Na tankowcu doszło do dużych eksplozji.

Serwis PRM podaje, że bezzałogowce wykorzystane do ataku wypłynęły z regionu Odessy. Zauważono też, że czas uderzenia zbiegł się z obecnością brytyjskiego samolotu rozpoznawczego RC-135W na zachodzie Morza Czarnego.

Daszan jest częścią tzw. rosyjskiej floty cieni. W związku z ograniczeniami statek pływa pod banderą Gambii.

Uderzenia na Morzu Czarnym. Flota cieni osłabiona


Atak na "Daszan" jest już drugim w tym miesiącu skierowanym przeciwko flocie cieni. Na początku grudnia informowano o tankowcu MIDVOLGA-2 zaatakowanym nieopodal wybrzeży Turcji.

AFP donosiła, że statek płynący z Rosji do Gruzji zgłosił, że został zaatakowany. Reuters wskazywał, że pomimo incydentu załoga nie poprosiła o pomoc i udała się w kierunku tureckiego portu w Synopie.

W chwili zdarzenia na tankowcu znajdowało się 13 członków załogi. Osoby te nie odniosły żadnych obrażeń. Turecka stacja NTV Haber przekazała, że w ataku brał udział dron kamikaze.

Źródło: Reuters, PRM


Bryłka w "Graffiti": Prezydent Nawrocki powinien spotkać się z prezydentem ZełenskimPolsat News


Utajniono liczbę osób uciekających z Ukrainy. Prokuratura ujawniła motyw


W skrócie

  • Prokuratura Generalna Ukrainy przestała ujawniać dane dotyczące dezercji oraz ucieczek przed służbą wojskową, uznając je za informacje wagi państwowej.

  • Decyzja o utajnieniu informacji ma na celu zabezpieczenie kraju przed wykorzystaniem tych danych przez Rosję do działań psychologicznych i propagandowych.

  • Media wskazują na liczne postępowania wobec mężczyzn unikających służby, a przyczyny dezercji to m.in. obawy o rozłąkę z rodziną.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Szefowa biura prasowego Prokuratury Generalnej Ukrainy Mariana Hayowska-Kowbasiuk przekazała na łamach serwisu Hromadskim, że decyzja o utajnieniu danych nie jest bezzasadna. Wyjaśniła, że takie informacje należą do kategorii dokumentów niejawnych i strategicznych dla bezpieczeństwa państwa.

Ukraińska prokuratura uznała, że wiedza o tym, ile osób ucieka przed służbą wojskową lub opuszcza pole walki bez zgody, może być wykorzystywana przeciwko Ukrainie w operacjach "informacyjnych i psychologicznych". W szczególności dane o dezerterach zwiększają ryzyko "błędnego wnioskowania w sprawie moralnego i psychicznego stanu ukraińskich żołnierzy".

Wojna. Dane dotyczące dezercji w Ukrainie zatajane. "Krok wymuszony"


Ponadto - jak przekazała rzecznik prokuratury - Rosjanie mogą wykorzystywać informacje do oceny poziomu dyscypliny, zdolności bojowych jednostek ukraińskich oraz systemu działań mobilizacyjnych.

Dane o liczbie dezerterów i uciekinierów przed służbą wojskową zostały wobec tego utajnione na czas trwania stanu wojennego. Prokuratura podkreśliła, że jest to krok wymuszony przez obecną sytuację, ale w pełni legalny. Podjęto go, jak mówiła Hayowska-Kowbasiuk, w interesie bezpieczeństwa narodowego.

Wyjaśnienia prokuratury przekazano dzień po tym, jak ukraiński wojskowy i działacz społeczny Ihor Łucenko zauważył, że dane zniknęły z wykazu.

Ukraina - Rosja. Tysiące mężczyzn uciekają przed wojną


Jak informowały wcześniej media, w październiku wszczęto blisko 19 tys. postępowań karnych przeciwko uciekinierom przed służbą oraz ponad 2 tys. spraw z powodu dezercji. Podobne liczby dotyczyły statystyk z sierpnia.

Łącznie od stycznia 2022 roku do września 2025 organy ścigania wszczęły postępowania w blisko 300 tysiącach spraw dotyczących nieautoryzowanego opuszczenia jednostki i dezercji.

Ukraiński deputowany Ołeksij Honczarenko informował agencję Unian, że do większości takich ucieczek dochodzi jeszcze przed przedostaniem się żołnierzy na front - podczas szkolenia wojskowego lub w czasie przemarszu. Inni eksperci wojskowi wskazywali reporterom tego samego medium, że Ukraińcy obawiają się, iż podczas służby nie będą mogli widywać się z rodziną i wracać do domu.

Źródła: Unian, Ukraińska Prawda


"Wydarzenia": Kolejne dziki z ASF. Hodowcy boją się o swoje gospodarstwaPolsat News


Akcja w Odessie. Służby zatrzymały statek rosyjskiej floty cieni

Wczoraj, 10 grudnia (15:21)

Aktualizacja: Wczoraj, 10 grudnia (16:23)

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zatrzymała w porcie Odessie statek należący do rosyjskiej floty cieni. Obłożony sankcjami masowiec przewoził nielegalnie "ukraińskie produkty rolne z tymczasowo okupowanego Krymu" - informuje SBU.

  • Służby w Odessie zatrzymały statek z tzw. rosyjskiej "floty cieni". 
  • Statek był używany do nielegalnego eksportu towarów, w tym rur stalowych i zboża. 
  • Na pokładzie było 17 członków załogi z Bliskiego Wschodu, a znalezione dokumenty potwierdziły nielegalne działania tego statku. 
  • Służby wszczęły postępowanie karne za m.in. zdradę stanu i nielegalne przekraczanie granic.
  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy do RMF24.pl.

Jak wynika ze śledztwa SBU, właściciel statku podlegał sankcjom Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. W celu ominięcia restrykcji robił to, co robi każdy armator, pływający statkami z floty cieni - czyli regularnie zmieniał nazwę jednostki i formalnych właścicieli z państw trzecich.

Ten zarekwirowany w Odessie przypłynął pod banderą kraju afrykańskiego, aby wyeksportować partię rur stalowych.

SBU podaje, że w przededniu wybuchu wojny statek co najmniej siedem razy cumował w Sewastopolu, nielegalnie eksportując produkty rolne w interesie Federacji Rosyjskiej. Pod koniec stycznia 2021 roku statek do przewozu towarów suchych nielegalnie wywiózł z ukraińskiego półwyspu do Afryki Północnej prawie 7 tys. ton zboża.

Gdy ukraińskie służby przeprowadziły operację w porcie, na pokładzie statku znajdowali się kapitan i 16 innych członków załogi - wszyscy byli obywatelami kilku krajów Bliskiego Wschodu.

SBU znalazła na statku plany podróży, karty pilota, materiały kartograficzne i dzienniki kontroli łączności radiowej, zawierające dowody nielegalnego wkraczania do portów, położonych na okupowanych przez Rosję terytoriach Ukrainy.

Według materiałów Służby Bezpieczeństwa statek został zajęty w celu przekazania go Narodowej Agencji Ukrainy ds. Identyfikacji, Śledzenia i Zarządzania Majątkiem Pochodzącym z Przestępstw Korupcyjnych i Innych (ARMA).

Śledczy SBU wszczęli postępowanie karne na podstawie czterech artykułów Kodeksu karnego Ukrainy. Chodzi o finansowanie działań podejmowanych w celu siłowej zmiany lub obalenia ustroju konstytucyjnego lub przejęcia władzy państwowej, zmiany granic terytorium lub granicy państwowej Ukrainy, zdradę stanu, naruszenie przepisów transportowych i naruszenie procedury wjazdu na terytorium Ukrainy tymczasowo okupowane.

Po nałożeniu międzynarodowych sankcji na Rosję, na światowych morzach pojawiła się tzw. "flota cieni" - sieć statków wykorzystywanych do nielegalnego transportu ropy, zboża i innych surowców z Rosji oraz okupowanych terytoriów Ukrainy. Jednostki te regularnie zmieniają nazwy, bandery i właścicieli, by ukryć prawdziwe pochodzenie ładunków i omijać restrykcje.

Flota cieni to nieformalna grupa statków, które działają poza oficjalnym systemem żeglugi. Często wyłączają systemy identyfikacji AIS, zmieniają bandery na kraje o niskim nadzorze i korzystają z firm-słupów. Dzięki temu mogą przewozić towary objęte sankcjami, takie jak rosyjska ropa czy zboże z okupowanego Krymu.

Według szacunków, w skład floty cieni wchodzi już kilkaset statków, głównie tankowców i masowców. Są to często stare jednostki, nieubezpieczone w renomowanych towarzystwach, co zwiększa ryzyko katastrof ekologicznych i wypadków na morzu.

Unia Europejska, Stany Zjednoczone i inne państwa starają się monitorować i ograniczać działalność floty cieni, nakładając sankcje na armatorów i firmy pośredniczące. Jednak ze względu na globalny charakter żeglugi i skomplikowane mechanizmy ukrywania własności, skuteczne przeciwdziałanie temu zjawisku jest bardzo trudne.

Najpierw wideokonferencja, późnej Berlin. Seria spotkań w sprawie pokoju w Ukrainie

  • Wczoraj, 10 grudnia (14:55)

    Jutro odbędzie się kolejne spotkanie koalicji chętnych, czyli państw wspierających Ukrainę - informują władze Francji. Przywódcy państw spotkają się na wideokonferencji. "Celem rozmów będzie osiągnięcie postępów w sprawie gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa" - przekazała rzeczniczka francuskiego rządu Maud Bregeon. Z kolei 15 grudnia w Berlinie odbędzie się szczyt europejskich sojuszników Ukrainy.

    • Ciekawe informacje z Polski i świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.

    Jutrzejsze spotkanie koalicji chętnych (...) pozwoli na postępy w sprawie gwarancji bezpieczeństwa, które mogą być zaoferowane Ukrainie, i w sprawie ważnego wkładu Amerykanów - powiedziała rzeczniczka. Dodała, że naradzie współprzewodniczyć będą Francja i Wielka Brytania.

    Rozmowy będą też dotyczyły kwestii zamrożonych rosyjskich aktywów na rzecz wsparcia finansowego Kijowa.

    Pałac Elizejski ze swej strony przekazał, że spotkanie odbędzie się w formacie wideokonferencji w czwartek po południu.

    Wideokonferencja to nie koniec. Agencja Reutera informuje, że w poniedziałek planowane jest kolejne spotkanie. Tym razem w Berlinie. Chodzi o europejski szczyt sojuszników Ukrainy. Liderzy państw mają "przedyskutować sytuację w Ukrainie".

    W stolicy Niemiec z Friedrichem Merzem mają się spotkać m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron oraz brytyjski premier Keir Starmer.

    Kraje europejskie wspierające Ukrainę zabiegają o zmodyfikowanie amerykańskiego planu pokojowego dla Kijowa. Na mocy proponowanego przez Waszyngton porozumienia Ukraina musiałaby zaakceptować straty terytorialne w zamian za bliżej nieokreślone gwarancje bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych. Poprzednie spotkanie koalicji chętnych odbyło się w poniedziałek w Londynie.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Zełenski zgodził się na żądanie. Cyniczna odpowiedź z Kremla


W skrócie

  • Prezydent Zełenski jest gotów na wybory w Ukrainie, oczekując gwarancji bezpieczeństwa od Zachodu.

  • Kreml odpowiada na propozycje Zełenskiego, podkreślając, że zależy mu na trwałym pokoju, a nie tymczasowym rozejmie.

  • W rosyjskiej przestrzeni pojawiają się opinie, że obecna prezydentura Zełenskiego jest niedemokratyczna. Rosja stawia sobie za cel zmianę na tym stanowisku.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

We wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zadeklarował, że "zawsze jest gotów na wybory". W późniejszym oświadczeniu tego samego dnia zapewnił, że zwróci się do parlamentu z prośbą o przygotowanie ram legislacyjnych, które pozwolą na przeprowadzenie głosowania w czasie stanu wojennego. Jak zaznaczył, oczekuje jednak gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy ze strony europejskich partnerów i Stanów Zjednoczonych.

- Jeśli zostanie zagwarantowane bezpieczeństwo, wybory mogą odbyć się w ciągu dwóch-trzech miesięcy - stwierdził.

Rosja. Rzecznik Kremla odpowiedział Wołodymyrowi Zełenskiemu


Kreml zareagował, podkreślając, że Władimir Putin od dawna wskazuje na potrzebę przeprowadzenia wyborów w Ukrainie. - Putin o tym mówił, prezydent Trump także ostatnio to powiedział. To dobrze. Zobaczymy, w jakim kierunku się to potoczy - powiedział Dmitrij Pieskow, cytowany przez agencję Ria Nowosti.

Pieskow odniósł się do propozycji Zełenskiego, aby Rosja i Ukraina ogłosiły rozejm energetyczny. - Moskwa pracuje nad pokojem, a nie rozejmem w sprawie Ukrainy - wyjaśnił dziennikarzom.

- Trwały, gwarantowany i długoterminowy pokój, osiągnięty poprzez podpisanie odpowiednich dokumentów, jest faktycznym priorytetem - dodał Pieskow.

Wracając do tematu potencjalnych wyborów prezydenckich w Ukrainie, rzecznik Kremla przekazał, że Rosja nie miała jeszcze okazji omówić oświadczenie Zełenskiego z przedstawicielami USA.

Oświadczenie Zełenskiego po słowach Trumpa


Donald Trump w wywiadzie dla Politico - opublikowanym we wtorek - ocenił, że Ukraina zasłania się wojną, żeby blokować zorganizowanie wyborów. - Ale myślę, że naród ukraiński... No powinien mieć taki wybór. (…) Mówią o demokracji, ale dochodzi do momentu, gdy to już nie jest demokracja - ocenił.

Władze Rosji od kilku miesięcy naciskają na zmianę prezydenta Ukrainy. Przedstawiciele Władimira Putina w rozmowie z propagandowymi mediami podkreślali, że prezydentura Wołodymyra Zełenskiego jest niedemokratyczna, a on sam jest przeszkodą dla pokoju.

Pod koniec lutego Rada Najwyższa w Kijowie stwierdziła jednak, że na przeprowadzenie wyborów w Ukrainie nie zezwala konstytucja. Stanowi ona, że w czasie stanu wojennego urząd sprawuje obecny prezydent, nawet jeśli jego kadencja powinna dobiec końca.

Według sondażu Sociopolis, przeprowadzonego w drugiej połowie listopada, 52,2 proc. Ukraińców uważa, że Wołodymyr Zełenski nie powinien startować do kolejnej kadencji, ograniczając się do obecnej. Mimo to 54 proc. ankietowanych zadeklarowało, że ufa prezydentowi i jego decyzjom.


"Wydarzenia": Szczeciński Grinch w rękach policji. Kradł ozdoby choinkowePolsat News


"Zgodne z poglądami Rosji". Człowiek Putina cieszy się ze słów Trumpa


W skrócie

  • Donald Trump wygłosił opinię na temat Ukrainy i jej członkostwa w NATO, która spotkała się z aprobatą Kremla.

  • Dmitrij Pieskow uznał wypowiedzi Trumpa za "bardzo ważne" i zgodne ze stanowiskiem Rosji.

  • Wołodymyr Zełenski zadeklarował gotowość do przeprowadzenia wyborów w Ukrainie pod warunkiem zapewnienia ich bezpieczeństwa ze strony Zachodu.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Rosja przekazała w środę, że najnowsze oświadczenie Donalda Trumpa na temat Ukrainy jest zgodne ze stanowiskiem Kremla.

- Pod wieloma względami, jeśli chodzi o kwestię członkostwa w NATO, kwestię terytoriów, kwestię utraty przez Ukrainę ziemi, jest to zgodne z naszym rozumieniem - stwierdził rzecznik prezydenta Rosji, Dmitrij Pieskow.

Rosja. Pieskow określił słowa Trumpa jako "bardzo ważne"


Dmitrij Pieskow określił komentarze prezydenta Stanów Zjednoczonych jako "bardzo ważne".

Przypomnijmy, że oświadczenie Donalda Trumpa wywołało niepokój w Europie i Ukrainie. Prezydent USA stwierdził w wywiadzie dla Politico, że Rosja ma silniejszą pozycję negocjacyjną w rozmowach na temat zakończenia wojny oraz dodał, że Ukraina nigdy nie przystąpi do NATO.

Donald Trump ocenił także, że "europejscy przywódcy są słabi". Ponadto ocenił, że jego zdaniem Ukraina powinna przeprowadzić wybory.

- No, cóż... nie radzi sobie zbyt dobrze. Tak. Myślę, że nadszedł czas. Uważam, że to ważny czas na przeprowadzenie wyborów. (Ukraińcy - red.) zasłaniają się wojną, żeby nie przeprowadzić wyborów, ale myślę, że naród ukraiński... No powinien mieć taki wybór - mówił amerykański przywódca.

- A może Zełenski wygra. Nie wiem, kto wygra. Ale od dawna nie odbyły się wybory. Mówią o demokracji, ale dochodzi do momentu, gdy to już nie jest demokracja - dodał.

Zełenski: Jestem gotowy przeprowadzić wybory w Ukrainie


Wołodymyr Zełenski po opublikowaniu wywiadu zapowiedział, że jest gotowy przeprowadzić nowe wybory w Ukrainie pod warunkiem, że USA i Europa zapewnią ich bezpieczeństwo. - Zawsze jestem gotów na wybory - skwitował.

Przypomnijmy, że atak Rosji z 2022 roku zmusił Kijów do wprowadzenia stanu wojennego. Sytuacja ta - według ukraińskiego prawa - uniemożliwia przeprowadzenie elekcji.

Rosja tymczasem od dawna domaga się "obalenia Wołodymyra Zełenskiego". Władze na Kremlu określają go bowiem mianem "nielegalnego przywódcy".

- Zobaczymy, jak potoczą się wydarzenia - mówił Pieskow, komentując oświadczenie Zełenskiego.

Stany Zjednoczone w ostatnim czasie zintensyfikowały rozmowy między Rosją a Ukrainą, aby zakończyć trwający konflikt. W wywiadzie dla Politico Donald Trump stwierdził jednak, że osiągnięcie porozumienia jest trudne, ponieważ "jednym z powodów jest ogromny poziom nienawiści między Putinem a Zełenskim".

Źródła: AFP, Politico


"Wydarzenia": Szczeciński Grinch w rękach policji. Kradł ozdoby choinkowePolsat News


Nagły zwrot w sprawie Pokrowska. Naczelny dowódca mówi o "zdobyczach"


W skrócie

  • Siły Zbrojne Ukrainy odbiły niemal połowę terytorium Pokrowska i planują wysłać do miasta dodatkowe oddziały.

  • Generał Syrski informuje o dużej koncentracji rosyjskich wojsk i wzmożonym użyciu bomb ślizgowych KAB w regionie.

  • Korespondenci BBC potwierdzają, że ukraińscy żołnierze nadal kontrolują część Pokrowska, jednak tracą kolejne pozycje.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Według relacji gen. Ołeksandra Syrskiego od połowy listopada Siły Zbrojne Ukrainy odbiły około 13 kilometrów kwadratowych Pokrowska. - Obrona Pokrowska trwa - zapewniał.

Jak podaje "Kyiv Independent", oznaczałoby to, że obrońcy sprawują kontrolę nad niemal połową całej powierzchni miasta. Syrski w czasie konferencji prasowej wskazał również, że do Pokrowska skierowanych będzie więcej oddziałów.

Wojna w Ukrainie. Pokrowsk się broni. Syrski deklaruje walkę


Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy przekazał jednocześnie gorsze informacje. Jak wskazał, jednostki - stacjonujące około pięciu kilometrów od Pokrowska - zostały wycofane na rozkaz dowództwa.

Syrski wskazał, że miejsce, w którym Rosjanie rozpoczęli kolejną ofensywę, nie jest w stanie się obronić i nie ma możliwości utrzymania tam wojsk w dłuższej perspektywie.

Z informacji naczelnego dowódcy wynika też, że Rosja zwiększa koncentrację swoich wojsk w rejonie tego kluczowego miasta. Według wstępnych danych Kreml wysłał tam około 155 tysięcy żołnierzy.

Na obszar ten, według Syrskiego, przypada średnio od 40 do 50 proc. wszystkich bomb ślizgowych KAB - wykorzystywanych obecnie przez Rosjan na froncie w Ukrainie.

Jednocześnie generał zapewnił, że pobliskie miasto Myrnohrad nie jest oblężone. Chociaż utrzymanie logistyki w tym regionie stało się trudniejsze.

Redakcja "Kyiv Independent" przypomina, że od 5 grudnia ukraińskie wojsko kategorycznie zaprzecza rosyjskim twierdzeniom o upadku Pokrowska, a także podważa komunikaty Kremla o okrążeniu miasta.

Pokrowsk się broni. Relacja dziennikarzy BBC


W pobliżu Pokrowska znaleźli się także korespondenci brytyjskiej stacji BBC. Jak relacjonują, kluczowe dla Ukrainy miasto wciąż się broni. Nie mają jednak złudzeń, że obrońcy tracą kolejne pozycje.

Z relacji dziennikarzy dowiadujemy się, że Ukraińcy wciąż znajdują się w północnej części miasta - tej, nad którą kontroli nie mają wojska okupacyjne. Na dowód ich obecności ukraińscy żołnierze wywiesili flagę w pobliżu swojej pozycji.

Jak czytamy, Rosjanie nacierają na Pokrowsk od południa. "Ukraina traci teren, ale twierdzi, że nadal utrzymuje północ, aż do linii kolejowej przecinającej miasto (...). Osoby śledzące rosyjskie postępy sugerują, że siły ukraińskie ledwo panują nad miastem" - czytamy w korespondencji BBC zza linii frontu.

Źródło: "Kyiv Independent" / BBC


Żurek w "Gościu Wydarzeń": Wielu Polaków jest nabieranych na kryptowalutyPolsat NewsPolsat News


Jak były DJ i tatuażystka pomogli zniszczyć rosyjskie samoloty

Jak były DJ i tatuażystka pomogli zniszczyć rosyjskie samoloty

Wczoraj, 10 grudnia (13:54)

Kabiny z przesuwanym dachem, panele słoneczne, akumulatory, śmiercionośne drony, wynajęci rosyjscy kierowcy, a w centrum tego wszystkiego były kijowski DJ i tatuażystka - amerykański dziennik "Wall Street Journal" ujawnił szczegóły operacji specjalnej "Pajęczyna", która doprowadziła do rzezi rosyjskiego lotnictwa strategicznego. Choć akcja była starannie zaplanowana, to w niektórych momentach Służba Bezpieczeństwa Ukrainy musiała mocno improwizować.

Była jesień 2023 r., kiedy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wezwał do siebie szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasyla Maluka, mówiąc mu, że skoro rosyjskie samoloty wystrzeliwujące pociski manewrujące na ukraińskie miasta są poza zasięgiem systemów obrony powietrznej, trzeba te maszyny zniszczyć na ziemipisze amerykański dziennik "Wall Street Journal".

W Kijowie zaczęli myśleć, jak to zrobić. Jeden z planistów wpadł na ciekawy pomysł, by użyć kabin wielkości kontenerów morskich (przypominających mobilne domki), które posłużyłby za platformy startowe dla dronów. Zasugerował, że można by je przewieźć na ciężarówkach w okolice rosyjskich baz lotniczych. Całość uzupełniłyby zdalnie otwierane klapy, a także akumulatory i panele słoneczne, pozwalające zarówno na utrzymanie łączności z Kijowem, jak i ładowanie bezzałogowców.

Szybko zaczęto przechodzić do realizacji pomysłu. Szczegóły operacji znała tylko garstka osób, dzięki czemu uniknięto wycieku informacji. "WSJ" pisze, że operatorom dronów polecono ćwiczyć sterowanie specjalne zaprojektowanymi bezzałogowcami, nie mówiąc im, po co to robią. Niektórzy z nich narzekali, że zostali wycofani z linii frontu.

Ukraińcy opracowali i kabiny, które miały posłużyć do przetrzymywania w nich dronów, i same bezzałogowce. Jeszcze trzeba było to wszystko przetransportować do Rosji. SBU wiedziała, że rosyjskie służby celne są podatne na korupcję i rzecz jasna postanowiono to wykorzystać. Na kabiny wystawiono fałszywe dokumenty, a drony rozebrano na części, by potem złożyć je w Rosji.

Gdy sprzęt znalazł się już na terytorium wroga, Kijów potrzebował kogoś, kto pokierowałby całą operacją na miejscu, a także zmontował i kabiny, i drony. SBU wiedziała, że nie może skorzystać z usług kogoś o wątpliwej reputacji. Padło więc - pisze "WSJ" - na Artema i Katerynę Tymofiejewów.

Małżeństwo w 2014 r. brało udział w protestach w Kijowie, po których od władzy odsunięty został prorosyjski prezydent Wiktor Janukowycz. Jednak późniejsza aneksja Krymu przez Rosję i wojna w Donbasie, a w efekcie pogarszająca się sytuacja gospodarcza Ukrainy sprawiły, że para wyjechała do Rosji, gdzie dołączyła do wielomilionowej ukraińskiej diaspory. Małżeństwo zamieszkało w Czelabińsku, gdzie Artem - wcześniej DJ w kijowskich dyskotekach - założył działalność gospodarczą, a Kateryna pracowała jako tatuażystka.

SBU uznało Tymofiejewów za idealnych kandydatów do koordynowania operacji wewnątrz Rosji. W Kijowie musieli mieć jednak pewność co do ich lojalności, dlatego sprowadzili małżeństwo do Lwowa, gdzie poddali ich badaniom na wykrywaczu kłamstw. Małżeństwo szybko nauczyło się, jak składać kabiny i drony, po czym - nie bez problemów - wróciło do Rosji.

"WSJ" podaje, że po powrocie do Czelabińska Artem założył firmę logistyczną, a także wynajął duży magazyn i biuro w przemysłowej części miasta, niedaleko lokalnej siedziby FSB. Następnie kupił ciężarowki i zatrudnił rosyjskich kierowców - byli oni sprawdzani też przez SBU, czy nie mają czasem jakichś powiązań z rosyjskimi służbami. W międzyczasie małżeństwo w wynajętym magazynie montowało kabiny i drony.

Pod koniec kwietnia wszystko było gotowe. SBU chciała zaatakować rosyjskie bazy lotnicze w okolicach Dnia Zwycięstwa (9 maja), to się jednak nie udało z typowo rosyjskiego powodu: kierowcy, których zadaniem było przetransportować drony na ciężarówkach w okolice lotnisk, zbyt mocno celebrowali następujące po sobie święta. Mówiąc wprost: byli zbyt pijani, by przez jakiś czas wsiąść za kółka.

Co się odwlecze, to nie uciecze - tak też było w tym przypadku. W dniach 23-26 maja - pisze "WSJ" - pięć ciężarówek wyruszyło z Czelabińska w różnych kierunkach, przewożąc osiem w kabin, w których znajdowało się około 150 dronów. Kierowcy zupełnie nie zdawali sobie sprawy z tego, co i w jakim celu transportują.

Wszystko szło zgodnie z planem do pewnego momentu - jeden z kierowców zadzwonił do Tymofiejewów, mówiąc, że dach przewożonej przez niego kabiny zsunął się, odsłaniając drony w środku. Artem najpierw uspokoił kierowcę, a potem zadzwonił do planisty z SBU - po konsultacji przekazano mu, by powiedział, że kabiny były pawilonami myśliwskimi, wyposażonymi w drony służące do śledzenia zwierząt na dużym obszarze.

Kierowca uwierzył w te słowa - naprawił dach przy pomocy napotkanego rolnika, a po wszystkim wysłał Artemowi SMS-a ze zdjęciem i krótką wiadomością: "Zamknięte". W Kijowie odetchnęli - gdyby kierowca powiedział komuś o ładunku, sprawą na pewno zainteresowałaby się FSB i cały plan spaliłby na panewce. Tak się jednak nie stało.

Był 1 czerwca 2025 r., kiedy Ukraińcy zebrali się w kwaterze głównej SBU w Kijowie. Operatorzy dronów w końcu dowiedzieli się, że celem misji są strategiczne rosyjskie samoloty stacjonujące w bazach lotniczych. Pokazano im mapy i schematy maszyn z zaznaczonymi słabymi punktami, by wiedzieli, gdzie uderzyć bezzałogowcami.

Piloci zajęli swoje miejsca. Tysiące kilometrów dalej dachy kabin rozsunęły się, a 117 dronów wystartowało w kierunku lotnisk (kabiny na jednej z pięciu ciężarówek nie otwarły się). Finalnie, według danych strony ukraińskiej, 41 rosyjskich samolotów zostało trafionych, z czego co najmniej kilkanaście zniszczonych.

Wróćmy jeszcze na chwilę do Artema i Kateryny Tymofiejewów, bo następnego dnia władze uznały mężczyznę za podejrzanego. On i jego żona jednak zniknęli - pięć dni wcześniej przekroczyli granicę z Kazachstanem wynajętym autem, udając, że jadą na wakacje. Zabrali ze sobą najcenniejsze rzeczy, w tym kota szkockiego i psa rasy shih tzu - podsumowuje "WSJ".

Otrzymane przedwczoraj

Trump o Europie: Gnijące narody, słabi przywódcy

W wywiadzie dla Politico Donald Trump w niewybrednych słowach skrytykował przywódców europejskich. "Uważam, że są słabi" - stwierdził prezydent USA, dodając, że jego zdaniem "Europa nie wie, co robić". To jeden z najostrzejszych amerykańskich ataków na kierownictwo polityczne w Europie. Wypowiedzi zbiegają się w czasie z opublikowaniem nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego, w której Europa potraktowana jest jako region słaby i wymagający korekty politycznej. Trump wezwał także do przeprowadzenia wyborów w Ukrainie.

  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy do RMF24.pl

Paternalistyczne podejście Trumpa do Europy znalazło swoje odzwierciedlenie w wywiadzie dla Politico. Prezydent USA uważa, że nie ma wśród liderów europejski wrogów, a znaczną część z nich "bardzo lubi". Ogólna ocena działań polityków z UE jest jednak negatywna.

Znam dobrych liderów. Znam złych liderów. Znam tych mądrych. Znam tych głupich. Zdarzają się też naprawdę głupi. Ale, no cóż, nie radzą sobie dobrze. Europa nie radzi sobie dobrze pod wieloma względami - mówił w rozmowie z dziennikarką Dashą Burns.

W kontekście Ukrainy, krytyka prezydenta USA koncentruje się wokół twierdzeń: "dużo mówią" i "nic nie tworzą" - co jest powieleniem obiegowej i niepopartej faktami opinii o blokadzie procesów decyzyjnych na Starym Kontynencie. Europa oczywiście nie działa na zasadzie dekretów wykonawczych, jak dzieje się to w Stanach Zjednoczonych, i podjęcie niektórych decyzji zajmuje więcej czasu, niemniej UE przekazała Ukrainie pomoc o wyższej wartości niż ta z USA, a obecnie finansuje uzbrojenie dla Kijowa, kupowane w Waszyngtonie.

Trumpa zapytano o nową strategię bezpieczeństwa, w której nawołuje się do korekty kursu politycznego UE. Według prezydenta, polityka migracyjna Wspólnoty (choć właśnie ulega poważnym zmianom) doprowadzi do tego, że "wiele z tych krajów nie będzie już krajami zdolnymi do życia". W tym miejscu Trump chwalił premiera Węgier Viktora Orbana, który "świetnie radzi sobie z migracją". W tym kontekście znalazło się także miejsce na ciepłe słowa pod adresem Polski.

Polska również pod tym względem wykonała świetną robotę. Ale większość europejskich, no cóż, narodów... one gniją. One gniją - mówił Donald Trump.

Dziennikarka zapytała Trumpa, czy jego ostre słowa pod adresem Europy są formą okazania jej "surowej miłości" i próbą sprowokowania jej do działania. 

Nie. Nie. Myślę, że są słabi, ale myślę też, że chcą być bardzo poprawni politycznie. Nie... Myślę, że nie wiedzą, co robić. Europa nie wie, co robić. Nie wiedzą też, co robić w kwestii handlu. Mam na myśli, że obserwuję wiele sytuacji handlowych, wiesz, które tam się dzieją. Jest trochę niebezpiecznie. Ale... ale Europa, no cóż, chce być poprawna politycznie, a to ją osłabia. To właśnie ją osłabia -tak prezydent USA mówił o liderach politycznych Europy.

Donald Trump w najnowszym wywiadzie dla portalu Politico stwierdził, że Ukraina powinna przeprowadzić wybory prezydenckie, ponieważ - jego zdaniem - od ostatniego głosowania minęło już zbyt wiele czasu. 

Tak, uważam, że nadszedł czas. Myślę, że to ważny moment na przeprowadzenie wyborów. Władze wykorzystują wojnę, by ich nie organizować, ale uważam, że naród ukraiński powinien mieć taki wybór. Być może Zełenski by wygrał - przekazał.

Prezydent USA dodał, że obecna sytuacja w Ukrainie "dochodzi do tego, że to już nie jest demokracja".

Trump skrytykował władze w Kijowie za to, że - jego zdaniem - "nie czytają porozumień" i "nie grają według zasad", czyich - nie powiedział. Ocenił, że Ukraina jest bardzo odważna, ale Rosja ma znacznie więcej atutów w ręku i siła Moskwy w końcu przeważy. Po raz kolejny powtórzył twierdzenie o tym, że nie jest to "jego wojna, ale wojna Joe Bidena" oraz, że doszło do niej, bo Władimir Putin "nie miał szacunku" do byłego prezydenta USA.

Żołnierze pod flagą UE w Ukrainie? Weber: Musimy być gotowi


W skrócie

  • Manfred Weber popiera obecność żołnierzy pod flagą UE w Ukrainie, aby zabezpieczyć ewentualne porozumienie pokojowe z Rosją.

  • Weber krytykuje plan Donalda Trumpa dotyczący Ukrainy oraz opowiada się za wykorzystaniem zamrożonych rosyjskich aktywów na rzecz Ukrainy.

  • Szef EPL wyklucza współpracę w Parlamencie Europejskim z PiS, AfD i Marine Le Pen.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Jeśli dojdzie do zawieszenia broni w Ukrainie, to "Europa musi być gotowa do jego zabezpieczenia" - powiedział niemiecki europoseł i szef Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber w rozmowie z gazetą "Augsburger Allgemeine".

- Wówczas byłby czas na europejskie struktury wojskowe - z żołnierzami pod europejską flagą. Oczywiście wtedy będą wśród nich również Niemcy - dodał Weber, który jest zwolennikiem budowy armii europejskiej.

Zdaniem polityka zarówno były chadecki kanclerz Niemiec Helmut Kohl, jak i jeden z założycieli bawarskiej chadecji CSU Franz Josef Strauss również "domagaliby się dziś europejskiej armii". - Dzięki euro integracja europejska stała się nieodwracalna, nie można jej już cofnąć. Teraz potrzebujemy tego samego w dziedzinie obronności - ocenił Weber.

Weber krytycznie wypowiedział się jednak o planie zakończenia wojny w Ukrainie przedstawionym przez prezydenta USA Donalda Trumpa. - Ten plan byłby równoznaczny z kapitulacją Ukrainy - ocenił. - Nie może być mowy o przekazaniu Putinowi nieokupowanych terytoriów Ukrainy, amnestii dla zbrodniarzy wojennych ani demilitaryzacji Ukrainy. Rosja musi zapłacić - dodał.

Zdaniem Webera zamrożone aktywa państwowe Rosji w wysokości 140 miliardów euro powinny zostać wykorzystane na wsparcie Ukrainy. - Musimy zrobić wszystko, aby utrzymać stabilność Ukrainy. Broni ona bowiem nie tylko swojej wolności, ale także waszej - podkreślił Weber.

Żadnej współpracy z PiS, Le Pen i AfD


W rozmowie z "Augsburger Allgemeine" Weber ocenił też, że przeforsowany w ostatnich latach w UE zakaz rejestracji nowych samochodów z silnikiem spalinowym od 2035 roku był "historycznym błędem", który musi zostać naprawiony. Według niego chadecy byli przeciwni tej decyzji.

- Polityka powinna wyznaczać cele, a nie zakazywać technologii - powiedział Weber. Wkrótce Komisja Europejska ma przedstawić projekt korekty tych przepisów. - Sytuacja jest poważna: w tym roku w Niemczech straciliśmy około 50 tysięcy dobrze płatnych miejsc pracy w przemyśle motoryzacyjnym, dane są alarmujące. Potrzebujemy neutralności technologicznej - dodał.

Do złagodzenia zakazu konieczna będzie jednak zgoda Parlamentu Europejskiego, której socjaldemokraci i Zieloni mogą odmówić. Weber, pytany czy w takiej sytuacji EPL zbuduje większość ze skrajną prawicą i eurosceptykami, jak niemiecka AfD i polski PiS, wykluczył taką współpracę.

- AfD nie odgrywa żadnej roli w Parlamencie Europejskim, jest politycznie izolowana. Nie było żadnego głosowania, w którym głosy AfD miałyby decydujące znaczenie. Nie ma żadnej współpracy - ani taktycznej, ani merytorycznej. Moje podejście jest jasne: współpraca z rozsądnymi konserwatystami, takimi jak premier Włoch Giorgia Meloni, ale żadnej współpracy z Marine Le Pen z Francji, polskim PiS, a tym bardziej z AfD - powiedział polityk.

"AfD chce zniszczenia Europy"


Weber dodał, że współpraca jest możliwa tylko z partiami proeuropejskimi, proukraińskimi i popierającymi praworządność. - Włochy spełniają te kryteria, a PiS - które dzięki Donaldowi Tuskowi ponownie znalazło się w opozycji w Polsce - nie. Uważam, że wielu ludzi irytuje takie taktyczne myślenie polityczne, z kim współpracować, a z kim nie. Musimy ponownie odpowiedzieć na podstawowe pytania: jak chcemy zapewnić bezpieczeństwo, pokój i dobrobyt? - dodał Weber.

Niemiecki polityk podkreślił: - AfD opowiada się za zniszczeniem Europy. Opowiada się za nacjonalistycznymi Niemcami, które odrzucamy. Musimy dać ludziom orientację i wyjaśnić, jakie historyczne zagrożenia wiążą się z umacnianiem się radykałów.

Redakcja Polska Deutsche Welle, Anna Widzyk

Link do oryginalnego tekstu tutaj


"Federalnie rzecz biorąc". Szach-mat Tuska w Berlinie?INTERIA.PL


"Kompletna bzdura". Rzecznik Kremla oburzony po słowach z Niemiec


W skrócie

  • Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zaprzeczył, jakoby Władimir Putin chciał odbudowywać ZSRR oraz planował atak na Europę.

  • Odpowiedzi Kremla są reakcją na słowa kanclerza Niemiec Friedricha Merza, który oskarża Putina o plany przywrócenia Związku Radzieckiego i groźbę ataku na NATO.

  • Rosyjskie źródła i sam prezydent Putin utrzymują, że Rosja jest gotowa do obrony, ale nie planuje eskalacji konfliktu.

  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii

Dmitrij Pieskow podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami oświadczył, że twierdzenia, jakoby prezydent Rosji Władimir Putin chciał odtworzyć Związek Radziecki, są błędne.

Pieskow ponadto zaprzeczył doniesieniom o dążeniu Kremla do ataku na Europę. - To nieprawda: ani jedno, ani drugie - zapewnił, cytowany przez rosyjską agencję państwową Ria Nowosti.

- Ponieważ to jest niemożliwe. (...) A mówienie o tym jest brakiem szacunku dla naszych partnerów, naszych sojuszników - dodał Pieskow, podkreślając, że sam Władimir Putin miał zaprzeczać podobnym informacjom.

Wojna w Ukrainie. Pieskow: Rosja nie planuje ataku na kraje NATO


Rzecznik prasowy prezydenta Rosji dodał także, że twierdzenia o "przygotowywaniu się Rosji do ataku na NATO" są w jego ocenie "kompletną bzdurą".

- Ponownie apeluję do wszystkich, aby słuchali oryginalnego źródła - prezydenta Putina - zaznaczył Pieskow.

Reuters przypomina jednak, że Władimir Putin przedstawił w 2005 roku upadek Związku Radzieckiego jako największą katastrofę geopolityczną XX wieku. Jak wówczas argumentował, rozpad ZSRR miał doprowadzić do ubóstwa milionów Rosjan oraz groźby rozpadu samej Rosji.

Dodajmy, że pytania dziennikarzy oraz odpowiedzi Pieskowa były reakcją na wcześniejsze wypowiedzi kanclerza Niemiec. Jak przypomina agencja Reutera, Friedrich Merz powiedział w poniedziałek, że Putin chce przywrócić "stary Związek Radziecki".

Merz ponadto stwierdził, że Europa musi bronić się przed tym, co jego zdaniem jest wyraźnym zamiarem Rosji. W ocenie kanclerza Niemiec rosyjskie zamiary wskazują na przyszły atak Kremla na NATO.

Putin zapewnia, że "Rosja jest gotowa walczyć już teraz"


Przypomnijmy, że wcześniej w temacie prowokacyjnie wypowiadał się Władimir Putin, który w zeszłym tygodniu ogłosił, że Rosja nie chce konfliktu z mocarstwami europejskimi, ale "jeśli Europa chce wojny, to Rosja jest gotowa walczyć już teraz".

Rosyjski przywódca dodał, że mocarstwa europejskie wysuwają żądania dotyczące ewentualnego pokojowego rozwiązania konfliktu w Ukrainie, które Moskwa uważa za "absolutnie nie do przyjęcia".

- Europejskie żądania wobec rozwiązania konfliktu na Ukrainie są nieakceptowalne - zaznaczył.

Rosyjska państwowa agencja informacyjna Ria Nowosti przekazała ponadto we wtorek, że to państwa NATO "regularnie oskarżają Moskwę o planowanie ataków na ich kraje. Jednak dowody wskazują na coś innego".

"W ostatnich latach Sojusz Północnoatlantycki podjął bezprecedensowe działania wzdłuż zachodnich granic Rosji" - stwierdziła propagandowa agencja

Słowa Putina oraz doniesienia rosyjskiej agencji to typowy element rosyjskiej propagandy, wedle której żądająca sprawiedliwego rozstrzygnięcia wojny w Ukrainie Europa to strona, która chce dalszej eskalacji konfliktu.

Źródła: Ria Nowosti, Reuters, "The Wall Street Journal"


Tomczyk w "Graffiti" o polskim satelicie: To jest poziom światowyPolsat News


Rosyjscy żołnierze wracają do domów. Przynoszą śmierć i cierpienie

Dzisiaj, 9 grudnia (13:19)

Dzieje się to, przed czym przestrzegali analitycy - rosyjscy żołnierze, którzy wrócili z frontu w Ukrainie, dopuszczają się licznych zbrodni. Z doniesień mediów i aktów sądowych, które przytoczył niezależny rosyjski portal Wiorstka, wynika, że byli wojskowi zabili lub poważnie ranili już ponad 1000 osób.

  • Rosyjscy żołnierze wracający z frontu w Ukrainie są odpowiedzialni za liczne przestępstwa, w tym zabójstwa i poważne uszkodzenia ciała - według portalu Wiorstka, ofiarami padło już ponad 1000 osób.
  • Sądy w Rosji często łagodzą wyroki wobec weteranów, uwzględniając ich udział w wojnie jako okoliczność łagodzącą, a w wielu przypadkach pomijają alkohol jako czynnik obciążający.
  • Rzeczywista skala przestępstw może być większa, ponieważ sądy ograniczają publikację orzeczeń i ukrywają dane dotyczące udziału oskarżonych w wojnie.
  • Zajrzyj na stronę główną RMF24.pl - znajdziesz tam więcej informacji z Polski i ze świata, w tym na temat wojny w Ukrainie. Bądź na bieżąco!

Z ustaleń Wiorstki wynika, że w ciągu trwającej już prawie cztery lata pełnoskalowej wojny w Ukrainie rosyjscy weterani odpowiadają za śmierć co najmniej 551 osób - 274 osoby zostały zamordowane, 163 osoby zmarły w wyniku odniesienia ciężkich obrażeń ciała, 78 osób zginęło w wypadkach drogowych, a kolejnych 36 osób - w wyniku innych przestępstw, w tym handlu narkotykami czy z powodu "niedbalstwa".

Według obliczeń Wiorstki, ponad połowa zabitych - 163 osoby - została zamordowana przez byłych więźniów.

Oprócz 551 ofiar śmiertelnych, wojskowi biorący udział w rosyjskiej inwazji na Ukrainę ranili 465 osób. Wszyscy odnieśli poważne obrażenia, w tym część stała się niepełnosprawna, ale przeżyli. Większość przypadków to efekt konfliktów rodzinnych, z których połowa dotyczyła alkoholu i narkotyków. Ponadto najczęstszymi ofiarami rosyjskich weteranów byli ich krewni i przyjaciele.

Rosyjscy żołnierze, którzy wrócili do domów z Ukrainy, byli sądzeni na podstawie artykułów Kodeksu karnego mówiących o: usiłowaniu zabójstwa (105 przypadków), spowodowania ciężkiego uszczerbku na życiu zagrażającego życiu (111 przypadków), przekroczeniu granicy obrony koniecznej (114 przypadków), wykroczeniach drogowych (264 przypadki), zabójstwach (240 przypadków) i innych.

Spośród ponad 700 opublikowanych orzeczeń sądowych, które zostały przeanalizowane przez Wiorstkę, w mniej niż 10 proc. przypadków sędziowie nie uwzględnili udziału oskarżonych w wojnie jako okoliczności łagodzącej. W 90 proc. przypadków sądy brały pod uwagę "odznaczenia państwowe", "obrażenia", status "weterana", "udział w działaniach bojowych w obronie Ojczyzny", "udział w Siłach Zbrojnych Federacji Rosyjskiej", "służbę wojskową na rzecz Federacji Rosyjskiej" i tym podobne.

W prawie jednej czwartej przypadków wyroki zostały złagodzone ze względu na "bezprawne" lub "niemoralne zachowanie ofiar". Co więcej, sądy często pomijały alkohol jako okoliczność obciążającą przy wydawaniu orzeczeń. Przykładowo - na 486 spraw dotyczących stanu upojenia alkoholowego, w 326 przypadkach sądy nie uwzględniły alkoholu lub narkotyków.

"Wiorstka" zauważa, że rzeczywista liczba przestępstw popełnionych przez wojskowych biorących udział w rosyjskiej inwazji na Ukrainę, skutkujących śmiercią lub poważnymi obrażeniami, może być znacznie większa.

Sądy garnizonowe praktycznie przestały publikować orzeczenia w takich sprawach. Co więcej, publikując orzeczenia, sądy mogą pomijać lub redagować dane osobowe oskarżonych, a także informacje o ich udziale w wojnie w Ukrainie. W niektórych przypadkach usuwają nawet orzeczenia, które zostały już opublikowane. 

Tymczasem liczba rosyjskich wojskowych wracających z frontu wciąż jest niewielka - według rządu w Moskwie, nie więcej niż 140 tys. żołnierzy wróciło z frontu do życia w cywilu. W połowie września Władimir Putin poinformował, że na Ukrainie działa ponad 700 tys. rosyjskich żołnierzy.

Rosjanie walczyli z ogniem trzy dni. Ukraina potwierdza spektakularny atak

Rosjanie walczyli z ogniem trzy dni. Ukraina potwierdza spektakularny atak

Marcin Jan Orłowski

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy potwierdziła doniesienia o uderzeniu w terminal przeładunkowy gazu skroplonego w porcie Temriuk w Kraju Krasnodarskim Federacji Rosyjskiej. Jak wynika z informacji uzyskanych przez agencję UNIAN, pożar objął ponad 20 zbiorników.


Eksplozja nocą ukazana w powiększeniu na tle mapy regionu wokół Morza Czarnego oraz Morza Azowskiego, z zaznaczonymi granicami Ukrainy i sąsiadujących krajów. Skontrastowane światło wybuchu na tle ciemnego otoczenia podkreślone przez umieszczenie w okr...

Ukraińcy trafili w w terminal przeładunkowy gazu skroplonego w porcie TemriukMaptiler.com / Nova_plusdomena publiczna


Operacja przeprowadzona 5 grudnia wymierzona była, jak to określono, w samo serce rosyjskiej machiny finansowej - terminal przeładunkowy gazu skroplonego (LPG). Jak donoszą źródła w SBU, atak zakończył się spektakularnym sukcesem.

Skala zniszczeń w terminalu "Maktren-Nafta" jest, według źródeł, wyjątkowo imponująca. Z informacji przekazanych agencji UNIAN wynika, że ogień strawił aż 20 z 30 dostępnych zbiorników o pojemności 200 m³ każdy.

Pożar, który objął powierzchnię około 3 tysięcy metrów kwadratowych, był tak intensywny, że służby ratunkowe walczyły z nim przez trzy doby. Bezzałogowce trafiły nie tylko w zbiorniki z paliwem, ale także cysterny kolejowe, zbiornik pośredni oraz kluczową dla funkcjonowania portu estakadę załadunkowo-rozładunkową.

Wojna w Ukrainie. Bolesne uderzenie w głębi Rosji


Służby przyznają, że dla Rosji to bolesny cios logistyczny. Terminal, wybudowany w 2008 roku, był przystosowany do przeładunku 400 tysięcy ton gazu rocznie, transferując surowiec z wagonów bezpośrednio na statki.

Ukraińskie służby nie ukrywają, że celem tych operacji jest duszność gospodarcza Rosji.

"SBU będzie kontynuować systematyczne działania mające na celu ograniczenie dochodów rosyjskiej gospodarki z sektora naftowo-gazowego. To właśnie te pieniądze finansują wojnę z Ukrainą. 'Bawełna' na rosyjskich tyłach, w obiektach pracujących na rzecz wojny, będzie nadal płonąć" - zapowiada informator z ukraińskich służb.

Uderzenie w Temriuk nie jest jedynym sukcesem Sił Obronnych Ukrainy w ostatnich dniach. Sztab Generalny potwierdził również udane ataki na terytoriach okupowanych. W obwodzie donieckim zniszczono rosyjską bazę dronów, mobilną grupę ogniową oraz cenny system obrony przeciwlotniczej Pancyr-S1.


"Federalnie rzecz biorąc". Szach-mat Tuska w Berlinie?INTERIA.PL


Rosjanie katapultowani w hangarze. Uderzyli w dach i zginęli

  • Dzisiaj, 9 grudnia (12:05)

    Dwuosobowa załoga rosyjskiego bombowca taktycznego została katapultowana z maszyny, gdy ta stała w hangarze. W efekcie piloci uderzyli w betonowy dach obiektu i zmarli w wyniku odniesionych obrażeń.

    Według informacji przekazanych przez Ilję Tumanowa, znanego pod pseudonimem "Fighterbomber", powiązanego z rosyjskimi siłami powietrznymi i publikującego na Telegramie, do zdarzenia doszło w miniony weekend na terenie jednej z baz lotniczych.

    Kiedy samolot - prawdopodobnie bombowiec frontowy Su-24 lub bombowiec taktyczny Su-34 - przebywał w hangarze, katapulta wyrzuciła z maszyny pilota-dowódcę oraz nawigatora. Obaj zginęli na miejscu w wyniku odniesionych obrażeń.

    Przyczyny uruchomienia systemu katapultowania nie są znane. Według wstępnych ustaleń mogło dojść zarówno do błędu ludzkiego, jak i awarii technicznej. Samolot, z którego katapultowali się piloci, mógł również ulec poważnym uszkodzeniom i być wyłączony z eksploatacji na wiele tygodni lub miesięcy.

    To nie pierwszy tego typu incydent w rosyjskim lotnictwie. W 2019 roku, podczas przygotowań do lotu myśliwca Su-30SM, również doszło do przypadkowego uruchomienia katapulty. Wówczas załoga przeżyła, a technik został ranny w wyniku oparzeń.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Słuchaj Radia RMf24

Zełenski znów spotkał się z papieżem. Jest komunikat

  • Dzisiaj, 9 grudnia (10:54)

    Aktualizacja: Dzisiaj, 9 grudnia (12:21)

    Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski spotkał się z papieżem Leonem XIV. Następca Franciszka przyjął ukraińskiego przywódcę w rezydencji w Castel Gandolfo.

    • Wołodymyr Zełenski ponownie spotkał się z papieżem Leonem XIV w Villa Barberini w Castel Gandolfo.
    • Leon XIV podkreślił potrzebę kontynuacji dialogu i wyraził nadzieję na sprawiedliwy i trwały pokój.
    • Zełenski podziękował papieżowi za modlitwy i wsparcie.
    • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej rmf24.pl

    Miejscem spotkania Wołodymyra Zełenskiego i Leona XIV była Villa Barberini w Castel Gandolfo. Rozmowa trwała ponad pół godziny. 

    Watykańskie biuro prasowe przekazało, że Leon XIV zwrócił uwagę na potrzebę kontynuacji dialogu i wyraził życzenie, by inicjatywy dyplomatyczne przyniosły sprawiedliwy i trwały pokój. 

    Wśród tematów rozmów Watykan wymienił także kwestię jeńców wojennych i potrzebę powrotu ukraińskich dzieci do ich rodzin. To nawiązanie do kwestii dzieci wywiezionych do Rosji.

    Wołodymyr Zełenski przekazał w mediach społecznościowych, że podziękował Leonowi XIV za modlitwy za Ukrainę i naród ukraiński, a także za apele o sprawiedliwy pokój. 

    "Poinformowałem papieża o działaniach dyplomatycznych podejmowanych wraz ze Stanami Zjednoczonymi w celu osiągnięcia pokoju. Omówiliśmy dalsze działania i mediację Watykanu mającą na celu powrót naszych dzieci uprowadzonych przez Rosję" - relacjonował. 

    "Jestem wdzięczny Jego Świątobliwości za wszystkie wysiłki na rzecz wsparcia młodych Ukraińców. Dziękuję za tę rozmowę i za całą uwagę poświęconą naszemu narodowi. Zaprosiłem papieża do odwiedzenia Ukrainy. Byłby to silny sygnał wsparcia dla naszego narodu" - dodał ukraiński przywódca. 

    W tym samym miejscu Leon XIV i przywódca Ukrainy rozmawiali 9 lipca. Po raz pierwszy spotkali się 18 maja po mszy inauguracyjnej pontyfikat papieża z USA.

    O godz. 15 Wołodymyr Zełenski spotka się z premier Włoch Giorgią Meloni w siedzibie jej kancelarii - Palazzo Chigi.

    Wczoraj ukraiński przywódca rozmawiał w Brukseli z sekretarzem generalnym NATO Markiem Rutte, szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen i szefem Rady Europejskiej Antonio Costą. 

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Zełenski ma twardy orzech do zgryzienia. USA radykalnie zmieniły podejście

Jak wynika z informacji uzyskanych przez dziennikarzy, administracja USA znacząco zmieniła swoje podejście do władz w Kijowie. Waszyngton oczekuje od prezydenta Zełenskiego szybkiej zgody na plan, który w ostatnich dniach uległ radykalnym zmianom - na niekorzyść Ukrainy.

Punktem zwrotnym okazało się ubiegłotygodniowe, pięciogodzinne spotkanie doradców Trumpa - Steve'a Witkoffa i Jareda Kushnera z Władimirem Putinem. Ukraińscy urzędnicy, na których powołuje się Axios, nie mają złudzeń - to właśnie po tej wizycie amerykańska propozycja stała się "mniej atrakcyjna".

Wojna w Ukrainie. Trudna sytuacja negocjacyjna Ukraińców


Atmosfera na linii Waszyngton-Kijów stała się w ostatnich dniach wyjątkowo napięta. Po wizycie w Moskwie, Witkoff i Kushner odbyli dwugodzinną rozmowę telefoniczną z prezydentem Zełenskim. Według relacji świadków, amerykańscy negocjatorzy liczyli na to, że ukraiński przywódca po prostu zaakceptuje nowe warunki przez telefon.

"Wydawało się, że USA na różne sposoby próbowały przekonać nas o chęci Rosji do zajęcia całego Donbasu i że Amerykanie chcieli, aby Zełenski wyraził na to pełną zgodę podczas rozmowy" - relacjonuje jeden z ukraińskich urzędników.

Sytuację dodatkowo skomplikował chaos komunikacyjny. Zełenski miał otrzymać zaktualizowaną ofertę zaledwie godzinę przed rozmową, co uniemożliwiło jej dokładną analizę. Część dokumentów dotarła dzień wcześniej, inne w ostatniej chwili, co strona ukraińska odebrała jako formę presji, a amerykańska uznała za, jak to określono, "dziwne" nieporozumienie.

Kijów osamotniony? USA próbują odciąć Europę


To jednak nie koniec problemów Zełenskiego. Waszyngton wydaje się realizować strategię izolowania ukraińskiego prezydenta od jego europejskich sojuszników. Spotkanie Zełenskiego w Londynie z przywódcami Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec zostało przez administrację Trumpa odebrane dość chłodno, jako "daremna próba zyskania na czasie".

Podczas gdy Europa apeluje o gwarancje bezpieczeństwa, Biały Dom żąda jak najszybszej decyzji. Dla niektórych doradców Trumpa europejscy liderzy stają się wręcz "poważną przeszkodą" w szybkim domknięciu umowy z Putinem.

Mimo że Amerykanie twierdzą, że naciskali na Putina i jego współpracowników, by ten zgodził się na część ukraińskich postulatów, Kijów pozostaje sceptyczny. Kluczowe pytanie o gwarancje bezpieczeństwa, które zapobiegną kolejnej rosyjskiej agresji w przyszłości wciąż pozostaje bez odpowiedzi.

- Kto co kontroluje? Kto wycofuje wojska? Jak zmusić Rosję do dotrzymania słowa, gdy my opuścimy linię frontu? - pytają retorycznie ukraińscy negocjatorzy.

Jak przekonują dziennikarze Axios, dla Wołodymyra Zełenskiego nadchodzą decydujące dni. Musi balansować między rosnącą presją sojusznika zza oceanu a koniecznością obrony suwerenności państwa, które nie chce oddać agresorowi więcej, niż to absolutnie konieczne. Skomplikowana gra toczy się już nie tylko bezpośrednio o terytoria, ale o przyszły kształt bezpieczeństwa całej Europy Wschodniej.


Tomczyk w "Graffiti" o spotkaniu Nawrockiego z Zełenskim: Musi się jeszcze sporo nauczyćPolsat News


❌