Widok normalny

Otrzymane przedwczoraj Ekonomia - Ekonomia - RMF24

Abonament RTV znika, ale długi zostają. Co szykuje rząd?

9 grudnia 2025, 15:24
  • Rząd planuje zlikwidować abonament RTV, jednak osoby zalegające z opłatami nie mogą spać spokojnie. Nowy projekt ustawy przewiduje, że długi za nieopłacony abonament będą nadal egzekwowane, a kary wzrosną.

    • Rządowy projekt zakłada likwidację abonamentu RTV od 1 stycznia 2027 r.
    • Zaległości za nieopłacony abonament będą nadal egzekwowane nawet po zniesieniu opłaty.
    • Od 2026 r. wzrosną stawki abonamentu i kary za jego niepłacenie.
    • Opłata ma zostać zastąpiona dotacją budżetową w wysokości co najmniej 2,5 mld zł rocznie.
    • Więcej informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.

    Ministerstwo Kultury przedstawiło projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, który przewiduje likwidację obowiązkowego abonamentu RTV. Zmiany mają wejść w życie od 1 stycznia 2027 roku. Do tego czasu zarówno gospodarstwa domowe, jak i przedsiębiorcy będą musieli nadal uiszczać opłatę za posiadanie radia lub telewizora.

    Choć abonament RTV zniknie, osoby zalegające z jego opłacaniem nie mogą liczyć na umorzenie długów - przypomina "Fakt". Zgodnie z projektem, państwo będzie mogło dochodzić zaległych należności oraz odsetek za nieterminowe płatności. Zobowiązania te przedawnią się dopiero po pięciu latach. Oznacza to, że nawet po zniesieniu abonamentu dłużnicy będą musieli uregulować swoje zobowiązania.

    Według danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w 2024 roku Poczta Polska wysłała ponad 118 tysięcy upomnień do osób zalegających z opłatami. Wiele z nich uregulowało swoje zobowiązania, jednak wobec pozostałych wszczynane są postępowania administracyjne, a tytuły wykonawcze trafiają do urzędów skarbowych. W skrajnych przypadkach długi sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

    Projekt nowelizacji przewiduje także podwyżkę stawek abonamentu RTV od 1 stycznia 2026 roku. Opłata za radio wzrośnie do 9,50 zł miesięcznie, a za telewizor do 30,50 zł. Wzrosną również kary za niepłacenie abonamentu - do 285 zł za radio i 915 zł za telewizor. 

    Likwidacja abonamentu RTV nie oznacza końca finansowania mediów publicznych. Zamiast opłat od obywateli, państwo planuje przekazywać coroczną dotację budżetową w wysokości co najmniej 2,5 miliarda złotych.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Zmiana na pozycji lidera. Teraz tam zarabia się najwięcej

9 grudnia 2025, 14:32

Zmiana na pozycji lidera. Teraz tam zarabia się najwięcej

​Z danych najnowszych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w rankingu przeciętnego wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw w polskich miastach nastąpiła zmiana lidera. Zgodnie z danymi za październik 2025 najwyżej uplasował się Kraków z wynikiem 11 160,39 zł brutto. Na podium znalazła się również Warszawa i Gdańsk, którym do pierwszego miejsca brakuje odpowiednio ponad 550 zł i prawie 790 zł. Z kolei najniższy wynik odnotował Gorzów Wielkopolski - 7 510 zł. Wartość dla całej Polski wyniosła 8 865,12 zł.

Jak poinformował Główny Urząd Statystyczny, przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w Polsce w październiku 2025 roku wyniosło 8 865,12 zł.

W porównaniu do analogicznego okresu w zeszłym roku oznacza to wzrost o 6,6 proc. W stosunku do września wartość ta wzrosła o 1,3 proc. Do poprawy wyników w dużej mierze przyczyniła się większa liczba wypłacanych nagród i premii.

W październiku 2025 roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w Krakowie wyniosło 11 160,39 zł. To wzrost o 1,1 proc. w porównaniu do poprzedniego miesiąca i aż o 9,2 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Główne sektory, które przyczyniły się do wzrostu płac w stolicy Małopolski, to informacja i komunikacja, działalność związana z kulturą, rozrywką i rekreacją, administrowanie i działalność wspierająca, transport i gospodarka magazynowa, a także handel, naprawa pojazdów samochodowych oraz budownictwo.

W Warszawie średnia pensja brutto w październiku 2025 wyniosła 10 606,89 zł, co oznacza wzrost o 1,5 proc. w stosunku do września oraz o 4,3 proc. w porównaniu z październikiem 2024 roku.

Największy wzrost wynagrodzeń odnotowano w sektorach budownictwa, handlu, obsługi rynku nieruchomości, zakwaterowania i gastronomii, a także w przemyśle, transporcie i komunikacji.

Trzecie miejsce pod względem wysokości zarobków zajmuje Gdańsk, gdzie przeciętne wynagrodzenie wyniosło 10 370,97 zł brutto. To o 3 proc. mniej niż miesiąc wcześniej, z kolei w ujęciu rok do roku oznacza to wzrost o 5,9 proc.

Spadki wynagrodzeń z miesiąca na miesiąc w Gdańsku dotyczyły głównie branży informatycznej, budownictwa, handlu oraz sektora zakwaterowania i gastronomii.

Na drugim biegunie znalazły się miasta takie jak Gorzów Wielkopolski, Białystok i Kielce. W Gorzowie Wielkopolskim przeciętne wynagrodzenie wyniosło 7 510 zł, w Białymstoku 7 584,90 zł, a w Kielcach 7 731,93 zł. To znacznie poniżej średniej krajowej.

Dane GUS pokazują, że rynek pracy w Polsce staje się coraz bardziej zróżnicowany pod względem wysokości wynagrodzeń. Różnica zarobków między Krakowem, gdzie w październiku zarobki brutto były najwyższe, a Gorzowem Wielkopolskim, gdzie były najniższe, wyniosła bowiem 3 650,39 zł.

Ile wyniosły przeciętne zarobki w pozostałych ośrodkach miejskich w październiku 2025? Pełna lista miast wojewódzkich wraz z kwotą:

  •   Białystok - 7 584,90 zł,
  •   Bydgoszcz - 8 300,44 zł,
  •   Gdańsk - 10 370,97 zł,
  •   Gorzów Wielkopolski - 7 510 zł,
  •   Katowice - 9 782,69 zł,
  •   Kielce - 7 731,93 zł,
  •   Kraków - 11 160,39 zł,
  •   Lublin - 8 233,14 zł,
  •   Łódź - 8 486,86 zł,
  •   Olsztyn - 7 877,05 zł,
  •   Opole - 8 507,44 zł,
  •   Poznań - 9 589,37 zł,
  •   Rzeszów - 9 273,66 zł,
  •   Szczecin - 9 182,33 zł,
  •   Toruń - 8 514,54 zł,
  •   Warszawa - 10 606,89 zł,
  •   Wrocław - 9 478,54 zł,
  •   Zielona Góra - 8 381,12 zł.

Adam Glapiński kontratakuje. Zmiana struktury organizacyjnej NBP

9 grudnia 2025, 12:15

Adam Glapiński kontratakuje. Zmiana struktury organizacyjnej NBP

Dzisiaj, 9 grudnia (12:15)

Zmiana organizacji struktury organizacyjnej Narodowego Banku Polskiego. Trzech członków zarządu NBP straciło nadzór nad departamentami merytorycznymi. W efekcie już czterech członków zarządu banku centralnego nie nadzoruje pracy żadnego z departamentów. Jak podało PAP źródło zbliżone do banku centralnego, powodem zmian w organizacji pracy była "utrata zaufania przez prezesa i nienależyte wykonywanie obowiązków".

  • Narodowy Bank Polski zmienił strukturę organizacyjną - trzech członków zarządu straciło nadzór nad departamentami merytorycznymi.
  • Obecnie już czterech członków zarządu NBP nie nadzoruje żadnego departamentu - to Marta Gajęcka, Rafał Sura, Piotr Pogonowski oraz wcześniej Paweł Mucha.
  • Powodem zmian była "utrata zaufania przez prezesa i nienależyte wykonywanie obowiązków" - podało źródło PAP.
  • Trzech członków zarządu NBP (Pogonowski, Soboń, Sura) przygotowało projekt uchwały ograniczający władzę prezesa Adama Glapińskiego i zwiększający uprawnienia zarządu jako ciała kolegialnego.
  • Chcesz być na bieżąco? Wejdź na rmf24.pl.

We wtorek Narodowy Bank Polski opublikował swój nowy schemat organizacyjny, który mówi o tym, jakie departamenty merytoryczne nadzorują poszczególni członkowie zarządu banku centralnego.

Według stanu na 9 grudnia, nadzoru nad departamentami merytorycznymi zostali pozbawieni Marta Gajęcka, Rafał Sura i Piotr Pogonowski. Tym samym już czterech członków zarządu nie nadzoruje żadnego departamentu, bo przed 9 grudnia takiego nadzoru nie sprawował Paweł Mucha.

Jak podało PAP źródło zbliżone do banku centralnego, powodem zmian w organizacji pracy była "utrata zaufania przez prezesa i nienależyte wykonywanie obowiązków".

W poniedziałek portal money.pl poinformował, że trzech członków zarządu NBP - Piotr Pogonowski, Artur Soboń i Rafał Sura - wystąpiło na początku grudnia z projektem uchwały wprowadzającej pakiet zmian w regulaminie banku centralnego. Jego celem jest m.in. zwiększenie uprawnień zarządu jako ciała kolegialnego oraz wprowadzającym zmiany organizacyjne w banku.

"Projekt uchwały proponuje szereg zmian w regulaminie NBP, które de facto ograniczają władzę Adama Glapińskiego oraz części jego najbliższych współpracowników" - przekazał portal. "Propozycja w uchwale zakłada, że o nagrodach i premiach dla prezesa i jego dwójki głównych zastępców decydowałby każdorazowo zarząd banku" - dodał.

Według money.pl wnioskodawcy chcieli, by zarząd rozstrzygnął sprawę w ciągu trzech dni, ale "prezes Adam Glapiński wyznaczył posiedzenie dopiero na 20 stycznia 2026 r.".

Portal przekazał ponadto, że propozycja części członków zarządu banku spotkała się z reakcją prezesa Adama Glapińskiego, czego efektem było przyjęcie 3 grudnia stanowiska RPP. Zostało ono opublikowane dzisiaj. 

"Apelujemy o nieskalkulowanie działań naruszających dotychczasową, utrwaloną przez blisko 30 lat, stabilną relację pomiędzy trzema konstytucyjnymi organami NBP, w tym o poszanowanie roli organu kolegialnego, jakim jest Prezes NBP. Tworzenie niepotrzebnych zakłóceń w tych relacjach, będzie każdorazowo osłabiać banku centralnego w NBP" - napisano w piśmie opublikowanym na stronie Narodowego Banku Polskiego.

"W obecnej sytuacji konieczne jest, aby nieprawidłowości w działaniu Zarządu NBP były wyjaśniane w sposób rzetelny, otwarty i niebudzący wątpliwości, przy zachowaniu niezależności konstytucyjnych organów banku centralnego oraz przez NBP" - dodano w komunikacie.

"Równocześnie Rada Polityki Pieniężnej wyraża zaniepokojenie próbami wywierania presji na członków Rady, w tym poprzez publiczne wypowiedzi, które mogą być odczytywane jako próba wpływania na niezależność organów banku centralnego" - podkreślono.

Pod pismem podpisali się: przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej Adam Glapiński oraz sześcioro innych członków RPP: Ireneusz Dąbrowski, Iwona Duda, Wiesław Stanisław Janczyk, Cezary Kochalski, Gabriela Masłowska i Henryk Jan Wnorowski. Rada liczy dziesięcioro członków. Pod pismem nie ma podpisów Joanny Tyrowicz, Ludwika Koteckiego i Przemysława Litwiniuka.

Gorączka złota się utrzyma? Prognoza na 2026 rok

9 grudnia 2025, 11:54

Dzisiaj, 9 grudnia (11:54)

Cena złotaw 2025 roku wzrosła o ponad 60 proc., napędzana ryzykiem geopolitycznym, obniżkami stóp procentowych i popytem banków centralnych. Wielu ekspertów przewiduje dalszy wzrost w 2026 roku, a rola złota jako bezpiecznego aktywa nadal pozostaje nienaruszona.

  • W 2025 roku cena złota wzrosła o ponad 60 procent.
  • Wzrost cen napędzały m.in. zakupy banków centralnych, napięcia geopolityczne, niepewność w handlu, niższe stopy procentowe i słabszy dolar.
  • Eksperci są podzieleni co do przyszłości - część widzi potencjał dalszych wzrostów, inni ostrzegają przed ryzykiem spadków.
  • Najważniejsze informacje, nie tylko dla inwestorów, znajdziesz na rmf24.pl

Mijający rok był historyczny dla złota. Jego cena wzrosła o ponad 60 procent. Inwestorzy zastanawiają się, czy ten trend utrzyma się w 2026 roku.

Część ekspertów uważa, że złoto ma potencjał do wzrostu w przyszłym roku. Inni ostrzegają, że ryzyko spadku cen istnieje.

W przeciwieństwie do poprzednich lat, kiedy o kursie złota decydowały pojedyncze wydarzenia, w tym roku w grę wchodziło wiele czynników.

Stałe zakupy dokonywane przez banki centralne, ciągłe napięcia geopolityczne, wzrost niepewności w handlu, niższe stopy procentowe i osłabienie dolara amerykańskiego - wszystkie te czynniki napędzały popyt na metal jako bezpieczne aktywa.

Według najnowszego raportu Światowej Rady Złota napięcia geopolityczne przyczyniły się do wyników finansowych w tym roku o około 12 punktów procentowych, podczas gdy słabość dolara i nieznacznie niższe stopy procentowe dodały kolejne 10 punktów. Dynamika i pozycja inwestorów odpowiadały za dziewięć punktów, a ekspansja gospodarcza przyczyniła się do kolejnych 10 punktów.

Banki centralne również kontynuowały agresywne zakupy, utrzymując popyt w sektorze oficjalnym znacznie powyżej norm sprzed pandemii.

Światowa Rada Złota spodziewa się, że wiele czynników, które napędzały niezwykły wzrost ceny złota w 2025 r., nadal będzie miało znaczenie w 2026 roku.

Jednak punkt wyjścia jest teraz zasadniczo inny. W przeciwieństwie do początku 2025 roku, ceny złota uwzględniają już to, co Rada określa mianem "konsensusu makroekonomicznego". Są to oczekiwania stabilnego wzrostu gospodarczego na świecie, umiarkowanych obniżek stóp procentowych w USA i zasadniczo stabilnego dolara.

W tym kontekście Rada zauważa, że złoto wydaje się być wyceniane w sposób uczciwy. Realne stopy procentowe nie spadają już znacząco, koszty alternatywne są neutralne, a silny, pozytywny impet obserwowany w 2025 roku zaczął słabnąć.

Apetyt inwestorów na podejmowanie ryzyka pozostaje zrównoważony, nie przechylając się raczej w stronę ostrożności lub entuzjazmu.

W rezultacie w swoim scenariuszu bazowym Rada przewiduje, że w 2026 r. handel złotem będzie się utrzymywał w wąskim przedziale, a wyniki prawdopodobnie ograniczą się do przedziału od -5 proc. do +5 procent.

Trzy alternatywne scenariusze mogą jednak prowadzić do odmiennego przebiegu wydarzeń.

W przypadku "płytkiego spadku gospodarczego" - charakteryzującego się wolniejszym wzrostem gospodarczym i kolejnymi obniżkami stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną - cena złota może wzrosnąć o 5 do 15 proc., ponieważ inwestorzy zwrócą się w stronę aktywów defensywnych, przedłużając zyski z 2025 r.

W przypadku głębszego kryzysu gospodarczego, czyli tzw. "pętli zagłady", cena złota może wzrosnąć o 15-30 proc., napędzana przez bardziej agresywne luzowanie polityki pieniężnej, spadającą rentowność obligacji skarbowych i duże napływy kapitału do bezpiecznych przystani.

Z drugiej strony, jeśli polityka administracji prezydenta USA Donalda Trumpa doprowadzi do ponownego pobudzenia wzrostu gospodarczego, powrót reflacji prawdopodobnie spowoduje wzrost rentowności i wartości dolara, co zmniejszy atrakcyjność złota.

W tym scenariuszu cena złota może spaść o 5 do 20 proc., szczególnie jeśli zmieni się nastawienie inwestorów i popyt ze strony banków centralnych osłabnie.

Mimo bardziej wyważonej prognozy Światowej Rady Złota, duże banki inwestycyjne nadal przewidują dalszy wzrost cen złota w 2026 r.

JP Morgan Private Bank prognozuje, że ceny mogą osiągnąć kwotę od 5200 do 5300 dolarów za uncję, powołując się na silny i utrzymujący się popyt jako kluczowy czynnik napędzający ten proces.

Goldman Sachs prognozuje, że do końca przyszłego roku cena złota wyniesie około 4900 dolarów za uncję, na co wpływ będą miały dalsze zakupy dokonywane przez banki centralne.

Deutsche Bank oferuje szeroki zakres cen od 3950 do 4950 USD, przy założeniu bazowym wynoszącym około 4450 USD, podczas gdy Morgan Stanley przewiduje ceny zbliżone do 4500 USD, choć ostrzega przed krótkoterminową zmiennością.

Bitwa o władzę w NBP. Komunikat Rady Polityki Pieniężnej

9 grudnia 2025, 10:40

Bitwa o władzę w NBP. Komunikat Rady Polityki Pieniężnej

Dzisiaj, 9 grudnia (10:40)

"Apelujemy o nieskalkulowanie działań (…) w tym o poszanowanie roli organu kolegialnego, jakim jest Prezes NBP" - tak zaczyna się komunikat Rady Polityki Pieniężnej opublikowany dziś, czyli 9 grudnia na stronie Narodowego Banku Polskiego. Co ciekawe, data dokumentu to 3 grudnia. Media podały, że trzech członków zarządu NBP chce zmian w regulaminie banku, które ograniczają władzę Adama Glapińskiego.

  • Rada Polityki Pieniężnej opublikowała apel o poszanowanie dotychczasowych relacji między organami NBP i rolą Prezesa NBP.
  • RPP wyraża zaniepokojenie próbami wywierania presji na jej członków, m.in. poprzez publiczne wypowiedzi.
  • Pod apelem podpisali się przewodniczący Adam Glapiński oraz sześcioro członków RPP; trzech członków nie złożyło podpisu.
  • Komunikat został opublikowany 9 grudnia, choć widnieje na nim data 3 grudnia.
  • Trzech członków zarządu NBP zgłosiło projekt uchwały zwiększającej uprawnienia zarządu i ograniczającej władzę prezesa Glapińskiego.
  • Projekt zakłada, że o nagrodach i premiach dla prezesa i jego zastępców decydowałby zarząd.
  • Najnowsze informacje z kraju i ze świata znajdziesz na rmf24.pl.

"Apelujemy o nieskalkulowanie działań naruszających dotychczasową, utrwaloną przez blisko 30 lat, stabilną relację pomiędzy trzema konstytucyjnymi organami NBP, w tym o poszanowanie roli organu kolegialnego, jakim jest Prezes NBP. Tworzenie niepotrzebnych zakłóceń w tych relacjach, będzie każdorazowo osłabiać banku centralnego w NBP" - napisano w piśmie opublikowanym dziś na stronie Narodowego Banku Polskiego.

"W obecnej sytuacji konieczne jest, aby nieprawidłowości w działaniu Zarządu NBP były wyjaśniane w sposób rzetelny, otwarty i niebudzący wątpliwości, przy zachowaniu niezależności konstytucyjnych organów banku centralnego oraz przez NBP" - dodano w komunikacie.

"Równocześnie Rada Polityki Pieniężnej wyraża zaniepokojenie próbami wywierania presji na członków Rady, w tym poprzez publiczne wypowiedzi, które mogą być odczytywane jako próba wpływania na niezależność organów banku centralnego" - podkreślono.

Pod pismem podpisali się: przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej Adam Glapiński oraz sześcioro innych członków RPP: Ireneusz Dąbrowski, Iwona Duda, Wiesław Stanisław Janczyk, Cezary Kochalski, Gabriela Masłowska i Henryk Jan Wnorowski. Rada liczy dziesięcioro członków. Pod pismem nie ma podpisów Joanny Tyrowicz, Ludwika Koteckiego i Przemysława Litwiniuka.

Komunikat został opublikowany dziś, czyli 9 grudnia. Widnieje na nim jednak data 3 grudnia.

W poniedziałek portal money.pl poinformował, że trzech członków zarządu NBP - Piotr Pogonowski, Artur Soboń i Rafał Sura - wystąpiło na początku grudnia z projektem uchwały wprowadzającej pakiet zmian w regulaminie banku centralnego. Jego celem jest m.in. zwiększenie uprawnień zarządu jako ciała kolegialnego oraz wprowadzającym zmiany organizacyjne w banku.

"Projekt uchwały proponuje szereg zmian w regulaminie NBP, które de facto ograniczają władzę Adama Glapińskiego oraz części jego najbliższych współpracowników" - przekazał portal. "Propozycja w uchwale zakłada, że o nagrodach i premiach dla prezesa i jego dwójki głównych zastępców decydowałby każdorazowo zarząd banku" - dodał.

Według money.pl, wnioskodawcy chcieli, by zarząd rozstrzygnął sprawę w ciągu trzech dni, ale "prezes Adam Glapiński wyznaczył posiedzenie dopiero na 20 stycznia 2026 r.".

Portal przekazał ponadto, że propozycje części członków zarządu banku spotkała się z reakcją prezesa Adama Glapińskiego, czego efektem było przyjęcie 3 grudnia stanowiska RPP.

W Polsce pracuje coraz więcej obcokrajowców. GUS podał najnowsze dane

9 grudnia 2025, 10:33

Dzisiaj, 9 grudnia (10:33)

Liczba cudzoziemców wykonujących pracę w Polsce stale rośnie. Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, na koniec czerwca 2025 roku na polskim rynku pracy było już ponad 1,09 miliona obcokrajowców. To o 6,5 procent więcej niż rok wcześniej.

  • Po więcej ciekawych informacji z Polski i ze świata zapraszamy na RMF24.pl

Z opublikowanych dzisiaj danych GUS wynika, że na koniec czerwca 2025 roku liczba cudzoziemców pracujących w Polsce wyniosła 1 099,5 tysiąca osób. To o 6,5 procent więcej niż rok wcześniej. 

W porównaniu do maja tego samego roku liczba ta wzrosła o 2,9 procent. 

Udział obcokrajowców w ogólnej liczbie osób wykonujących pracę w Polsce osiągnął poziom 6,6 procent.

Wśród cudzoziemców wykonujących pracę w Polsce, aż 422,2 tysiąca osób realizowało wyłącznie umowy zlecenia i pokrewne. To wzrost o 7,1 procent w porównaniu do czerwca 2024 roku oraz o 4,2 procent więcej niż miesiąc wcześniej.

Z danych GUS wynika, że najliczniejszą grupę cudzoziemców pracujących w Polsce stanowią obywatele Ukrainy. 

Według stanu na 30 czerwca 2025 roku było ich 735,1 tysiąca ( prawie 67 procent), co oznacza wzrost o 5,2 procent w stosunku do analogicznego miesiąca poprzedniego roku oraz o 3,0 procent w porównaniu do maja 2025 roku. 

Prawie 11 procent to Białorusini. Na trzecim miejscu są Gruzini - nieco ponad 2 procent. 

 Z danych GUS wynika też, że co piąty cudzoziemiec wykonujący pracę w Polsce mieszka w regionie warszawskim stołecznym. 

"W ostatnim dniu czerwca 2025 r. co piąty cudzoziemiec wykonujący pracę w Polsce mieszkał w regionie warszawskim stołecznym (20,0 proc.)" – podaje GUS. 

Najmniej obcokrajowców mieszka w regionie świętokrzyskim – poniżej 1 proc. analizowanej grupy.

Budimex zatrudni 1000 osób! Kto może liczyć na pracę w gigancie budowlanym?

9 grudnia 2025, 10:27
  • Dzisiaj, 9 grudnia (10:27)

    Budimex do końca 2026 roku planuje zatrudnić ponad 1000 nowych pracowników. Obecnie w tym gigancie branży budowlanej pracuje 7,6 tysiąca osób.

    Budimex to jeden z liderów polskiej branży budowlanej. Jako polska firma z siedzibą i główną działalnością w kraju, od lat znajduje się w czołówce płatników podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) w branży budowlanej. Według danych Ministerstwa Finansów, w ciągu ostatnich dziesięciu lat firma wpłaciła do budżetu państwa ponad 1,5 miliarda złotych, z czego tylko w 2023 roku było to aż 285 milionów złotych.

    Firma zatrudnia już 7,6 tysiąca osób w całej Polsce i nie zamierza na tym poprzestać.

    Spółka ogłosiła właśnie ambitne plany - do końca 2026 roku zamierza zatrudnić ponad 1000 nowych pracowników. Nowe stanowiska obejmą głównie obszary inżynieryjne, wykonawcze oraz specjalistyczne w sektorach energetyki i kolejnictwa.

    Cześć nowo zatrudnionych może przybyć z uczelni technicznych i szkół średnich, z którymi firma współpracuje, organizując praktyki i staże.  

    Budimex działa także za granicą, między innymi w Niemczech, Czechach, Słowacji czy krajach bałtyckich. Jest współkonsorcjantem projektu Rail Baltica, realizowała projekt modernizacji stacji Warszawa Zachodnia, startuje także w konkursie na modernizację Warszawy Wschodniej. Traktuje ten kontrakt priorytetowo - poinformował prezes Artur Popko.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Polska tonie w długach. Które regiony mają największe problemy finansowe?

8 grudnia 2025, 08:21

Polska tonie w długach. Które regiony mają największe problemy finansowe?Według najnowszego raportu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej, zadłużenie Polaków osiągnęło niepokojący poziom. W sumie prawie 2 miliony osób w kraju ma do spłacenia aż 42,8 miliarda złotych. To nie tylko raty kredytów czy pożyczek, ale także zaległości za abonamenty telefoniczne, internet, telewizję, czynsze, a nawet opłaty za media. Skala problemu jest ogromna i dotyka niemal każdego zakątka Polski, choć są regiony, które wyróżniają się zarówno pod względem wysokości zadłużenia, jak i rzetelności płatniczej.


Energetyczna przyszłość Polski. Grozi nam "luka mocowa"

6 grudnia 2025, 09:15

Energetyczna przyszłość Polski. Grozi nam "luka mocowa""Według różnych obliczeń problemy z 'luką mocową' i ze zbilansowaniem systemu energetycznego w Polsce mogą się pojawiać po 2030 r." - twierdzi prof. Artur Wyrwa z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Ekspert wskazuje, że modernizacja systemu jest nieunikniona, a kluczowe będą inwestycje w odnawialne źródła energii, energetykę jądrową oraz rozwój magazynów energii.


❌