Widok normalny

Otrzymane przedwczoraj GeekWeek w INTERIA.PL – technologie, nauka, lifestyle i podróże

Neandertalczycy szyli skórzaną odzież. Już 130 tys. lat temu

Odkryli obóz łowiecki sprzed 130 tys. lat. Zdradził sekrety neandertalczyków

Daniel Górecki

Najnowsze badania wskazują, że neandertalczycy mogli opanować "modę użytkową" znacznie wcześniej, niż dotąd sądziliśmy. Odkrycie nietypowego narzędzia z kości sugeruje, że nasi pradawni kuzyni potrafili skutecznie skórować zwierzynę i wykorzystywać tak pozyskane surowce do produkcji wytrzymałych wodoodpornych ubrań, a być może także prostych toreb czy worków.


Renifer w szwedzkiej Laponii

Renifer w szwedzkiej Laponii (zdj. poglądowe)Alexandre BuissWikimedia Commons


Znalezisko pochodzi z stanowiska Abri du Maras na południu Francji, które służyło neandertalczykom jako sezonowy obóz myśliwski od około 105 do 132 tys. lat temu. Grupy łowców regularnie wracały w to samo miejsce, polując głównie na renifery oraz dzikie konie. To właśnie podczas rozłupywania kości udowej tego pierwszego - w celu dotarcia do szpiku - powstała niewielka kościana drzazga, która zdaniem naukowców pozwala nam spojrzeć zupełnie inaczej na naszych dawnych kuzynów.

Tajemnicze ślady na kości


Analiza mikroskopowych uszkodzeń powierzchni wykazała, że nie pasują one do czynności ściernych, jak skrobanie skór. Przeciwnie, idealnie odpowiadają śladom powstającym przy wielokrotnym kontakcie z miękkimi tkankami. Eksperymenty z rekonstrukcjami potwierdziły, że identyczne wzory zużycia tworzą się podczas skórowania zwierząt. Etnograficzne analogie dodatkowo wzmacniają tę tezę, ponieważ współczesne ludy Ameryki Północnej, takie jak Nehiyawak i Nakawēk, też używają prostych fragmentów kości do oddzielania skóry od mięsa bez jej uszkadzania.

Narzędzie łowcy w terenie


Badacze są zdania, że odkryty fragment kości był wyspecjalizowanym narzędziem do skórowania. Wygładzone krawędzie świadczą o długotrwałym użytkowaniu, co sugeruje, że łowca mógł nosić go ze sobą jako część osobistego zestawu narzędzi podczas wypraw. Autorzy pracy podkreślają, że taki scenariusz dowodzi nie tylko znajomości właściwości kości jako materiału technologicznego, lecz także zdolności do planowania, w tym wyboru lekkich przedmiotów, które można było łatwo przenosić i które były gotowe do użycia po udanym polowaniu.

Fakt, że narzędzie pozwalało unikać przebijania skóry, jest wyjątkowo istotny. Nienaruszone skóry nadają się do późniejszego szycia i tworzenia wytrzymałych wodoodpornych wyrobów, od ubrań chroniących przed chłodem po sakwy do przenoszenia sprzętu. Co ciekawe, na tym samym stanowisku odnaleziono również ślady nici wytwarzanych przez późniejszych neandertalczyków - to dodatkowy dowód na to, że nie tylko starannie obrabiali skóry, ale posiadali też zdolności do ich łączenia w funkcjonalne formy.

Odkrycie rzuca więc nowe światło na poziom technologiczny neandertalczyków, którzy najprawdopodobniej nie byli wcale prymitywnymi zbieraczami, jakimi widzieliśmy ich do niedawna. Potrafili planować produkcję narzędzi, przetwarzać surowce i wytwarzać złożone przedmioty codziennego użytku, w tym skórzaną odzież, już 100 tys. lat temu.


"Wydarzenia": Hejt, przemoc, wyśmiewanie. Aplikacja ma pomóc gorzowskim uczniomPolsat News


La Niña się kończy. Czy znów nadejdzie El Niño? WMO mówi jednoznacznie

Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) wydała komunikat dotyczący zimy i wiosny 2026 roku. Z danych wynika, że rośnie szansa na słabą fazę La Niña - naturalne zjawisko klimatyczne związane z ochłodzeniem powierzchni Pacyfiku. Meteorolodzy mówią, że warunki są "na granicy" i mogą przejść w warunki neutralne w najbliższych miesiącach.

Według najnowszych danych WMO, istnieje 55- procentowe prawdopodobieństwo, że słabe zjawisko La Niña wpłynie na pogodę i klimat w ciągu najbliższych trzech miesięcy. La Niña zazwyczaj powoduje spadek temperatur oceanu w środkowym i wschodnim Pacyfiku, a wraz z tym zmiany w wiatrach, ciśnieniu oraz układach opadów. To ważne, bo łańcuchy powiązań klimatycznych potrafią wpływać na pogodę tysiące kilometrów dalej.

Jak działa La Niña?


WMO przypomina, że nawet gdy oceany stają się chłodniejsze, globalna średnia temperatura może nadal rosnąć. Zjawiska takie jak La Niña i El Niño zachodzą dziś w świecie ocieplanym dodatkowo przez działalność antropogeniczną, tj. działalność człowieka. Długofalowe ocieplenie zwiększa prawdopodobieństwo ekstremów pogodowych i wpływa na sezonowe układy opadów. W komunikacie Światowa organizacja Meteorologiczna podkreśliła, że wiele regionów świata będzie cieplejszych niż zwykle, mimo że La Niña ma "chłodzący" charakter.

W lutym i marcu szanse na powrót warunków neutralnych rosną do 65-75 procent, jednak jak podkreśla WMO, naukowcy wykluczają istotne prawdopodobieństwo wystąpienia El Niño, które działa ocieplająco.

Sekretarz Generalna WMO, Celeste Saulo, podkreśliła, że prognozy sezonowe są kluczowe w wielu sektorach. - Prognozy sezonowe dla El Niño i La Niña są niezbędnymi narzędziami planowania dla sektorów wrażliwych na klimat, takich jak rolnictwo, energetyka, zdrowie i transport. Są także kluczowym elementem wkładu WMO we wsparcie operacji humanitarnych. Ta wiedza klimatyczna pomaga nam zapobiegać milionowym stratom gospodarczym i ratować niezliczone życia - zaznacza.

Co dalej w pogodzie? WMO monitoruje sytuację


WMO na bieżąco śledzi anomalie temperatury i opadów na świecie. Najnowsze dane mówią, że w miesiącach od grudnia do lutego w wielu regionach półkuli północnej i na dużych obszarach półkuli południowej będzie cieplej niż zwykle.

Choć sama faza zjawiska może być słaba, klimatolodzy podkreślają, że nawet niewielkie zmiany na oceanie potrafią przynieść duże konsekwencje na lądzie. Z punktu widzenia rolnictwa, energetyki czy planowania wodnego, nadchodząca zima będzie okresem bacznej obserwacji.

Źródło: WMO


"Wydarzenia": Legendarny "Dar Młodzieży" będzie miał swojego następcęPolsat News


Walki na granicy Kambodży i Tajlandii. Fiasko "pokoju Trumpa"

Na liczącej niespełna 800 km granicy między Tajlandią a Kambodżą odżył właśnie jeden z najstarszych i najbardziej złożonych sporów terytorialnych świata. Spór, którego źródłem jest mapa sprzed ponad wieku, sporządzona w 1907 roku przez francuskich kartografów, gdy Kambodża znajdowała się pod protektoratem kolonialnym. Linia graniczna została na niej poprowadzona w sposób, który do dziś budzi kontrowersje, szczególnie w rejonie świątyń z czasów Imperium Khmerskiego, jak Preah Vihear i Ta Muen Thom.

Wojna, którą zaczęli koloniści


W 1962 roku Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości uznał, że świątynia Preah Vihear należy do Kambodży, lecz Tajlandia nigdy nie pogodziła się z utratą okolicznych terenów. Kolejne orzeczenie Trybunału w 2011 roku potwierdziło decyzję sprzed pół wieku, ale pozostawiło część granicy bez jasnej delimitacji i to właśnie te "białe plamy" stały się punktem zapalnym.

W 2008 roku Kambodża wystąpiła o wpisanie Preah Vihear na listę UNESCO. Tajlandia odebrała to jako prowokację i wysłała wojska w rejon świątyni. W starciach zginęło wówczas 20 osób, a tysiące zostały przesiedlone. Od tego czasu napięcia wybuchają regularnie, z różnym nasileniem, ale tą samą przyczyną - żadna ze stron nie chce oddać ziemi, którą uważa za swoją.

Regularne cykle przemocy


Ostatni cykl przemocy rozpoczął się wiosną 2024 roku, kiedy w potyczce zginął kambodżański żołnierz. Kolejne miesiące przyniosły eksplozje min i wzajemne oskarżenia o prowokacje. W lipcu 2025 roku konflikt przerodził się w otwartą wojnę, w której zginęło co najmniej 48 osób, a 300 tys. cywilów uciekło z pogranicza. Po pięciu dniach walk do akcji wkroczyły Stany Zjednoczone. Donald Trump zagroził, że wstrzyma negocjacje handlowe zarówno z Tajlandią, jak i Kambodżą, jeśli te nie zakończą walk.

Pod naciskiem dyplomatycznym, w obecności premiera Malezji Anwara Ibrahima i obserwatorów Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (głównym zadaniem organizacji jest współpraca gospodarcza, naukowo-techniczna i kulturalna w regionie), kraje podpisały więc w październiku porozumienie pokojowe w Kuala Lumpur. Amerykański prezydent w swoim stylu nazwał je zaś dowodem swojego "talentu do kończenia wojen", a Kambodża - w geście wdzięczności - zgłosiła nawet jego kandydaturę do Pokojowej Nagrody Nobla.

Rozejm nie przetrwał


Eksperci od początku ostrzegali, że tzw. pokój Trumpa był pozornym sukcesem. Nie rozwiązywał sporu granicznego, a jedynie zobowiązywał strony do wycofania ciężkiej broni i wymiany jeńców. W listopadzie Tajlandia oskarżyła Kambodżę o ponowne rozkładanie min, zawiesiła realizację porozumienia i wstrzymała wymianę 18 kambodżańskich żołnierzy.

Na początku grudnia napięcia przerodziły się w otwartą walkę, w ciągu dwóch dni zginęło co najmniej osiem osób, a ponad 400 tys. mieszkańców strefy przygranicznej ewakuowano. Najnowsze dane mówią o kolejnych trzech ofiarach wśród żołnierzy (w dniach 8-9 grudnia). Minister spraw zagranicznych Tajlandii Sihasak Phuangketkeow w rozmowie z CNN stwierdził, że "operacje wojskowe będą trwały, dopóki suwerenność kraju będzie zagrożona". Z kolei były premier Kambodży Hun Sen wezwał armię, by "odpowiadała ogniem na każdy atak".

I jak zauważają eksperci, choć konflikt ma historyczne korzenie, jego współczesny wymiar jest w dużej mierze polityczny. Tajlandia przygotowuje się do wyborów, a rząd premiera Anutina Charnvirakula, wspieranego przez armię, nie może sobie pozwolić na wizerunek "słabego przywódcy". W Kambodży z kolei rośnie presja wewnętrzna - Hun Sen, obecnie przewodniczący Senatu, stara się zachować wpływy po przekazaniu władzy swojemu synowi, premierowi Hun Manetowi.


"Wydarzenia": Hejt, przemoc, wyśmiewanie. Aplikacja ma pomóc gorzowskim uczniomPolsat News


Uzbrojony robo-pies w Ukrainie. Zauważony podczas ćwiczeń

Uzbrojony robo-pies w Ukrainie. Zauważony podczas ćwiczeń

Daniel Górecki

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) opublikowała nowe nagranie, które szybko niesie się po sieci. Wszystko dlatego, że można na nim zobaczyć uzbrojonego w karabinek szturmowy robo-psa, wykonującego manewry w pomieszczeniu i oddającego celne strzały. To element nowej kampanii rekrutacyjnej, mającej pokazać, że ukraińskie służby aktywnie eksperymentują z technologiami przyszłości.


Czteronożny robot wyposażony w urządzenia techniczne znajduje się obok osoby w mundurze wojskowym w pomieszczeniu o surowych ścianach.

SBU stawia na technologie przyszłości, m.in. zdalnie sterowane robo-psy z karabinamiSłużba Bezpieczeństwa Ukrainydomena publiczna


Ukraińskie służby bezpieczeństwa zaprezentowały w nowym filmie rekrutacyjnym czworonożnego robota wyposażonego w karabinek szturmowy. Na nagraniu możemy zobaczyć robo-psa, który samodzielnie porusza się w zamkniętej przestrzeni i prowadzi ogień do celów w symulowanym środowisku. Na jego grzbiecie zamontowano karabinek samopowtarzalny CZ BREN 2 z 60-nabojowym magazynkiem Magpul PMAG D-60, sterowany zdalnie przez operatora SBU.

Robo-pies z karabinem CZ BREN 2


CZ BREN 2 to modułowy karabinek szturmowy opracowany przez Česką Zbrojovkę Uherský Brod jako rozwinięcie wcześniejszego modelu BREN 805. Broń zaprojektowano z myślą o lekkości, niezawodności i prostocie obsługi w warunkach bojowych. W porównaniu z poprzednikiem BREN 2 ma krótszy, lżejszy zamek, przeprojektowaną komorę spustową i ulepszoną ergonomię, co zwiększa komfort użytkowania i skraca czas reakcji strzelca.

Karabinek wykorzystuje system gazowy z tłokiem o krótkim skoku, dzięki czemu działa pewnie nawet w trudnych warunkach środowiskowych. Konstrukcja jest dostosowana do amunicji 5,56×45 mm NATO lub 7,62×39 mm, co czyni ją elastyczną i uniwersalną. Dzięki połączeniu niskiej masy, dużej precyzji i wysokiej niezawodności, CZ BREN 2 jest obecnie używany przez siły zbrojne Czech, Francji, Węgier i Ukrainy - zarówno w wersjach bojowych, jak i specjalistycznych.

Testowo czy już na froncie?


Służba Bezpieczeństwa Ukrainy nie ujawniła, ani kto stoi za konstrukcją robota, ani czy ten konkretny system został już przetestowany w realnych działaniach bojowych. Bo nieuzbrojone robo-psy już wcześniej działały w Ukrainie, w tym słynny model Spot od Boston Dynamics.

Ich aktywność ograniczała się jednak do rozpoznania, wykrywania min, przenoszenia amunicji i leków czy pomagania w oczyszczaniu terenu z niewybuchów. Nie ma jednak wątpliwości, że przekaz nowego filmu jest jasny - SBU szuka młodych specjalistów, inżynierów, programistów i konstruktorów, którzy chcą rozwijać autonomiczne systemy wojskowe.

Uzbrojone robo-psy to coraz częstszy widok, bo podobne projekty testowano wcześniej w Stanach Zjednoczonych czy Chinach, a teraz do tego grona dołącza Ukraina. To jasno wskazuje kierunek rozwoju jej sił, czyli zdalne i autonomiczne systemy, które mają w przyszłości pełnić rolę wsparcia dla żołnierzy w trudnych warunkach walki miejskiej.


Wioska czarownic w Andaluzji. Tradycja sięga mrocznych czasów© 2025 Associated Press


Coś dziwnego dzieje się z pogodą. Ekspert o cyklonie Ditwah

Katastrofa na Sri Lance. Walka ze skutkami cyklonu Ditwah


Ostatnie "słabe" cyklony (Ditwah i Senyar) w Azji Południowej miały katastrofalne skutki pomimo stosunkowo niewielkiej prędkości wiatru. Ditwah miał wiatr o prędkości zaledwie 75 km/h, a mimo to spowodował ogromne zniszczenia na Sri Lance, w Indonezji i Tajlandii. Mówi się o ponad 1500 ofiarach śmiertelnych, a setki osób wciąż figurują jako zaginione.

Prezydent Sri Lanki określił skutki cyklonu jako najpoważniejszą katastrofę naturalną, jaka kiedykolwiek dotknęła wyspę. Kiedy zdarzają się takie klęski, winę często ponosi brak wczesnego ostrzegania lub słabe przygotowanie. Jednak tym razem prognozy co do wiatru były prawidłowe. Dlaczego więc skutki okazały się tak dotkliwe?

Słaby wiatr, ogrom zniszczeń. Co na to wpłynęło? Są podejrzenia


Ligin Joseph, doktorant w dziedzinie oceanografii fizycznej na Uniwersytecie w Southampton, podzielił się przypuszczeniami. Wymienia ocieplenie planet, ze szczególnym ujęciem oceanów.

- Co wyjaśnia tę pozorną sprzeczność? Jest za wcześnie, by to jednoznacznie stwierdzić, ale zmiana systemu klimatycznego prawdopodobnie ma w tym swój udział. Nawet gdy burze nie są szczególnie silne pod względem wiatru, ilość niesionych przez nie opadów rośnie - wyjaśnia na łamach "The Conversation" Ligin Joseph, doktorant na Uniwersytecie w Southampton.

W miarę ocieplania się klimatu atmosfera jest w stanie pomieścić więcej pary wodnej, co zwiększa potencjał opadów, wyjaśnia specjalista. Kiedy tworzą się burze, mogą one "korzystać" z tego dodatkowego zapasu wilgoci, często powodując intensywne opady w krótkim czasie. W rezultacie nawet przy umiarkowanych prędkościach wiatru same towarzyszące zjawisku ulewy są w stanie prowadzić do katastrofalnych skutków.

Wpływ zmiany klimatu? "Takie anomalie cieplne nie są już rzadkością"


Dane satelitarne wykazały, że temperatura wschodniej części Oceanu Indyjskiego w okresach aktywności Ditwah i Senyar przekraczała normę o ponad 1°C. Oceany pochłonęły 90% nadmiaru ciepła z gazów cieplarnianych, dostarczając burzom więcej energii i wilgoci, podaje Ligin Joseph. Badacz zaznacza, że "takie ciepłe anomalie nie są już rzadkością", a do tego "długoterminowe obserwacje wskazują na wyraźny trend wzrostowy temperatury oceanów".

- Lokalne ukształtowanie terenu wzmacniało te efekty. Zarówno Ditwah, jak i Senyar powstały niezwykle blisko lądu i przemieszczały się wzdłuż linii brzegowej przez długi czas. Oznaczało to, że utrzymywały się nad ciepłymi wodami wystarczająco długo, aby stale pobierać wilgoć, ale jednocześnie pozostawały wystarczająco blisko lądu, aby niemal natychmiast uwolnić tę wilgoć w postaci intensywnych opadów deszczu - wyjaśnia specjalista.

Jak podsumował Ligin Joseph, jego wnioski opierają się na wstępnej analizie i potrzeba szczegółowych, recenzowanych badań, aby dokładnie określić, dlaczego huragany Ditwah i Senyar wywołały tak ekstremalne opady deszczu. "Nie można jednak ignorować wyłaniającego się schematu - słabych cyklonów wywołujących ogromne powodzie w ocieplającym się świecie", powiedział badacz.


Powodzie, susze i katastrofy. Co się dzieje z polskimi rzekami?Przemysław BiałkowskiINTERIA.PL


Telewizja za darmo przez internet. Doszło 5 nowych kanałów

Darmowe kanały Telewizji Puls na Sweet.TV. Aż 5 nowości

Paula Drechsler

Dzięki rosnącej liczbie platform i różnorodnych kanałów darmowa usługa internetowej telewizji - FAST TV - staje się jednym z najsilniejszych trendów w cyfrowej rozrywce. Rozwój tego segmentu widać po regularnie pojawiających się nowościach. Teraz ogłoszono dodanie aż pięciu świeżych kanałów - Telewizja Puls wprowadza je na Sweet.TV.


Współdzielenie kont w serwisach streamingowych

Nie musisz inwestować w dekoder. Możesz cieszyć się telewizją na żywo przez internet. Teraz doszło aż 5 nowości od TV Puls.123RF/PICSEL


FAST TV w Polsce. Kanały Telewizji Puls bez opłat na Sweet.TV


FAST TV, czyli Free Ad-Supported Streaming Television, to dynamicznie rozwijający się segment rynku streamingowego. Rozwiązanie łączy wygodę telewizji internetowej z modelem znanym z klasycznej telewizji naziemnej - widz zyskuje darmowy dostęp do treści, bo finansowanie płynie z reklam. Nie potrzebuje jednak dodatkowego sprzętu.

Coraz więcej widzów wybiera FAST TV, bo usługa pozwala oglądać filmy, seriale, programy informacyjne czy tematyczne kanały z każdego miejsca - na smartfonie, tablecie, smart TV czy komputerze - i bez wykupywania abonamentu. Teraz Telewizja Puls ogłosiła dodanie 5 nowych darmowych kanałów na Sweet.TV.

Darmowe kanały Telewizji Puls na Sweet.TV są już dostępne. Sprawdź listę nowości


Platforma Sweet.TV to streaming, który oferuje dostęp do wybranych kanałów na żywo po założeniu darmowego konta, bez subskrypcji, bez obowiązku podpinania karty płatniczej.

Telewizja Puls to natomiast popularna polska stacja dostępna w naziemnej telewizji cyfrowej oraz coraz szerzej - także w sieci. TV Puls nadaje program dla całej rodziny - znajdziemy tu filmy i animacje, seriale oraz różne treści rozrywkowe.

Teraz Telewizja Puls rozwija swoją obecność w streamingu, wprowadzając na Sweet.TV pięć nowości. Wszystkie nowe kanały TV Puls w Sweet.TV są dostępne bezpłatnie w wersji HD.

5 nowości w FAST TV. Kabarety, Lombard, Reporterzy i Kurierzy


W pakiecie "TV bez opłat" na Sweet.TV dostępne stały się kanały TV Puls:

  • Kabarety

  • Lombard - życie pod zastaw

  • Miasteczka i Prawdziwe Motywy

  • Reporterzy i Kurierzy

  • Rodzinny interes

Wystarczy w apce lub na stronie Sweet.TV w sekcji "TV bez opłat" użyć lupki i wyszukać któryś z wymienionych wyżej kanałów. W ramach nowości FAST emitowane są m.in. odcinki seriali "Reporterzy. Z życia wzięte", "Kurierzy", "Prawdziwe motywy" i "Miasteczka. Nie ufaj nikomu".


Reklama platformy telewizyjnej sweet.tv z ofertą bezpłatnego oglądania Kabarety TV Puls HD przez siedem dni w ramach promocji TV bez opłat, na tle ciemnego ekranu widoczny duży tekst promocyjny oraz kolorowe przyciski zachęcające do rejestracji.

Wybrane kanały TV Puls są już dostępne w darmowym planie Sweet.TV.Screen: Sweet.TVmateriał zewnętrzny


Oprócz darmowych kanałów Sweet.TV oferuje też płatne subskrypcje. Telewizja Puls, która współpracuje z platformą od 2023 r., jak dotąd udostępniała kanały linearne TV Puls i Puls 2 właśnie w wersji płatnej. Są one dostępne w pakiecie M (45,90 zł/mies.). Łącznie Sweet.TV oferuje 223 kanały TV i ponad 1000 filmów.


"InteriaMovie: Pop!": Podsumowujemy filmowo-serialowe lato 2025 rokuINTERIA.PL


Korzystasz z Facebooka lub Instagrama? Zobaczysz mniej reklam

Korzystasz z Facebooka lub Instagrama? Zobaczysz mniej reklam

Dawid Długosz

Meta ogłosiła zmiany na terenie państw Unii Europejskiej, które obejmują platformy Facebook oraz Instagram. Oba serwisy umożliwią ograniczenie danych, które muszą udostępniać użytkownicy, co ogłosiła Komisja Europejska. W konsekwencji internauci z krajów UE zobaczą mniej spersonalizowanych reklam.


Ekran logowania do Facebooka na smartfonie trzymanym w lewej ręce, w tle filiżanka kawy, druga osoba trzymająca telefon, kawiarniane otoczenie.

Facebook i Instagram wyświetlą w UE mniej reklam. Meta ogłasza zmiany.123 rf123RF/PICSEL


Komisja Europejska jakiś czas temu ukarała firmę Meta grzywną w wysokości aż 200 mln euro. Mark Zuckerberg i spółka zobowiązali się do zaproponowania zmian, które dotyczą danych użytkowników udostępnianych w platformach Facebook oraz Instagram. Już wkrótce zobaczymy efekty podjętych działań.

Facebook i Instagram mają żądać w UE mniej danych


Komisja Europejska ogłosiła efekty współpracy z firmą Meta, co ma stanowić odpowiedź na nałożoną wcześniej karę. Big tech zdecydował, że użytkownicy serwisów Facebook oraz Instagram na terenie państw członkowskich będą mogli udostępniać mniej danych. W konsekwencji odbije się to na ilości wyświetlanych spersonalizowanych reklam.

Meta da użytkownikom realny wybór między wyrażeniem zgody na udostępnianie wszystkich swoich danych i oglądaniem w pełni spersonalizowanych reklam a udostępnieniem mniejszej ilości danych osobowych w zamian za korzystanie z bardziej ograniczonych, spersonalizowanych reklam

Warto dodać, że jest to pierwszy raz w historii serwisów społecznościowych firmy Meta, gdy zdecydowano się na taką możliwość.

Kiedy Meta ograniczy reklamy spersonalizowane?


Zmiany mają wejść w życie od stycznia 2026 r. Użytkownicy serwisów jak Facebook czy Instagram powinni wtedy zobaczyć nową opcję, która pozwoli na ograniczenie danych udostępnianych w platformach. Rzecznik firmy Meta oświadczył, że przyjmuje do wiadomości oświadczenie Komisji Europejskiej oraz dodał:

Spersonalizowane reklamy mają kluczowe znaczenie dla europejskiej gospodarki — w zeszłym roku reklamy Meta były powiązane z działalnością gospodarczą o wartości 213 miliardów euro i wspierały 1,44 miliona miejsc pracy w całej UE

KE ukarała firmę Meta grzywną wysokości 200 mln euro


Ruch firmy Meta jest wynikiem współpracy, którą big tech podjął z Komisją Europejską w wyniku nałożenia grzywny w wysokości 200 mln euro. Kara była następstwem uruchomienia w krajach członkowskich planu bez reklam, który po raz pierwszy w UE zaczął być udostępniany w 2023 r.

Płatny plan nie był tani i z czasem Meta obniżyła jego cenę, co było efektem presji ze strony Komisji Europejskiej. Warto dodać, że taka subskrypcja nigdy nie cieszyła się większym zainteresowaniem ze strony użytkowników krajów UE. Firma z czasem przyznała, że było ono "bardzo niewielkie".


Rewolucyjny implant. Przywraca zdolność czytania niewidomym© 2025 Associated Press


Baza w Powidzu odebrała największy samolot wojskowy. Czekano na to dwa lata

Największy samolot polskiej armii wylądował w Powidzu. Czekano na to dwa lata

Marcin Jabłoński

Do 33. Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu przyleciał kolejny C-130H Hercules polskich Sił Powietrznych. To największy samolot wojskowy naszej armii. Ponad dwa lata musiał spędzić na przeglądzie, zanim trafił w ręce żołnierzy.


Wojskowy samolot transportowy polskich sił powietrznych z szachownicą na ogonie przelatujący nisko nad pasem startowym na tle zielonego terenu lotniska.

Największy samolot polskiej armii trafił w ręce żołnierzy. Czekali na to ponad dwa lataMichael SteffenWikimedia Commons


Nowy Hercules w rękach polskich żołnierzy. To najpopularniejszy samolot transportowy świata


8 grudnia na platformie FlightRadar24 można było zauważyć przelot samolotu C-130H Hercules, który wystartował z bazy RAF Mildenhall. Dla polskich obserwatorów znacząca była rejestracja samolotu - 89-1185. Wskazywała, że to jeden z pięciu Herculesów, które polski rząd zakupił od Stanów Zjednoczonych w kwietniu 2021 roku.

C-130 Hercules to średni samolot transportowy, produkowany od 1956 roku przez firmę Lockheed Martin. To jeden z najpopularniejszych wojskowych samolotów, który do dziś służy w armiach ponad 70 krajów. Maszyny tej serii przechodziły przez lata liczne modyfikacje. C-130H posiada szereg ulepszeń obejmujących m.in. nowocześniejszą awionikę, nowy radar oraz mocniejsze silniki turbośmigłowe Allison T56-A-15.

Hercules to też największy samolot wojskowy w polskich Siłach Powietrznych. Może przenosić do 70 pasażerów czy 64 skoczków spadochronowych. Herculesy w polskich siłach zbrojnych służą przede wszystkim do transportu żołnierzy i zaopatrzenia. Polskie Herculesy brały udział w ewakuacji polskich obywateli z Afganistanu w 2021 roku i ewakuacji z Izraela po ataku Hamasu w 2023.

(Nie)kończąca się saga z polskimi Herculesami


Przypomnijmy, że pięć samolotów C-130H Hercules pozyskano za 14,3 mln dolarów w ramach procedury EDA (Excess Defense Articles), a to znaczy, że to sprzęt już wcześniej wycofany z zasobów lotnictwa USA i kilka lat spędził na pustyni. Przed wejściem do służby musiał przejść specjalny przegląd strukturalny PDM.

Hercules o rejestracji 89-1185 przechodził ten przegląd w portugalskich zakładach OGMA w miejscowości Alverca do Ribatejo. Według medialnych informacji zdobytych przez portal ZBiAM przegląd ten odbywał się już przynajmniej od maja 2023 roku.

Nie jest to pierwszy długi przegląd Herculesów C-130H dla Polski. Jeszcze pod koniec listopada do Powidza przyleciała trzecia maszyna tego typu, która na naprawach w zakładach w Bydgoszczy spędziła ponad trzy lata, co opisaliśmy na łamach Interii GeekWeek.

Czwarty C-130H Hercules w 33. Bazie Lotnictwa Transportowego w Powidzu otrzyma numer 1513, wchodząc na wyposażenie krajowego lotnictwa. Żołnierze czekają jeszcze na jedną maszynę z Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w Bydgoszczy. 33. Baza Lotnictwa Transportowego wykorzystuje też jednego starszego Herculesa C-130E.


"Wydarzenia": Legendarny "Dar Młodzieży" będzie miał swojego następcęPolsat News


Leczenie raka płuc może być skuteczniejsze dzięki prostemu rozwiązaniu

Leczenie raka płuc może być skuteczniejsze dzięki prostemu rozwiązaniu

Julia Król

Najnowsze badania wskazują, że czas podania leków onkologicznych może znacząco wpływać na ich skuteczność oraz ryzyko progresji nowotworu. Pacjenci z bardzo agresywnym rakiem płuc, którzy otrzymywali immunoterapię przed godziną 15, żyli średnio siedem miesięcy dłużej niż ci leczeni później. Tak prosta zmiana w organizacji leczenia może przełożyć się na wymierne korzyści dla chorych i nie wymaga dodatkowych nakładów finansowych.


Pora dnia podawania leków wpływa na skuteczność leczenia raka płuc

Pora dnia podawania leków wpływa na skuteczność leczenia raka płuc123RF/PICSEL


Coraz więcej dowodów wskazuje na to, że wyniki leczenia onkologicznego mogą zależeć od pory dnia, w której pacjenci otrzymują leczenie. Wpływ ten jest prawdopodobnie spowodowany wahaniami w funkcjonowaniu komórek układu odpornościowego zależnymi od rytmu dobowego. Białka regulujące ich funkcjonowanie także mają na to wpływ.

Zegar wewnętrzny wpływa na to, kiedy w organizmie zachodzą różne procesy fizjologiczne (w tym reakcje immunologiczne). To może wyjaśniać, dlaczego różne leki wydają się skuteczniejsze, gdy są przyjmowane o określonych porach dnia.

Wcześniejsze podanie leku w ciągu dnia poprawia wyniki leczenia


Przeprowadzono metaanalizę i okazało się, że pacjenci z różnymi typami zaawansowanego nowotworu, którym podano wlewy inhibitorów punktów kontrolnych układu odpornościowego (ICI) wcześniej w ciągu dnia, przeżyli dłużej niż ich rówieśnicy leczeni późnym popołudniem lub wieczorem. Onkolog Yongchang Zhang starał się określić, która godzina lub okno czasowe mogłoby pomóc pacjentom osiągnąć najlepszy wynik terapeutyczny.

W nowym badaniu zespół pod kierownictwem Zhanga odkrył, że pacjenci z bardzo agresywnym rakiem płuc przeżyli znacznie dłużej, jeśli otrzymali leczenie przed godziną 15 w porównaniu do pacjentów leczonych później w ciągu dnia. Zbadali to zjawisko u 397 pacjentów, którzy byli poddawani terapii w okresie od maja 2019 r. do października 2023 r. Po uwzględnieniu czynników wpływających wcześniejsza pora podania leku wiązała się z 52 proc. niższym ryzykiem progresji nowotworu i 63 proc. niższym ryzykiem zgonu. Naukowcy podzielili czas, w którym pacjenci otrzymywali leczenie na 30-minutowe przedziały między 11:00 a 16:30. Po analizie okazało się, że godzina 15 ma największe znaczenie podczas podawania leku, a pacjenci leczeni przed 15 przeżyli około siedmiu miesięcy dłużej niż osoby otrzymujące wlewy później w ciągu dnia.

- To badanie ma natychmiastowe zastosowanie kliniczne i potencjał do zmiany obecnych protokołów leczenia drobnokomórkowego raka płuc - powiedział Zhang w oświadczeniu. - Dostosowanie czasu infuzji to prosta i łatwa do wdrożenia interwencja, którą można wdrożyć w różnych placówkach opieki zdrowotnej bez dodatkowych kosztów.

Odkrycia te poszerzają wiedzę na temat klinicznego znaczenia rytmu dobowego w leczeniu raka.


"Wydarzenia": Hejt, przemoc, wyśmiewanie. Aplikacja ma pomóc gorzowskim uczniomPolsat News


Świąteczne prezenty w stylu smart!

Prezenty przestają być offline


Technologia zmieniła nie tylko to, co dajemy w prezencie, ale o wiele więcej. Choćby to, że upominki zamawiamy i kupujemy online, a następnie odbieramy je korzystając z usług firm kurierskich. Ale prawdziwa rewolucja dotyczy samych prezentów, które coraz częściej wymagają podłączenia do sieci. Bez niej to trochę tak, jakby wręczać zabawki działające na baterie... bez baterii. Choćby były i najpiękniejsze, trudno mówić o udanym prezencie.

Trudno też mówić o zaskoczeniu. Wszak w dzisiejszym świecie uratować dzień potrafi aplikacja pokazująca, gdzie znajdują się nasze klucze. Prezenty, które łączą się z siecią, nie są więc chwilową modą czy kaprysem najbogatszych, a raczej realną odpowiedzią na realne potrzeby każdego z nas. Odpowiadają na potrzebę bycia w kontakcie, uczenia się, oszczędzania czasu czy poprawy zdrowia. Nawet jeśli wiąże się to z koniecznością przeszukania szuflady z hasłami do wi-fi.

Bez szybkiego internetu się nie obejdzie


Propozycją dla osób, które oczekują stabilnego i szybkiego internetu w domu jest oferta Plus Światłowód. Obejmuje ona trzy warianty prędkości: do 300 Mb/s w cenie 40 zł/mies. po rabatach, do 600 Mb/s za 60 zł/mies. po rabatach oraz do 1 Gb/s za 90 zł/mies. po rabatach. (Ceny uwzględniają rabat 5 zł za e-fakturę oraz 5 zł za zgody marketingowe. W zależności od dostępnej infrastruktury oraz typu zabudowy cena może być wyższa o 20 zł/mies.). Co ważne, w pakiecie otrzymujemy router, który rozprowadza sygnał po całym mieszkaniu, a dzięki technologii światłowodowej połączenie pozostaje stabilne nawet przy wielu podłączonych urządzeniach. Czy też, jak w naszym przypadku, prezentach.

Internet działa bez limitów danych, co oznacza, iż nie trzeba martwić się o dodatkowe opłaty czy przerwy w działaniu. Dodatkowo Plus Światłowód można łączyć z innymi usługami Plusa - np. abonamentem komórkowym czy telewizją - co pozwala korzystać z atrakcyjnych pakietów.


Nasze podejście do świątecznego obdarowywania na przestrzeni ostatnich lat uległo zmianie

Nasze podejście do świątecznego obdarowywania na przestrzeni ostatnich lat uległo zmianie123RF/PICSEL


Wspólnym mianownikiem dla prezentów w stylu smart jest jednak coś więcej niż konieczność podłączenia do internetu. To upominki, które - niezależnie od grupy wiekowej - pozwalają personalizować przeżycia, a jednocześnie łączą ludzi. Choć brzmi to paradoksalnie, bo patrzymy przecież w swoje ekrany (nawet teraz, podczas czytania tego tekstu, prawda?) - to dzięki technologii jesteśmy ze sobą bliżej.

Babcia z drugiego końca Polski może obejrzeć wnuki na wideo, a przyjaciele mogą zagrać razem w ulubioną grę wideo, mimo że dzielą ich kontynenty. Edukacja, rozrywka, zdrowie, oszczędność czasu i wygoda - to wszystko kryje się w zasięgu kilku kliknięć. A internet w świecie smart prezentów jest jak kręgosłup w ludzkim ciele. Niewidoczny, ale bez niego cała konstrukcja się sypie.

Prezentowe inspiracje w stylu smart


Dla dzieci. Interaktywne zabawki edukacyjne, czyli łączące się z aplikacją i pokazujące różnego rodzaju ciekawostki o świecie. Takie zabawki łączą przyjemne z pożytecznym, a dziecko nie zauważa, że podczas zabawy... zdobywa praktyczne umiejętności.

Dla młodzieży. Kurs językowy online, czyli nie tylko świetny prezent, ale i sposób na pokazanie, że ktoś inwestuje w ich przyszłość. Platformy oferujące kontakt z native speakerami i śledzenie postępów uczą systematyczności i pozwalają oswoić język w naturalnym kontekście. Nauka staje się wtedy bardziej jak social media - interaktywna, dynamiczna i wciągająca.

Dla dorosłych. Robot sprzątający, czyli w istocie... wolny czas. Po podłączeniu do wi-fi sam uczy się układu mieszkania i omija przeszkody, pracując wtedy, gdy my odpoczywamy. Co więcej, wiele modeli można obsługiwać zdalnie przez aplikację.

Dla seniorów. Opaska zdrowotna monitorowana zdalnie. To cenne wsparcie nie tylko dla osób starszych, ale i ich bliskich. Dzięki niej można kontrolować tętno, ciśnienie, a nawet lokalizację - wszystko dostępne z poziomu aplikacji. Niektóre modele oferują też przypomnienia o lekach czy monitorowanie snu. To prezent, który łączy troskę o bliskich z praktycznym ułatwieniem życia na co dzień.

Dla graczy. Voucher na gry lub doładowanie portfela na platformie, na której spędzają najwięcej czasu. Największa zaleta? Nie trzeba zgadywać, co lubią - dajesz im wolność wyboru i szansę cieszenia się grami według własnych preferencji. Co więcej, taki prezent pozwala też spróbować nowych tytułów, na które sami być może nigdy by się nie zdecydowali.

Dla fanów kina. Abonament na platformę streamingową. Czyli wehikuł do świata filmów i seriali, które można oglądać na dowolnym urządzeniu. A także, dzięki dostępowi do szybkiego internetu, o dowolnej porze dnia - bez konieczności czekania na emisję w telewizji.

Dla miłośników czytania. Subskrypcja aplikacji oferującej dostęp do tysięcy e-booków i audiobooków. To sprytny i wygodny sposób, by codziennie odkrywać nowe historie i rozwijać zainteresowania literackie bez martwienia się o wolne miejsca na półce.

Świąteczne prezenty w stylu smart pokazują, że magia pod choinką nie zależy już od papieru czy kokardki. Liczy się pomysł i użyteczność, ale przede wszystkim to, że technologia zbliża ludzi.

Materiał promocyjny

Do Słońca zbliżyły się dwie ogromne gwiazdy. Wielkie i gorące

Dawid Długosz

Astronomowie dokonali spektakularnego odkrycia. W obłokach międzygwiazdowych została zidentyfikowana kosmiczna "blizna". Jest to efekt bliskiego spotkania Słońca z dwiema gwiazdami-intruzami. Świadczą o tym wirujące obłoki gazu i pyłu, które znajdują się poza granicami Układu Słonecznego.


Kosmiczna "blizna". Powstała w wyniku spotkania Słońca z gwiazdami-intruzami.

Kosmiczna "blizna". Powstała w wyniku spotkania Słońca z gwiazdami-intruzami.maximusnd123RF/PICSEL


Naukowcy odkryli, że Słońce mogło mieć dosyć bliskie spotkanie z dwiema masywnymi oraz gorącymi gwiazdami. Świadczy o tym ślad w postaci kosmicznej "blizny". Do zdarzenia doszło całkiem niedawno, bo zaledwie kilka mln lat temu. Dla porównania Układ Słoneczny ma około 4,6 mld lat.

Słońce miało spotkanie z dwiema gwiazdami i powstała kosmiczna "blizna"


Skąd wiadomo, że doszło do takiego zdarzenia? Odkryta kosmiczna "blizna" została zidentyfikowana w obłokach międzygwiazdowych. Poza granicami Układu Słonecznego i ma ona postać wirujących obłoków gazu i pyłu. Miało to miejsce około 4,4 mln lat temu.

Astronomowie doszukali się śladów takiego zdarzenia badając lokalne obłoki gwiazdowe rozciągające się na około 30 lat świetlnych. Uwzględniono również ruch Słońca oraz gwiazd-intruzów, które obecnie znajdują się nawet w odległości 400 lat świetlnych od nas w gwiazdozbiorze Wielkiego Psa.


Mapa wizualizująca chmury międzygwiazdowe w pobliżu Słońca z oznaczeniem kierunku ruchu oraz nazwami sąsiednich gwiazd i konstelacji, takich jak Alfa Centauri, Hyades, Sirius czy Aql.

Lokalne obłoki międzygwiazdowe, które występują w pobliżu Układu Słonecznego.NASA/Adler/U. Chicago/Wesleyanmateriał zewnętrzny


Dla naukowców było to nie lada wyzwanie. Samo Słońce pędzi przez kosmos z prędkością około 93 tys. km/h. To około 75 razy szybciej od prędkości dźwięku na poziomie morza. Uczeni stworzyli modele sił kształtujących nasz region Drogi Mlecznej.

Dwie wielkie gwiazdy zbliżyły się do Słońca na zaledwie 30 lat świetlnych


Astronomowie następnie przyjrzeli się dokładniej dwóm gwiazdom z naszego pobliskiego "podwórka". Były to Epsilon Canis Majoris (Adara) oraz Beta Canis Majoris (Mirzam). Według naukowców oba te obiekty zbliżyły się wspomniane kilka mln lat temu do Układu Słonecznego na odległość zaledwie około 30 lat świetlnych. To dużo czy mało?

Dla porównania najbliższy nam układ gwiezdny, czyli Alfa Centauri, znajduje się około 4,37 lat świetlnych od Ziemi. Wspomniane gwiazdy musiały być wtedy bardzo jasne.

Jeśli cofniemy się o 4,4 mln lat, te dwie gwiazdy byłyby od czterech do sześciu razy jaśniejsze niż dzisiejszy Syriusz, zdecydowanie najjaśniejsze gwiazdy na niebie 

Warto dodać, że obie te gwiazdy są znacznie większe od Słońca. Ich masę szacuje się na co najmniej 13 razy większą. Ponadto są gorętsze. Uczeni szacują, że w ciągu kilku mln lat obie gwiazdy skończą jako supernowe. Na szczęście dziś są znacznie dalej od nas i te eksplozje nie powinny mieć większego wpływu na Układ Słoneczny.


Polacy chcą latać w kosmos. Sławosz Uznański: Każdy kolejny lot jest łatwiejszyPolsat News


Klocki i samochody to genialny patent na świąteczny prezent! Poznaj auta Mattel Brick Shop

Samochody z klocków są tylko dla najmłodszych? To trochę jakby powiedzieć, że rowery są tylko dla dzieci, a następnie zobaczyć dorosłych ścigających się na nich za grube pieniądze. Tym bardziej że hobby jest mile widziane w każdym wieku! Z myślą o osobach, które kochają detale, inżynieryjną precyzję i estetykę, a jednocześnie lubią oderwać się od codzienności, powstały auta Mattel Brick Shop. To swoiste przejście od zwykłej wydawałoby się zabawki do sposobu na redukcję stresu, angażującą pasję i estetyczny dodatek do każdego wnętrza. Czyli ewolucja w coś, czego potrzebuje współczesny i zapracowany mężczyzna. Nawet jeśli nie zawsze jest tego świadomy.

Od dziecięcej wyobraźni do świadomego hobby


Niezależnie od tego, na który model się zdecydujemy (a jest w czym wybierać!), auta Mattel Brick Shop to zawsze propozycje bardzo mocno wyróżniające się na tle tradycyjnych zabawek. Przemyślane i dopracowane w najmniejszych szczegółach konstrukcje, które wymagają cierpliwości, precyzji i skupienia. Nie jest to jednak przeszkoda, a zaleta - wszak nasze motoryzacyjne hobby traktujemy poważnie, prawda? Mattel Brick Shop spełniają tę potrzebę. Co więcej, z detalami, które przed laty były daleko poza zasięgiem producentów.

Mercedes-Benz 300 SL



Model samochodu Mercedes-Benz wykonany z klocków w niebieskim kolorze z widocznymi szczegółami, takimi jak koła, reflektory i srebrne detale, rozłożone na części na pierwszym planie.

Mercedes-Benz 300 SL z serii Mattel Brick Shopmateriały promocyjne


Zacznijmy z... grubej rury: Mercedes-Benz 300 SL z serii Mattel Brick Shop. Powiedzieć, że to kolejny model do postawienia na półce, to nic nie powiedzieć. To samochód-ikona, który w latach 50. na nowo zdefiniował pojęcie luksusu i osiągów, a dziś wciąż robi wrażenie sylwetką i legendarnymi drzwiami "skrzydła mewy". Jeśli szukasz prezentu, który z efektem "wow" - to jest właśnie ten wybór.

Model w skali 1:12 składa się z 1600 elementów, w tym metalowych, dodających autentyczności, detali. Tutaj każdy etap budowy pozwala poczuć klimat klasycznej motoryzacji - od dopracowanej tapicerki po skrętne koła i perfekcyjnie odwzorowane linie nadwozia. Do tego możliwość personalizacji: dwa komplety felg, dodatkowe części, arkusz naklejek oraz metalowa tabliczka-brelok, a także kolekcjonerski model 1:64 w eleganckiej gablotce. Idealny dla mężczyzny, który ceni styl i... niebanalne prezenty.

Numer produktu (SKU): HWW25

Pełna nazwa produktu: Mattel Brick Shop Hot Wheels Premium Series Mercedes-Benz 300 SL

Chevy Pickup



Chevy Pickup z serii Mattel Brick Shop

Chevy Pickup z serii Mattel Brick Shopmateriały promocyjne


Nie tracimy czasu i... jedziemy dalej. Oto Custom '62 Chevy Pickup z serii Mattel Brick Shop, czyli hołd dla amerykańskiej motoryzacji w jej najbardziej kultowym wydaniu. Świetnie oddaje to, za co kocha się klasyczne pick-upy z USA: szeroką, muskularną sylwetkę i prostą, ale pełną charakteru linię nadwozia. Jednym z najbardziej efektownych elementów jest regulowane zawieszenie, dzięki któremu można ustawić model "niżej" lub "wyżej". Owszem, to detal, ale dający ogromną satysfakcję i pozwala dopasować wygląd Chevy'ego do własnego gustu.

Model złożony jest z 858 elementów i oddany w skali 1:16. Całość dopełniają metalowe felgi oraz deska surfingowa umieszczona w przestrzeni ładunkowej - mały akcent, który wprowadza klimat wolności, przygody i typowej dla amerykańskich klasyków beztroski. Do modelu dołączono także unikatowy metalowy samochodzik w skali 1:64 oraz metalową tabliczkę-brelok Hot Wheels, co razem z autem Custom '62 Chevy Pickup tworzy spójny zestaw kolekcjonerski.

Numer produktu (SKU): JFT20

Nazwa produktu: Mattel Brick Shop Hot Wheels Elite Series Custom '62 Chevy Pickup

Acura NSX



Dwa modele samochodu sportowego Acura NSX w czerwonym kolorze, wykonane z klocków do składania, prezentowane na tle czerni i czerwieni. Jeden model jest wyścigową wersją z dodatkowymi detalami i oznaczeniami, a obok niego znajdują się wymienne koła.

Acura NSX z serii Mattel Brick Shopmateriały promocyjne


Model '90 Acura NSX z serii Mattel Brick Shop to kolejna propozycja dla osób, które lubią łączyć precyzyjne budowanie z możliwością dostosowania modelu do własnych preferencji. Skala? 1:16. 876 elementów pozwala na wierne odtworzenie kultowego japońskiego supersamochodu z szeregiem realistycznych detali, takich jak wysuwane reflektory czy elementy układu kierowniczego. Jednak wystarczy kilka ruchów palcami, by Acura NSX zamieniała się w... Hondę NSX. "Dwa" auta w cenie jednego to jeden dobry argument, by wybrać właśnie ten model.

Numer produktu (SKU): JFT17

Nazwa produktu: Mattel Brick Shop Klocki Hot Wheels Elite Series '90 Acura NSX

Audi Avant RS2



Niebieski model samochodu Audi Avant RS2 wykonany z klocków, obok znajduje się metalowy model tej samej wersji auta, a także srebrna płytka z logiem Hot Wheels i nazwą modelu, wszystko na niebieskim tle.

Audi Avant RS2 z serii Mattel Brick Shopmateriały promocyjne


Każdy fan motoryzacji z pewnością zgodzi się, że Audi Avant RS2 to jedna z ikon lat 90. i jedeno z najbardziej kultowych sportowych kombi tamtej dekady. Model z serii Mattel Brick Shop to kompaktowy zestaw konstrukcyjny składający się z 253 elementów. Pozwala zrekonstruować niezapomniany model w skali 1:32, a następnie wzbogacić go o realistyczne detale. Zestaw uzupełnia metalowy model w skali 1:64 oraz metalowa tabliczka-breloczek Hot Wheels.

Numer produktu (SKU): JGR28

Nazwa produktu: Mattel Brick Shop Klocki Hot Wheels Speed Series Audi Avant RS2

Maserati MC20



Czerwony sportowy samochód zbudowany z klocków Lego z otwartymi do góry drzwiami, widocznymi detalami wnętrza oraz naklejkami z logiem Hot Wheels na karoserii, ustawiony na czarnym tle z czerwonym światłem.

Maserati MC20 z serii Mattel Brick Shopmateriały promocyjne


I na koniec jeden z najświeższych i najbardziej pożądanych supersamochodów ostatnich lat. Maserati MC20, bo nim mowa, to prawdziwa bestia warta grube miliony. Każdy fan motoryzacji wie, że to model, który wyznacza nowe standardy osiągów i stylu, dlatego jego wersja z serii Mattel Brick Shop to idealny prezent dla kogoś, kto kocha szybkie i nowoczesne maszyny.

Zestaw w skali 1:32 składa się z 250 elementów i został zaprojektowany tak, by jak najlepiej oddać charakter prawdziwego MC20. Najbardziej efektowny detal? Odsłonięty silnik. Mały akcent, ale z miejsca podkręcający wyścigowy klimat. Zestaw uzupełniają metalowy samochodzik w skali 1:64 oraz metalowa tabliczka-brelok Hot Wheels.

Numer produktu (SKU): JFR90

Nazwa produktu: Mattel Brick Shop Klocki Hot Wheels Speed Series Maserati MC20

Redukcja stresu, poczucie sprawczości, nostalgiczny powrót do dzieciństwa, ćwiczenie koncentracji, trening kreatywności, kolekcjonerstwo, motoryzacyjna pasja, sposób na oderwanie się od ekranów… Niezależnie od tego, co nas kusi w budowaniu samochodów z klocków, to rodzaj takiego hobby, które potrafi wciągnąć i dać satysfakcję większą niż niejeden "dorosły" gadżet.

Materiał promocyjny

Stuletnia zagadka na mapie oceanu rozwiązana. Naukowcy znaleźli winnego

Dlaczego Atlantyk ma zimną plamę na południe od Grenlandii? Znaleziono winnego

Karol Kubak

Od ponad wieku na mapach Atlantyku widać plamę zimnej wody na południe od Grenlandii, która uparcie opiera się globalnemu ociepleniu. W końcu badacze znaleźli rozwiązanie zagadki.


Widok Ziemi z przestrzeni kosmicznej z wyraźnie zaznaczonym regionem północnego Atlantyku nieopodal Grenlandii, oznaczonym niebieskim polem i czerwoną strzałką wskazującą to miejsce.

Dlaczego Atlantyk ma zimną plamę na południe od Grenlandii? Już wiadomoMIKKEL JUUL JENSEN/Science Photo LibraryEast News


Przez ponad sto lat badacze monitorowali temperatury Atlantyku i nanosząc dane na mapy widzieli coś, co nie pasowało do obrazu ocieplającego się oceanu. Tuż na południe od Grenlandii utrzymywał się zimny obszar, niczym plama lodowatej wody na coraz cieplejszym tle. Dziwne ochłodzenie rozgrzewało dyskusje, konferencje, a hipotezy zmieniały się z kolejnymi modelami klimatycznymi. Teraz naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside ogłosili rozwiązanie zagadki. Winowajcą jest AMOC, czyli Atlantycka Południkowa Cyrkulacja Wymienna (lub Atlantycka Cyrkulacja Termohalinowa).

AMOC działa jak taśmociąg. Ciepła i słona woda płynie bliżej powierzchni wody na północ, oddaje ciepło atmosferze, a potem wraca w głębszych warstwach na południe, już chłodniejsza. Kiedy ten "taśmociąg" zwalnia, mniej energii dociera do subpolarnego Atlantyku, a w efekcie woda staje się chłodniejsza i mniej słona. To właśnie obserwowano w pobliżu Grenlandii.

Ludzie pytają, dlaczego ten zimny punkt istnieje. Znaleźliśmy najbardziej prawdopodobną odpowiedź: słabnąca AMOC.

Mapa świata ukazująca prądy oceaniczne w Atlantyku, oznaczone strzałkami w różnych kolorach, ilustrujące ruch ciepłych i zimnych mas wody wokół północnego Atlantyku, Europy, Afryki oraz Ameryki Północnej.

Chłodniejszy obszar wód na południe od GrenlandiiMIKKEL JUUL JENSEN/Science Photo LibraryEast News


Modele a rzeczywistość


Badacze przeanalizowali około 100 lat danych o temperaturze i zasoleniu oceanu. To ważne, bo bezpośrednie pomiary AMOC prowadzi się dopiero od dwóch dekad. Z tych długich serii udało się odtworzyć historię zmian cyrkulacji i porównać ją z prawie setką symulacji komputerowych. Tylko te, które zakładają osłabienie AMOC, oddawały rzeczywisty obraz.

- Jeśli popatrzy się na obserwacje i porówna je z symulacjami, tylko scenariusz osłabionej AMOC odtwarza ochłodzenie w tym regionie - podkreślił doktorant Kai-Yuan Li.


Wizualizacja Prądu Zatokowego

Wizualizacja Prądu ZatokowegoGreg Shirah/NASA Scientific Visualization Studiodomena publiczna


Skutki daleko poza Grenlandią


Zimny obszar nie jest jedynie geograficzną ciekawostką z podręcznika. Wpływa na układ opadów w Europie czy kształt i położenie prądu strumieniowego. Zmiany temperatury i zasolenia mogą też oddziaływać na morskie ekosystemy, od planktonu po ryby, które zależą od określonych warunków środowiskowych.

Choć nie ma pełnych pomiarów z ubiegłego wieku, dane pośrednie tworzą spójny obraz. - Nie mamy bezpośrednich obserwacji sprzed wieku, ale dane o temperaturze i zasoleniu pozwalają nam widzieć przeszłość jasno. Ta praca pokazuje, że AMOC słabnie od ponad stulecia i ten trend prawdopodobnie będzie trwał, jeśli gazy cieplarniane będą rosły - podsumował Kai-Yuan Li.


Rewolucyjny implant. Przywraca zdolność czytania niewidomym© 2025 Associated Press


Piece gazowe tylko w połączeniu z OZE. UE wprowadza nowe zasady


Spis treści:

  1. Decyzja UE: piece gazowe tylko w połączeniu z zieloną energią

  2. Czy gaz ma jeszcze przyszłość w ogrzewaniu domów?

Decyzja UE: piece gazowe tylko w połączeniu z zieloną energią


Nowa dyrektywa EPBD, czyli Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2024/1275 w sprawie charakterystyki energetycznej budynków, obowiązuje w Unii od końca maja 2024 r., a państwa członkowskie mają czas na pełne wdrożenie jej przepisów do 29 maja 2026 r. Kluczowym punktem dokumentu jest zakaz udzielania od 1 stycznia 2025 r. jakichkolwiek zachęt finansowych do instalacji indywidualnych kotłów zasilanych paliwami kopalnymi. Jednocześnie dyrektywa dopuszcza finansowanie systemów hybrydowych, w których kocioł współpracuje z pompą ciepła, kolektorami słonecznymi czy fotowoltaiką, pod warunkiem że istotna część energii pochodzi z odnawialnych źródeł.

Drugim etapem zmian jest wprowadzenie standardu budynków bezemisyjnych (zero-emission buildings, ZEB), który od 2028 r. obejmie nowe budynki publiczne, a od 2030 r. wszystkie nowe budynki w Unii. Standard ten oznacza bardzo niskie zapotrzebowanie na energię oraz brak bezpośrednich emisji CO₂ z paliw kopalnych na miejscu użytkowania. W takim modelu klasyczny kocioł opalany wyłącznie gazem ziemnym nie może być jedynym źródłem ciepła w nowym domu i może pojawić się jedynie jako część układu, w którym dominują OZE, albo jako urządzenie zasilane materiałem odnawialnym, np. biometanem lub wodorem. Uzupełniające wytyczne Komisji Europejskiej z 30 czerwca 2025 r. doprecyzowują, że o uznaniu urządzenia za "kocioł na paliwo kopalne" decyduje rodzaj wykorzystywanego paliwa, a nie sama technologia.

Najbardziej odczuwalne skutki tych zasad dotyczą nowych i modernizowanych budynków. W wielu krajach, zgodnie z aktualnymi interpretacjami, do końca 2029 r. instalacja nowych kotłów gazowych w istniejących obiektach ma pozostać możliwa na dotychczasowych zasadach, ale już bez unijnego wsparcia finansowego. Od 2030 r. w nowych domach oraz w budynkach po tzw. głębokiej termomodernizacji kocioł gazowy będzie można montować wyłącznie w połączeniu z odnawialnymi źródłami energii.

Czy gaz ma jeszcze przyszłość w ogrzewaniu domów?


Przez ostatnie lata kotły gazowe były postrzegane jako praktyczny sposób na odejście od paliw stałych, a programy wsparcia - szczególnie "Czyste Powietrze" - umożliwiały finansowanie wymiany starych urządzeń na kotły kondensacyjne. W wielu regionach doprowadziło to do szybkiej rozbudowy sieci gazowych i uczyniło gaz ziemny dominującym paliwem w nowych domach jednorodzinnych. Jednak po kryzysie energetycznym z 2022 roku, wzroście cen gazu i zaostrzeniu polityki klimatycznej technologia ta zaczęła być traktowana przede wszystkim jako etap przejściowy, a nie rozwiązanie długoterminowe.

Rzeczywista opłacalność instalacji kotła gazowego zależy dziś od specyfiki budynku i kosztów dodatkowych elementów infrastruktury. W przypadku domów już podłączonych do sieci gazowej wymiana starego urządzenia na nowoczesny kocioł może być tańsza niż całkowita zmiana systemu. Inaczej wygląda to w nowych inwestycjach, gdzie do kosztu samego kotła dochodzi wykonanie przyłącza, montaż komina oraz opłaty dystrybucyjne, co zbliża całkowity koszt do instalacji opartych na pompach ciepła. Jednocześnie rosnące dofinansowania dla OZE zmniejszają różnicę cenową między obiema technologiami, zwłaszcza gdy uwzględni się długookresowe koszty paliwa oraz przyszłe opłaty emisyjne związane z gazem ziemnym.

Mimo zmian regulacyjnych gaz może pozostawać elementem opłacalnych systemów grzewczych, zwłaszcza tam, gdzie warunki techniczne ograniczają montaż pomp ciepła. Dotyczy to m.in. budynków wielorodzinnych w gęstej zabudowie, w których brak miejsca utrudnia instalację jednostek zewnętrznych lub miejsc z regularnie powtarzającymi się przerwami w dostawie prądu. W dobrze ocieplonych domach jednorodzinnych hybrydy gazu i OZE pozwalają utrzymać niskie rachunki, ponieważ pompa ciepła lub fotowoltaika pokrywają większość zapotrzebowania, a gaz uruchamia się jedynie w okresach dużego mrozu. Jednak w świetle nowych przepisów inwestor musi brać pod uwagę przyszłe wymogi dotyczące udziału energii odnawialnej i standardu budynków bezemisyjnych, co wyklucza systemy oparte wyłącznie na piecach gazowych.


"Wydarzenia": Hejt, przemoc, wyśmiewanie. Aplikacja ma pomóc gorzowskim uczniomPolsat News


Tragiczny wypadek w rosyjskiej jednostce. Przypadkowe katapultowanie

W jednym z pułków lotnictwa bombowego Federacji Rosyjskiej doszło do tragicznego wypadku z udziałem samolotu stojącego w hangarze. Jak podał rosyjski propagandysta publikujący pod pseudonimem Fighterbomber, na pokładzie maszyny doszło do przypadkowego uruchomienia systemu katapultowania, w wyniku czego zginęli zarówno pilot, jak i nawigator.

Według dostępnych informacji incydent miał miejsce na terenie jednostki lotniczej, a zaangażowany w zdarzenie samolot to prawdopodobnie Su-34 (rosyjski wielozadaniowy bombowiec taktyczny, klasyfikowany również jako samolot myśliwsko-bombowy) lub Su-24 (bombowiec frontowy). Maszyna znajdowała się w zamkniętym hangarze, gdy doszło do niespodziewanej aktywacji foteli wyrzucanych.

Rosyjskie samoloty same katapultują pilotów


Rosyjskie źródła wojskowe sugerują, że podobne przypadki mogą być wynikiem nieprawidłowej konserwacji systemu katapultowania lub błędnego uruchomienia mechanizmu bezpieczeństwa w trakcie obsługi naziemnej. Na miejsce skierowano państwową komisję śledczą, która ma ustalić przyczyny tragedii.

Nie jest to pierwszy tego rodzaju incydent w rosyjskich siłach powietrznych, bo w maju 2021 roku na lotnisku wojskowym Saki na okupowanym Krymie doszło do podobnego z udziałem samolotu Su-30SM. Jak podała agencja TASS, podczas rutynowych przygotowań do lotu doszło do przypadkowego uruchomienia systemu katapultowania, w wyniku czego obaj członkowie załogi - pilot i nawigator-- zostali gwałtownie wyrzuceni z kabiny, mimo że maszyna stała nieruchomo na pasie.

Ale to już było w 2021 r.


Obaj mężczyźni przeżyli, jednak jeden z techników obsługi naziemnej, znajdujący się w pobliżu samolotu, odniósł oparzenia spowodowane działaniem ładunku prochowego wyrzucanych foteli. Według źródeł cytowanych przez TASS, katapultowanie nastąpiło podczas kontroli przedstartowej, gdy system uzbrojenia i ewakuacji był aktywny. Po zdarzeniu powołano komisję wojskową mającą ustalić dokładne przyczyny wypadku, która ustaliła, że prawdopodobnie doszło do błędu technicznego lub nieprawidłowej obsługi mechanizmu katapultowania, który w samolotach tej klasy wykorzystuje silne ładunki miotające i generuje ekstremalne ciśnienie nawet w sytuacji postoju.

Incydent był szeroko komentowany w rosyjskich mediach jako przykład problemów z konserwacją i kontrolą bezpieczeństwa w jednostkach lotnictwa stacjonujących na Krymie. Nowy wypadek potwierdza zaś, że rosyjskie lotnictwo wojskowe wciąż zmaga się z problemami technicznymi i brakiem rygoru bezpieczeństwa przy obsłudze skomplikowanych systemów ratunkowych, które w teorii mają chronić życie pilotów, a w praktyce coraz częściej prowadzą do tragicznych skutków.

I w sumie nie tylko lotnictwo, bo wystarczy przypomnieć również o wadzie rosyjskich czołgów nazwanej "jack in the box", powodującej oderwanie i wyrzucenie w powietrze wieży czołgu, która nawiązuje do popularnej zabawki w formie pudełka z niespodziewanie wyskakującym klaunem na sprężynie. Jak sugerują specjaliści, to prawdziwa plaga wśród rosyjskich czołgów obecnych w Ukrainie, chociaż zachodnie siły zdają sobie sprawę z istnienia tego problemu już od czasów I wojny w Zatoce Perskiej, czyli początku lat 90. ubiegłego wieku.

To, co widzimy w przypadku rosyjskich czołgów, to wada konstrukcyjna. Każdy skuteczny atak... szybko inicjuje ogromną eksplozję amunicji i wieża zostaje dosłownie zdmuchnięta z czołgu

"Wydarzenia": Hejt, przemoc, wyśmiewanie. Aplikacja ma pomóc gorzowskim uczniomPolsat News


Kiedy jest najkrótszy dzień w 2025 roku? Przesilenie zimowe


Spis treści:

  1. Kiedy jest najkrótszy dzień w 2025?

  2. Ile trwa najdłuższa noc w roku?

  3. Czym jest przesilenie zimowe?

Pierwszy śnieg już za nami, a zima nawet się jeszcze nie zaczęła. Przypominamy, kiedy oficjalnie rozpoczyna się zima astronomiczna oraz, czym jest przesilenie zimowe - o co chodzi w tym zjawisku?

Kiedy jest najkrótszy dzień w 2025?


Najkrótszy dzień w roku wypada w niedzielę 21 grudnia 2025. To dzień przesilenia zimowego, czyli moment, w którym Słońce znajduje się w punkcie najdalej wysuniętym na południe - góruje wtedy nad Zwrotnikiem Koziorożca. Po naszej stronie globu Słońce znajduje się wtedy najniżej w ciągu całego roku. Co ciekawe, na półkuli południowej jest to początek lata, a dzień wtedy trwa tam najdłużej w ciągu roku.

Data, podczas której wypada przesilenie, często się powtarza. Warto jednak pamiętać, że może się lekko zmieniać i uciekać jeden dzień w przód lub w tył. Dzieje się tak dlatego, że nasz kalendarz nie jest idealnie zsynchronizowany z ruchem Ziemi. Jeden pełny obieg wokół Słońca trwa około 365,24 dnia, a nie równe 365 - i właśnie przez tę "ćwiartkę dnia" co kilka lat trzeba dodać rok przestępny. W efekcie moment przesilenia może wypadać odrobinę wcześniej lub później. Swoje robią też naturalne zmiany w orbicie oraz delikatne "kołysanie" osi Ziemi, które wpływają na to, kiedy dokładnie zaczyna się astronomiczna zima.

Ile trwa najdłuższa noc w roku?


Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie - wszystko zależy od tego, w której części Polski się znajdujemy. Można jednak przyjąć, że dzień potrwa zaledwie około 7 godzin i 40 minut, co oznacza, że noc zajmie całą resztę doby - ponad 16 godzin ciemności. Słońce zajdzie już około godziny 16:03.

Długość dnia i nocy na terenie Polski może się różnić nawet o ponad godzinę - w punkcie najdalej wysuniętym na północ dzień będzie trwał przez ok. 7 godzin i 15 minut, a na południe nawet 8 godzin i 10 minut.

Jest to jednak kluczowy moment w ciągu roku, na który czeka mnóstwo osób. To właśnie od przesilenia zimowego długość dnia będzie stopniowo się zwiększać, a nocy zmniejszać. Początkowo te różnice będą niewielkie, ale w lutym proces ten przyśpieszy, a my będziemy mogli cieszyć się większą ilością światła podczas doby.

Czym jest przesilenie zimowe?


Przesilenie zimowe to zjawisko powiązane z ruchem Słońca - dzięki niemu w naszej strefie klimatycznej możemy wyróżnić cztery pory roku. Przesilenie jest jednym z kluczowych momentów w rocznym cyklu astronomicznym, podobnie jak równonoc jesienna i wiosenna czy przesilenie letnie.

Najkrótszy dzień roku oznacza dla nas oficjalny koniec jesieni i początek zimy astronomicznej - potrwa ona do 20 marca, czyli do dnia równonocy wiosennej. Nie należy jednak mylić tego pojęcia z zimą kalendarzową czy meteorologiczną. Zima kalendarzowa rozpoczyna się 22 grudnia i zawsze trwa równo trzy miesiące. Z kolei zima meteorologiczna zaczyna się 1 grudnia, dzięki czemu jest sporym ułatwieniem dla specjalistów - ułatwia badania statystyczne i dokładne obliczanie danych.

Źródło: geekweek.interia.pl, kalendarz.livecity.pl


Kiedy atakuje cię własne ciało. Toczeń i inne choroby autoimmunologiczne© 2025 Associated Press


Robo-psy z maskami miliarderów wydalają NFT. Beeple znów szokuje

Robo-psy z maskami miliarderów wydalają NFT. Beeple znów szokuje

Julia Król

Artysta Beeple zaprezentował widowisko, w którym robotyczne psy z hiperrealistycznymi maskami Elona Muska, Jeffa Bezosa i innych najpierw wykonują zdjęcia otoczenia, a potem "wydalają" cyfrowe dzieła NFT. Każdy piesek reprezentuje innego twórcę lub miliardera, prezentując dzieła w charakterystycznym stylu swojej postaci. Wszystkie maszyny zostały błyskawicznie wykupione przez prywatnych kolekcjonerów za imponującą cenę, a uczestnicy wydarzenia otrzymali na pamiątkę oryginalne "próbki odchodów".


Głowa mężczyzny została cyfrowo umieszczona na ciele robota w kolorze beżowym z widocznym delikatnym zielonym światłem na klatce piersiowej, tło jest jednolite i jasne.

Robo-pies z maską Elona Muska na wystawie Beeple'ax.com/beeplemateriał zewnętrzny


Niecodzienne przedstawienie z robotami w maskach miliarderów


Artysta Beeple zaskoczył widownię swoim nowym spektaklem. Robotyczne psy-miliarderzy robią zdjęcia, a następnie "wydalają" NFT. Są przy tym niezwykle przekonujący: mają hiperrealistyczne maski przedstawiające Elona Muska, Jeffa Bezosa i Marka Zuckerberga - a także słynnych artystów Pabla Picassa i Andy'ego Warhola. Wszystkie zostały wykonane przez znanego twórcę masek Landona Meiera.

Każdy robo-pies biega dookoła, nieustannie fotografując otoczenie, a następnie przysiada, żeby wykonać cyfrowy zrzut grafiki artystycznej wykonanej zgodnie ze stylem każdej ze stworzonych postaci. Prace Zuckerberga przypominają Metaverse, ujęcia Muska są czarno-białe, Picasso jest kubistyczny, a Warhol reprezentuje pop-art.

- Kiedyś postrzegaliśmy świat oczami artystów, ale obecnie to Mark Zuckerberg, a w szczególności Elon, kontrolują w ogromnym stopniu sposób, w jaki postrzegamy świat - wyjaśnił Beeple, znany również jako Mike Winkelmann, w wywiadzie dla Page Six. - Widzimy świat ich oczami, ponieważ to oni kontrolują te niezwykle potężne algorytmy, które decydują o tym, na co patrzymy.

Kolekcjonerzy rzucili się do kupna robotów za pokaźną sumę


Maszyny zostały już wykupione przez prywatnych kolekcjonerów. Cena jednego wynosiła 100 000 dolarów. Uczestnicy targów, na których cała wystawa została zorganizowana, mogli jednak zabrać do domu pamiątkę: robo-psy "wydaliły" z siebie 1028 odbitek zapakowanych jako "Próbki odchodów", z czego 256 to weryfikowalne NFT.


"Wydarzenia": Hejt, przemoc, wyśmiewanie. Aplikacja ma pomóc gorzowskim uczniomPolsat News


Poważny problem w kosmosie. Statki NASA były podatne na ataki hakerów

NASA miała problem, który występował przez trzy lata i nikt o nim nie wiedział. Statki kosmiczne agencji były podatne na ataki hakerskie. Luka występowała w oprogramowaniu CryptoLib, które odpowiada za zabezpieczanie łączności NASA z urządzeniami agencji w kosmosie. Dziura została znaleziona przez sztuczną inteligencję.

Apple wprowadza do Polski nową usługę. Tyle trzeba za nią zapłacić

Apple Fitness+ to kolejna usługa firmy z logo nadgryzionego jabłka, która debiutuje w Polsce. To specjalna platforma z treningami oraz medytacjami, która za kilka dni stanie się dostępna dla użytkowników z kraju. Znamy polskie ceny Apple Fitness+ i wiemy, że do wyboru będą dwie subskrypcje nowej usługi.

Telewizja naziemna nie działa? Brak sygnału do piątku

W wielu regionach Polski widzowie i słuchacze od początku tygodnia zauważają zakłócenia w odbiorze telewizji naziemnej i stacji radiowych. Problemy nie wynikają z usterki sprzętu ani lokalnych awarii - to zaplanowane prace konserwacyjne prowadzone na najważniejszych nadajnikach. Modernizacja infrastruktury nadawczej obejmuje zarówno platformę DVB-T / DVB-T2, jak i sieć radiową FM oraz T-DAB+.

❌